A+ A A-
piątek, 01 wrzesień 2017 16:02

Opowieści z aresztu deportacyjnego: Odrzucana

Ta około 25-letnia kobieta mogłaby uchodzić, z uwagi na kolor skóry, za Murzynkę. Ale miała naturalnie proste włosy, co kontrastowało z kręconymi włosami innych Murzynek. Mogłaby uchodzić za ciemną Tamilkę ze Sri Lanki lub z południa Indii. Zaskoczyła jednak kucharzy w areszcie imigracyjnym, kiedy zażądała podawania jej jedzenia koszernego. Sprawa zaczęła się powoli wyjaśniać, kim jest ta czarnoskóra piękność.
Mówiła trochę po angielsku. Ale twierdziła, że jej pierwszym językiem jest hebrajski. Z dokumentów wynikało, że przybyła z Izraela. Była więc Falaszką. Plemię to zamieszkiwało przez tysiące lat tereny dzisiejszej Etiopii. Niewyjaśniona jest do końca historia wyznawania przez to plemię religii mojżeszowej, w wersji prawie identycznej do tej, jaką wyznają Żydzi. Plemię to, liczące około trzydziestu tysięcy osób, żyło w izolacji od innych, zamieszkujących te regiony północno-wschodniej Afryki. Byliby tam żyli dotąd, gdyby nie problemy wewnętrzne i interwencja z zewnątrz.
Najpierw powstały problemy ustrojowe w ich rodzinnym kraju. Etiopia znalazła się pod dyktaturą komunizującego wyższego oficera, który przejął władzę w wyniku zamachu stanu. Stał się on najwierniejszym synem matki wszelkiego komunizmu, czyli Związku Sowieckiego. Kraj ten łożył niemałe sumy na podtrzymanie tego reżimu. Szczególnie była potrzebna pomoc wojskowa, bo Etiopia znalazła się w stanie wojny z sąsiednim krajem.
Ale nie zaniedbywano też spraw ideologicznych. Etiopia miała stać się poligonem doświadczalnym dla rozprzestrzenienia się ideologii i praktyki komunistycznej na kontynencie afrykańskim. Jak cierń uwierali więc przywódcom tego kraju ortodoksyjni wyznawcy Jahwe, którzy nawet nie dopuszczali na teren swoich siedlisk instruktorów mających zasiać wśród nich ateizm.

Opublikowano w Prawo imigracyjne

Alosza, choć był czystej krwi Uzbekiem, to nosił tak imię, jak i nazwisko rosyjskie. Ewidentny efekt rusyfikowania krajów podległych przez wieki Moskwie. Posługiwał się również językiem rosyjskim i ledwie rozumiał uzbecki. Już w jego rodzinnym domu mówiono po rosyjsku, całe jego wykształcenie też było związane z językiem i kulturą rosyjską. Ukończył dwa „fakultety”, jak sam to określał. Uzyskał cywilne wykształcenie jako inżynier elektrycznych systemów samolotowych. Ukończył też szkołę oficerską. Był komandosem i miał ukończony kurs pilotażu samolotów. Przez pięć lat był w Afganistanie z inwazyjną armią sowiecką. Dosłużył się stopnia kapitana. Po rozpadzie Związku Sowieckiego osiedlił się w Taszkiencie, stolicy Uzbekistanu, i podjął pracę na lotnisku w tym mieście jako inżynier samolotowy.
Był żonaty i miał jedną córkę w wieku 18 lat. Widać z tego, że kultywował raczej kulturze rosyjskiej w zakresie rozrodczości niż swoim ziomkom, którzy praktykowali wielodzietność. To odstępstwo od tradycji przodków było jednym z motywów, że wychowany na rosyjskiej kulturze i będący ateistą, Alosza zdecydował o porzuceniu swojej ojczyzny, kiedy zaczęły się starcia między starym i nowym.
Stare, to rządy dyktatorskie byłego satrapy komunistycznego, który w ramach odnowy mianował się prezydentem Uzbekistanu. Trudno mówić o wyborze, bo każde kolejne wybory były ewidentnie fałszowane, a konstytucja była na co dzień deptana. Prezydent, który powinien oddać władzę komuś innemu po dwóch kadencjach sprawowania tego urzędu, postanowił dzierżyć go dożywotnio.
Nowe, to narastające wpływy fundamentalizmu muzułmańskiego. Siedemdziesięcioletnie rządy komunizmu prawie zupełnie wypleniły religię w Uzbekistanie, ale kiedy republika ta się usamodzielniła, nastąpiło jakby odrodzenie islamu. Propagatorzy tej religii ewidentnie korzystali z finansowego wsparcia z zagranicy. Walka ideologiczna przekształciła się w zbrojną. Co jakiś czas wybuchały mniejsze lub większe starcie zbrojne między rządzącym reżimem a bojownikami islamu. Alosza był daleki od wspierania któregoś z tych nurtów. A wręcz, po doświadczeniach afgańskich (już wtedy, w wieku 25 lat, zaczął siwieć), postanowił uchronić swoją rodzinę i siebie od konieczności angażowania się po którejś z walczących ze sobą stron, lub nawet bycia obserwatorem tych starć.

Opublikowano w Prawo imigracyjne
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.