Dzisiaj będzie krótko, bo mam niewiele miejsca. Kongres Stanów Zjednoczonych przyjął ustawę, która zobowiązuje Departament Stanu do popierania żądań organizacji żydowskich uzyskania wojennych (praktycznie) reparacji od między innymi polskiego rządu za tzw. mienie bezspadkowe pozostawione przez Żydów, polskich obywateli.
Problem nie polega na bezprawności takich wymuszeń, ale na podwieszeniu się Warszawy u klamki hegemona amerykańskiego; oznacza to ni mniej, ni więcej, tylko zawężenie pola manewru władzy warszawskiej i oparcie całej polityki bezpieczeństwa na wiernopoddańczych deklaracjach. Tak to jest, jak geopolityczne rozumienie świata zatrzymało się u polskiej klasy politycznej jakieś 20, a może nawet 40 lat temu i całkiem poważni polscy politycy niczym subiekt Rzecki o Napoleonie, cały czas myślą o Waszyngtonie jako idealnym „mieście na wzgórzu”. Za ich naiwność płaci cały kraj.
Tu, u nas w Toronto, po raz pierwszy mieliśmy samochodowy zamach terrorystyczny w wykonaniu dwudziestopięciolatka rzekomo rozczarowanego z powodu seksualnego odtrącenia przez płeć przeciwną. Ze względu na powagę sytuacji i tragedię ofiar nie będę sobie tutaj dowcipkował, choć jest z czego. Nawiasem mówiąc, gdyby ktoś poważny chciał nam zrobić bubu, czyli sterroryzować Toronto, to może to zrobić z palcem w pupie. Jesteśmy jak dzieci we mgle, zupełnie nieprzygotowani mimo rzekomo świetnej reakcji policji, pogotowia i szpitala Sunnybrooke. Gdyby ktoś chciał użyć terroru do politycznego zdyskontowania, to najpewniej byłaby to sekwencja trzech zamachów w różnych miejscach miasta, tak by policja latała od Annasza do Kajfasza, a ludzie bali się wychodzić z domu. Politycznie poprawna reakcja naszych władz była taka jak w Niemczech, świadczy to o tym, że nawet w kwestiach bezpieczeństwa nie jesteśmy wolni od zidiocenia. Podkreślano więc, że „jesteśmy razem” w obliczu nieszczęścia, lubimy się wszyscy i kochamy. Jednocześnie do kraju napływa nieprzerwanie strumień tysięcy niesprawdzonych imigrantów przez zieloną granicę w Quebecu, zaś na łamach neomarksistowskiego „Toronto Star” pojawiła się propozycja, żeby przyspieszyć proces azylowy w Kanadzie, oddając go w ręce urzędników niższego szczebla. To szerzej otworzyłoby kanadyjskie drzwi, umożliwiając niebotyczną korupcję, bo przecież ci urzędnicy niższego szczebla to również ludzie zatrudniani w myśl politycznie poprawnego klucza. A skutki? Skutki mieliśmy do wglądu niedawno w Albercie, gdzie policja stwierdziła, że egzaminy na kierowcę ciężarówki są zdawane na piękne oczy, gdyż pewna etniczna społeczność ma swoich etnicznych urzędników w ministerstwie transportu; rączka rączkę za pieniądze myje i wydaje prawa jazdy kierowcom rikszy, których spotykamy później za kierownicą kilkudziesięciotonowych składów na autostradach tego kraju. Jak to zmienić? Proste! Interesować się polityką! Nie bać się mówić prosto i wyraźnie, nie szemrać po kątach, lecz głośno i wyraźnie w językach angielskim i francuskim formułować nasze opinie. No, chyba że odpowiada nam wyznaczona w ramach nowego porządku pozycja pucybuta.
Andrzej Kumor
W minioną niedzielę w Centrum Jana Pawła II odbyły się finały konkursu ortograficznego i konkursu pięknego czytania organizowanych przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w Kanadzie. Do obejrzenia relacji filmowej zapraszamy na kanał YouTube GoniecTv Toronto, poniżej rozmowa z prezesem ZNP Iwoną Malinowską.
Andrzej Kumor: Który to już konkurs czytania?
Iwona Malinowska, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Kanadzie: My nie liczymy, bo było ich już tak dużo, że w tej chwili to nie jest ważne który, ale ten konkurs organizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego cieszy się coraz większym powodzeniem. Są to konkursy Mistrz Pięknego Czytania i Mistrz Ortografii, które organizujemy co roku, jest duże zainteresowanie ze strony szkół.
– One były organizowane w szkołach?
– Tak, najpierw są organizowane w szkołach, ponieważ szkoły wybierają tych najlepszych, żeby reprezentowali szkoły, a następnie przyjeżdżają tutaj. I tutaj już od wielu lat organizujemy finał, gdzie najlepsi przyjeżdżają i reprezentują swoje szkoły.
– Widziałem, że dzieci są bardzo przejęte.
– Szczególnie konkurs ortograficzny, dlatego że, wiadomo, nie mamy dzieci z Polski w tej chwili. To są dzieci, które są tu urodzone, czasami drugie pokolenie, i bardzo się stresują, aczkolwiek staramy się nie dawać zbyt trudnych wypracowań.
Naprawdę nie ma powodu, bo każdy jest zwycięzcą. Każdy tutaj, kto reprezentuje szkołę, to już jest wyróżnienie, że jest dobry.
– Pani mówiła, że konkurs rośnie, że jest więcej zgłoszeń?
– Tak. Ortografia w tym roku wygląda troszeczkę inaczej, dlatego że w zeszłym roku było mnóstwo studentów, tak że brakowało nam miejsca w klasie, natomiast w tym roku – nie wiem, czy to w zależności od tego, jaka jest pogoda, rodzice decydują, zbyt ładnie, wiosennie się zrobiło akurat dzisiaj, albo po prostu troszkę się denerwują, że ortografia jest jednak trudną rzeczą. Ale jeżeli chodzi o czytanie, to zawsze jest popularne.
– Co najchętniej dzieci czytają po polsku?
– W zależności od tego, jaki jest rok. Na przykład mieliśmy książkę o Janie Pawle II, bo akurat to był taki rok, rocznica. W tej chwili mamy książkę, która nie jest polską książką, bo autor nie jest Polakiem, natomiast najważniejsze jest to, że jest napisana po polsku i czytają po polsku. Dlatego wybieramy i sprowadzamy takie książki z Polski, żeby dzieci były zainteresowane tym, bo o to chodzi. Nieważne, co czytają. Oczywiście zależy nam na polskich książkach, ale żeby chciały przeczytać, żeby sięgnęły po tę książkę, żeby nie była za trudna. Nie musi być polski autor, byleby książka była napisana po polsku i żeby była ciekawa. Jeżeli pierwsze strony są nieciekawe, to im się nie chce tego czytać.
– To ile trzeba książek przeczytać, żeby wziąć udział w konkursie czytania?
– To jest systematyczna praca. To nie jest tak, że się przychodzi, dostaje się książkę i się czyta. To jest praca w szkołach, to są lata pracy nauczycieli, rodziców i samych dzieci. I dopiero po kilku latach one się czują swobodnie na tyle, żeby czytać przed wszystkimi. Bo to nie jest łatwa sztuka, w domu czy w głowie to jest inaczej, to jest wszystko takie łatwe, ale jak się siedzi przed komisją, to są duże nerwy, duża odpowiedzialność. Dodatkowo jeszcze dostają pytania. Tak że samo czytanie to jest długi proces, natomiast rezultaty są widoczne, dopiero gdy są konkursy.
Ocenianie czytania jest rzeczą niewymierną, tam nie ma punktów jak w ortografii, ile błędów się zrobi. Trudno to ocenić, dlatego są też dodatkowe trzy pytania, na które trzeba odpowiedzieć, i dotyczą treści tej książki. I jeżeli odpowiedzą bardzo dobrze, to wiadomo, że te dzieci mają bardzo dużą szansę wygrać cały konkurs, więc to nie jest tak łatwo.
http://www.goniec24.com/lektura/itemlist/user/64-andrzejkumor?start=432#sigProId903839198d
– Proszę powiedzieć, ile dzieci łącznie w naszym rejonie aglomeracji torontońskiej czy może południowego Ontario uczy się w polskich szkołach?
– Około dwóch i pół tysiąca dzieci. To są teraz coraz częściej dzieci z mieszanych rodzin. Widzimy, że w tym kierunku to idzie, że są mieszane małżeństwa i przyprowadzają dzieci, które pochodzą z tych rodzin. Teraz dzieci, które chodziły do szkoły, przyprowadzają swoje dzieci, to jest też bardzo dobre. To się troszkę zmienia, aczkolwiek szkoły się utrzymują i dzieci dalej przychodzą.
Na przykład w Milton mamy tak młodą, prężną szkołę, gdzie jest młoda, naprawdę duża Polonia, olbrzymia Polonia, i tam brakuje miejsca w szkołach. Tam szkoły się rozrastają w niesamowitym tempie, jest coraz więcej dzieci, ale to zależy głównie od rodziców, choć od dziadków też.
Fundusz, który umacnia polskość w Kanadzie
sobota, 28 kwiecień 2018 07:46 Opublikowano w Życie polonijneW minioną sobotę odbyło się Walne Zebranie Kuratorów Funduszu Milenium Polski Chrześcijańskiej, jak zwykle w gościnnych progach kościoła św. Maksymiliana Kolbego w Mississaudze. Spotkanie prowadził prezes – Marek Malicki. Celami fundacji są m.in. Propagowanie oraz popieranie zainteresowania i studiów o kulturze w ogóle, a szczególnie o polskiej kulturze narodowej i religijnej; Pomoc i zachęta w kształceniu osób polskiego pochodzenia; Udzielanie pomocy nowym polskim imigrantom w Kanadzie w przystosowaniu się do kanadyjskich warunków życia; Ustanowienie i popieranie stypendiów dla studentów i naukowców polskiego pochodzenia.
Fundusz Wieczysty Milenium Polski Chrześcijańskiej już ponad pięćdziesiąt lat jest niewyczerpanym źródłem wsparcia Polonii kanadyjskiej. Historia powstania Funduszu wiąże się z chęcią uczczenia Tysiąclecia historycznego istnienia Polski i przyjęcia przez nią chrześcijaństwa. Wśród założycieli Funduszu warto wspomnieć choćby Kazimierza Zaborowskiego. W czasie wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. służył w załodze pociągu pancernego. Wyemigrował do Kanady i przez lata pracował w charakterze robotnika rolnego. Ciężką pracą dorobił się farmy, a na posiadanych przez niego terenach odkryto złoża ropy naftowej. Połowę majątku przekazał na: KPK, Fundację im. A. Mickiewicza i Fundusz Milenium. W tym roku wśród gości honorowych był Jan Gregalis, sybirak, żołnierz gen. Andersa i uczestnik kampanii włoskiej, który w imieniu swoim i żony przekazał 200 tys. dol. na Fundusz.
http://www.goniec24.com/lektura/itemlist/user/64-andrzejkumor?start=432#sigProId167454ee5a
Podczas wystąpień do kuratorów przemawiali m.in.:
Władysław Lizoń, prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej: (...) Na początku chciałem wam wszystkim podziękować za pracę, za poświęcenie czasu dla tego wspaniałego celu, za pracę dla Funduszu Wieczystego Milenium. Inwestycja w edukację jest chyba jedną z najważniejszych, jeżeli nie najważniejszą inwestycją, jaką można zrobić w młodych ludzi, dlatego też wasza praca ma podwójną wartość.
Chciałem skorzystać z okazji i podziękować o. Januszowi za ciepłe słowa w stosunku do Związku Harcerstwa Polskiego na mszy w Niedzielę Wielkanocną. Dlaczego o tym mówię? Mówię o tym dlatego, że pojawiają się, nawet wśród naszych działaczy, krytyczne zdania, czy też krytyczne opinie na temat Związku Harcerstwa Polskiego. Proszę Państwa, ja bym was wszystkich prosił, jak tu jesteście obecni – jesteście z różnych organizacji – w tej chwili mamy sytuację taką, że Związek Harcerstwa Polskiego jest właściwie jedyną organizacją zrzeszającą młodych ludzi, którzy uczą się pracy, uczą się wspólnego działania, uczą się polskości. I nawet jak coś... – nikt nie robi niczego na sto procent dobrze – naprawdę wymagają naszego wspólnego poparcia. To jest nasza przyszłość. Oprócz tego są grupy parafialne, które zrzeszają młodzież, ale tak się stało, że główne organizacje polonijne w tej chwili nie mają grup młodzieży. Jak się znajdzie jakaś młoda osoba, to jest to taki rodzynek w cieście. Tak że ja bym was wszystkich prosił, żeby Związek Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju – tutaj jest druh z malutkim harcerzem, który też pewnie kiedyś przejmie pałeczkę – żeby ich popierać, bo są nam naprawdę, naprawdę potrzebni i to jest nasza przyszłość.
Zwróciłem się do Pana Prezesa z taką prośbą, żeby stworzyć, jeśli jest to możliwe, przy Fundacji Milenium dwa fundusze. Jednym z projektów jest wybudowanie w Muzeum Imigracji Kanady w Pier 21 w Halifaksie pomnika z tablicą poświęconą imigracji Polaków do Kanady. Takiej tablicy stałej tam nie ma, a inne grupy etniczne je mają. Jest to pewien wysiłek finansowy, ale myślę, że jeżeli poprosimy, dotrzemy zarówno do osób prywatnych, jak i biznesów, możemy zebrać pewną ilość pieniędzy, a oczywiście zbierając te pieniądze przez fundację, ofiarodawcy będą mogli otrzymać potwierdzenia podatkowe i będzie nam może taką sumę łatwiej zebrać. To jest też edukacyjny projekt, więc jeżeli uznacie, że to byłoby możliwe, bardzo bym o to prosił.
A drugi fundusz, o którym też bym prosił, jeżeli jest to możliwe, to jest Fundusz Obrony Dobrego Imienia Polski i Polaków. Wiecie, że w ostatnim czasie, po zmianach w prawie polskim dotyczących Instytutu Pamięci Narodowej, praktycznie w całym zachodnim świecie wybuchła jakaś taka epidemia negatywnych opinii o Polsce, doniesień prasowych itd., itd. Plusem tego jest, że to obnażyło naszą słabość, pewne zaniedbania w tym temacie. Zawsze reagowaliśmy i dbaliśmy o dobre imię Polski i Polaków, ale myślę, że należy przejść na bardziej profesjonalny poziom tej pracy, i do tego są potrzebne fundusze. Niestety, ci, którzy zniekształcają historię, podają niewłaściwe informacje, dysponują ogromnymi funduszami. Może my od razu nie zbierzemy tak ogromnych funduszy, ale gdzieś musimy zacząć. Dlatego też bym prosił, jeżeli zgodzilibyście się na to, żeby taki fundusz przy fundacji Milenium otworzyć, to byłbym niezmiernie wdzięczny.
Druh Rewkowski: (...) Rok 2017 był bardzo, bardzo dużym rokiem harcerskim dla nas. Mieliśmy zaszczyt prowadzić i gościć IX Zlot Światowy, na który przybyło ponad 1300 młodzieży z całego świata, z Wielkiej Brytanii, ze Stanów, z Australii, i ponad 500 harcerzy z Kanady. I wsparcie finansowe, które dostaliśmy, pomogło nam przedstawić przepiękną wystawę harcerską i też wydrukować śpiewniczki i dzienniczki, które wszyscy uczestnicy dostali. Tam jest trochę informacji o wszystkich poszczególnych zlotach, piosenki, różne hasła, tak że każdy uczestnik mógł dostać coś takiego na pamiątkę.
Wsparcie finansowe pomogło nam dofinansować 44 członków Komendy na Akcję Letnią i na Zlot. Nie wiem, czy Państwo sobie zdają sprawę, że wszyscy pracujący dla harcerstwa robią to jako wolontariusze; bardzo dużo jest młodzieży, która jest na studiach lub kończy high school i bardzo potrzebne jej jest to wsparcie finansowego, bo nie mogą iść do pracy w lecie, przez to że poświęcają swój czas, żeby przyjechać na Akcję Letnią czy Zlot. Wsparcie takich ludzi, żeby mogli przyjechać, naprawdę umożliwia nam robienie czegoś takiego. Tak że jeszcze raz bardzo serdecznie w imieniu wszystkich dziękuję za całą pracę i czuwaj! Miłych obrad.
Kazimierz Chrapka, prezes Fundacji Władysława Reymonta: (...) Chciałbym dołączyć do wszystkich eksultacji, podziękowań moich poprzedników, bo cóż innego powiedzieć o takiej organizacji, która tyle łoży na Polonię. Jest to ważne, żeby to podkreślić i powiedzieć chociaż tutaj, bo bardzo często ta praca jest zakulisowa. Pracujemy ciężko w fundacjach, ale nie spektakularnie. Dostajemy piękne podania, piękne prośby, ale pytam, ile podziękowań? Dzisiaj jesteśmy właśnie tutaj, tak jak Pani Prezes, tak jak Pan, tak jak Panowie Weterani, podziękować Wam za Waszą pracę.
Wiem z własnego doświadczenia, jak to wygląda. (...)
Jeszcze jedna rzecz. Jacy my powinniśmy być wdzięczni tym, którzy założyli waszą Fundację, naszą Fundację. I gdyby nie ich dalekowzroczne myślenie, troska o Polonię, czy Polonia byłaby w takim dobrym stanie, jak jest dzisiaj? (...) I tutaj może się pochwalę, Panie Prezesie, naszą ostatnią inicjatywą, może Fundusz podejmie tę sprawę też. Postanowiliśmy, że we wszystkich ośrodkach polonijnych, parafiach polonijnych, gdzie byli nasi fundatorzy, co roku będzie odprawiana msza w ich intencji, wszystkich zmarłych fundatorów. Cóż my możemy lepszego dla nich zrobić? Pierwsza rzecz, okażemy szacunek i pamięć za to wielkie, otwarte serce dla Polonii, za ich patriotyzm. A druga rzecz, są to pieniądze z funduszu promocyjnego Fundacji, jaka wspaniała promocja działalności Fundacji, jeżeli jest tylu parafian, a ksiądz proboszcz odprawi mszę w intencji zmarłych fundatorów. Tak że uważam to za bardzo cenną inicjatywę.
Już dzisiaj chciałbym zaprosić na Konkurs Recytatorski. Pani Prezes, Pani powinna być dumna, 345 osób z całej Kanady zgłosiło się do konkursu, tak że to są te Pani dzieci, o których Pani wspominała. Jesteśmy dumni. (....)
I jeszcze jedna rzecz, przygotowujemy się już do obchodów 50-lecia Fundacji. Za dwa lata Fundacja nasza będzie obchodzić 50-lecie. W tej chwili pracujemy nad czterema rzeczami. Pierwsza to wreszcie, bo to trwa już dość długo, finalizowanie wydania kartek i listów Reymonta, które są w posiadaniu naszej Fundacji, o których Polska nie wiedziała do roku 2000. Są to kartki i listy ze zbiorów prywatnych członków rodziny Reymonta, które zostały nam przekazane. Chcemy je opublikować w języku angielskim, francuskim i oczywiście polskim, i potem oryginały zwrócić do Polski, gdzie należą.
Drugi projekt to praca doktorska na temat działalności Fundacji, jej wkładu w Polonię, w kulturę kanadyjską i polską. Już Senat Uniwersytetu w Lublinie, KUL-u, zatwierdził doktoranta, który tę pracę będzie pisał. Ta doktorantka przyjeżdża do nas 15 czerwca na miesiąc, zacząć pierwszy etap, zbierania materiałów. Uważam, że to wielkie osiągnięcie, uniwersytet docenił naszą działalność i delegował jednego ze studentów, który będzie pisał tę pracę. Oczywiście prezentacja pracy odbędzie się na bankiecie 50-lecia.
I następna sprawa, na razie w dziedzinie marzeń, moje marzenie, jako prezesa Fundacji, na 50-lecie Fundacji – chcemy dać 50 stypendiów po tysiąc dolarów każde, czyli od dzisiaj już zbieramy pieniądze, bo te, które mamy, na 50 po tysiąc dolarów nam nie wystarczą, ale mamy jeszcze dwa lata i na pewno do tego dojdziemy. I zapraszam Pana Prezesa, Zarząd, Kuratorów na bankiet 50-lecia Fundacji.
Mietek Stitski namawiał ze swej strony do odbroczynności i łożenia na polskie organizacje, bo jeśli dużo ludzi da „troszeczkę”, to zrobią się duże kwoty.
Mecenas Marek Malicki został ponownie wybrany na prezesa Funduszu, a spotkanie zakończył obiad kuratorów i zaproszonych gości.
Wystąpienia gości można obejrzeć w YouTube na kanale GoniecTv Toronto – zapraszamy!
Notował (ak)