farolwebad1

A+ A A-
Andrzej Kumor

Andrzej Kumor

Widziane od końca.

URL strony: http://www.goniec.net/

Numer 10/2016 (4 - 10 marca 2016)

czwartek, 03 marzec 2016 21:31 Opublikowano w Okładki

Prenumerata internetowa 

pełnego wydania "Gońca" w formacie pdf

przesyłanego przez e-mail w każdy piątek rano

tylko 50 CAD rocznie plus 13% HST 
razem $56.50

Płatność przez paypal, 
Visa, MasterCard lub czek

Kontakt  r e d a k c j a @ g o n i e c . n e t  

(bez przerw między literami)

Wspominki - tekst z 2005 r: Objuczona teczkami III RP

niedziela, 28 luty 2016 22:35 Opublikowano w Andrzej Kumor

kumorKrzysztof Wyszkowski, niezależny publicysta, założyciel Wolnych Związków Zawodowych, sekretarz redakcji "Tygodnika Solidarność" w 1981 r., zdziwił się, gdy zobaczył swoją teczkę - czytam w "Naszym Dzienniku".

Pana Wyszkowskiego nie zdziwiło to, że X czy Y na niego donosił, lecz skala całego zjawiska agentury - fakt, że SB mogła praktycznie rzecz biorąc sterować poczynaniami opozycji, oraz to, że tzw. opozycja w Polsce służyła np. sowieckim rozgrywkom dyplomatycznym z Zachodem. Jednym słowem, że agentura wykorzystywała ludzką naiwność i szczere parcie do wolności, kanalizując je do własnych celów.

Wyszkowski mówi: "Zawsze sobie wyobrażałem, że to, co robiliśmy w latach 70., było wspaniałą próbą obalenia komunizmu. Tymczasem dziś czytam sprawozdania generała Krzysztoporskiego, nadzorującego departament III MSW, czyli opozycję, który postrzega naszą działalność jako korzystną dla interesów systemu sowieckiego w jego ofensywie propagandowej wobec Zachodu! Okazało się bowiem, że PRL, jako jeden z nielicznych w Europie krajów bez więźniów politycznych, jest argumentem wzmacniającym propagandę sowiecką przeciwko rozmieszczeniu rakiet Cruise i Tomahawk w Niemczech itd. Wówczas zupełnie nie zdawałem sobie z tego sprawy. Komuniści byli pewni, że jeżeli opozycja pokusi się o pewne możliwości, które zagrożą interesom państwa, zlikwidują ją w ciągu 24 godzin. (...) Byłem przekonany, że od początku byliśmy przeciwnikami zwalczanymi z całą bezwzględnością, a okazuje się, że nawet w pewnych okresach strajku roztaczano nad nami ochronę, żeby strajk trwał, bo w tym czasie chodziło o obalenie Gierka. (...) W Jastrzębiu również udało im się postawić agenta na czele strajku. Trzeba pamiętać, że Lech Wałęsa też miał przeszłość agenturalną i choć w pewnym momencie udało mu się z tej działalności wyrwać, to zawsze już obawiał się szantażu z ich strony. Dlatego czasami musiał ?grać= na dwie strony i wspierać ?lewą nogę=".

Cóż, wydaje się, że p. Wyszkowski, jak wielu podobnych mu, acz naiwnych ludzi cierpiał na syndrom niewiernego Tomasza, który musi dotknąć teczek, by zobaczyć to, co od dawna widać okiem nieuzbrojonym - wystarczało zastosować prostą zasadę,"kto stracił, kto zyskał i kto miał w tym interes?". Tzw. okrągły stół stał się teatrum odegranym na użytek gawiedzi, w którym to przedstawieniu komuniści spotkali się z własną agenturą z opozycji, po to by przy akompaniamencie kilku politycznych wioskowych idiotów, zabezpieczyć interes "władzy" w trudnych czasach ustrojowego przełomu.

Pisaliśmy od tym od początku lat 90. I co? I pstro! Dopiero dzisiaj, gdy teczki wypływają z czeluści IPN-u, co poniektórzy przecierają oczy.

W skrócie i z niewielkimi odchyleniami schemat historii Polski ostatnich kilkudziesięciu lat wyglądał tak - od stanu wojennego służby specjalne klasyfikowały "opozycjonistów" na skorych do rozmów "konstruktywnych" i "doktrynerów", którzy odrzucali wszelką formę mariażu z sekretarzami (skrótowo określmy w ten sposób aparat realnie administrujący Polską z ramienia Kremla).

W obu tych grupach hodowano agenturę przy pomocy metod sprawdzonych jeszcze za czasów carskiej Ochrany. A więc "budowano" życiorysy szczególnie aktywnym agentom-działaczom, w nadziei, że w momencie przesileń to oni właśnie obejmą w danym ruchu kierownicze stanowiska, i kompromitowano (m.in. pogłoskami o współpracy z SB) ludzi niezależnych.

W grupie "doktrynerów" agentura miała za zadanie wskazywać i kontrolować autentycznych trybunów ludowych, aby w wygodnym momencie umożliwić likwidację danego ruchu. W grupie "konstruktywnych" agentura przygotowywała fundament realnego porozumienia z komunistami, umowy, która uwiarygodniłaby złożoną z postkomunistów władzę w oczach społeczeństwa oraz tzw. światowej opinii publicznej.

Reformie takiej sprzyjały na wszelkie możliwe sposoby (finansowo i medialnie) zachodnie służby wywiadowcze, dla których przemienienie się polskich komunistów w realnych właścicieli gospodarki przy jednoczesnym otwarciu kraju na inwestycje zagraniczne i prywatyzacji całych gałęzi przemysłu, było modelowym przykładem dla energicznego, zdolnego i wykształconego aparatu sowieckiego, głównie z KGB. Chodziło o likwidację komunizmu bez likwidacji wpływów komunistów, a co za tym idzie, bez niebezpieczeństwa zaburzeń ustrojowych, mogących doprowadzić np. do ustania kontroli nad systemami broni strategicznej.

Z polskich teczek wynika więc smutna prawda, że gdyby służby specjalne chciały, to mogły całkowicie zlikwidować działalność "nielegalnej" opozycji w latach 80. Byłoby to jednak niekorzystne tak dla stosunków PRL ze światem zewnętrznym, jak i dla polityki wewnętrznej, ponieważ zlikwidowano by partnera do wspomnianego teatrzyku.

O wiele lepiej było opozycję kontrolować i trzymać na uwięzi. Poza tym zlikwidowanie opozycji kontrolowanej groziło spontanicznym powstawaniem opozycji niekontrolowanej, którą przy dużym nakładzie sił i środków trzeba by było infiltrować od nowa. A tak, każda nowa spontaniczna grupa wcześniej czy później wchodziła w kontakty z organizacją zinfiltrowaną... I w ten sposób esbecka łapa czuła puls ulicy.

Oznacza to, że państwo określane jako III RP to rezultat zastosowanej przez komunistów "strategii wyjścia". To rozwiązanie umożliwiło "uwłaszczenie się" komunistów, doprowadziło do zniszczenia polskiej gospodarki i zdołowania Polaków w roli gastarbeiterów we własnym kraju. Ludzie, którzy przyłożyli do tego rękę, zdradzili Polskę.

To dzięki objuczonej teczkami opozycji nie było w Polsce dekomunizacji i ukręcano łeb wczesnym próbom lustracji.

Dziś, kiedy teczki wypływają z głębin na powierzchnię, prawdopodobnie będzie to miało zerowe znaczenie dla funkcjonowania wykształconego układu postkomunistycznego, ten okrzepł już na tyle, by wczorajsi złodzieje mogli przeciwstawiać się wszelkim próbom rozliczeń, krzycząc, że własność prywatna jest święta!

Wspominki - tekst z 2005r. Europejczycy tracą Europę

niedziela, 28 luty 2016 22:18 Opublikowano w Andrzej Kumor

kumorNa naszych oczach konstruowana jest nowa Europa, "nowoczesna", czyli unikająca jak ognia odniesień do chrześcijańskich korzeni; zdolna wchłonąć bez czkawki Turcję, Maroko, a może niebawem Izrael. Europa taka ma być oparta na zasadach wielokulturowości i supertolerancji wobec każdej inności; na oświeceniowych ideałach nowego kulturkampfu, tym razem pozbawionych wszelkich odniesień do wartości kształtujących europejską kulturę od setek lat.

Europa bez europejskich wartości, jak zamek z piasku. Cywilizacja europejska nie miała lekko. Było kilka momentów w historii, kiedy jej istnienie zależało od jednej bitwy czy królewskiej koligacji.

Dziś Europa jest stara i zmęczona własną historią. Pozbawiona demograficznej dynamiki, stetryczała, szuka w desperacji formuły eliksiru młodości - a to w postaci realizowanej obecnie idei jednego superpaństwa złożonego z etnicznych regionów, a to pod postacią wpuszczenia pozaeuropejskiej świeżej krwi.

Laboratorium europejskiej walki o przetrwanie jest ostatnio Holandia, gdzie silna kultura islamskich przybyszów siłą rzeczy spycha supertolerancyjnych Holendrów w okopy, w jakich nie byli od pokoleń. Na razie jedna strona "morduje" co bardziej liberalnych obrazoburców (którym jeszcze dziesięć lat temu do głowy by nie przyszło, że za skrajne opinie można iść do piachu), druga zaś, na razie bardzo delikatnie, pali meczety i wywraca islamskie nagrobki.

Jedna strona wyposażona jest w silną zideologizowaną religię, druga ma pusto pod nogami; obrazowo powiedzieć można, że druga strona siedzi okrakiem na okładkach Biblii, którą wcześniej celowo podarła.

Wynik takiego starcia nietrudno przewidzieć.

Konstruktorzy nowej Europy liczą na asymilacyjną siłę kontynentu. Podobnie, jak we wszystkich ponadnarodowych utopiach "imigracyjnych", twierdzą oni, że w drugim czy trzecim pokoleniu nowi przybysze zrzucą płaszcz kultury ojców i całkowicie się "zeuropeizują", co w dzisiejszych czasach oznacza przesiąknięcie mieszanką konsumpcyjnego "-izmu", podlaną liberalnym sosem humanistycznego "wyzwolenia" i obyczajowego rozpasania.

Na ulicach Paryża czy Amsterdamu widać, że kalkulacja ta jest błędna. Islam w zetknięciu z wymagającym reanimacji cielskiem Europy okazuje się propozycją atrakcyjną również dla drugiego czy trzeciego pokolenia przybyszów.

No i tu pojawia się trudność, bo truchło Europy wypróżnionej z wartości i chrześcijaństwa nie jest w stanie przeciwstawić się witalnym siłom mocnej kultury i religii płynącej na falach wielopokoleniowych rozbudowanych, wielodzietnych rodzin.

A tymczasem po stronie islamskiej na myśl o możliwości zdobycia Europy, metodą "na konia trojańskiego" - ładnie od środeczka, wykorzystując słabość do tolerancji i powołując się na język europejskiego "poszanowania praw obywatelskich", zaczynają po twarzach błąkać się starodawne uśmieszki.

Co może Europę obronić? Kościół, popierając ideę zjednoczenia, liczył, że będzie to - jak w czasach Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego - chrześcijański rdzeń wartości, tymczasem, architektom nowego tworu częściej chodzą po głowach cyrkle i kielnie niż krzyż. Oni chętniej kruszą post-oświeceniowymi kilofami instytucje małżeństwa, niż odbudowują ewangelizacyjne bastiony; prędzej celowo niszczą więzy narodowe, niż nawracają do cywilizacyjnych źródeł kontynentu. Jednym słowem, mamy do czynienia z próbą zbudowania w Europie "państwa nowego typu" (jest taka broszurka Lenina), bez oglądania się na tradycję i wartości. A to pozbawione korzeni państwo nie jest już w stanie postawić obronnych szańców.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.