Z Polski rodem: Polsko-honorowe traktowanie klientów z genewską akuratnością – Antoni Patek
Dobrze prosperujące i dbające o renomę firmy na całym świecie żegnają odchodzących na emeryturę swoich wieloletnich i wielce zasłużonych pracowników cennymi upominkami. Najczęściej są to zegarki – czasem nawet pozłacane albo całkiem złote, nawet z drogocennymi kamieniami. Zawsze natomiast są to zegarki z dedykacją.
Marki zegarków kupowanych na upominki są różne. Najczęściej bywa to CASIO, czasem OMEGA lub TISSOT. Ale tylko bardzo nieliczni zasłużeni pracownicy otrzymują przy pożegnaniu szwajcarskiego PATKA. Tak właśnie mówi się ciągle o zegarkach pewnej genewskiej firmy, od dwu prawie stuleci słynnej z zegarków charakteryzujących się niepowtarzalnym wyglądem i stylem. A trzeba powiedzieć, że ta firma produkuje swoje zegarki nawet w jednym tylko egzemplarzu. Produkuje też po kilka lub kilkanaście egzemplarzy tego samego modelu, ale nigdy nie jest ich więcej niż kilkaset.
Tę odwieczną zasadę rękodzieła kultywowanego w czasach, w których dominuje seryjna produkcja idąca w dziesiątki i setki milionów sztuk takich samych wyrobów, ustalił jeszcze w połowie XIX stulecia pewien początkujący szwajcarski przedsiębiorca i zarazem polski emigrant – Antoni Patek.
Urodził się 14 czerwca 1814 roku w Piaskach pod Lublinem w niezbyt zamożnej rodzinie szlacheckiej. W każdym bądź razie ojca nie było stać na długą i kosztowną edukację swego syna, toteż gdy ten miał 14 lat – oddał go na służbę w pułku strzelców konnych Królestwa Polskiego. Tak nazywała się powstała jeszcze w czasach napoleońskich formacja lekkiej kawalerii, która w okresie Królestwa Kongresowego wyróżniała się fantazyjnymi kurtkami szaserskimi w kolorze zielonym.
Pułk, w którym służył młody Patek, składał się prawie w całości z patriotycznie nastawionej młodzieży, toteż od początku Powstania Listopadowego opowiedział się po stronie walczących Polaków. Sam Antoni Patek wyróżnił się zwłaszcza w lutym 1831 roku w bitwie pod Stoczkiem, a potem w walkach o Olszynkę Grochowską, toteż awansowany został do stopnia oficerskiego.
W pierwszych dniach marca 1831 roku Patek – walczący w składzie brygady jazdy dowodzonej przez ówczesnego pułkownika Henryka Dembińskiego (po późniejszej wyprawie na Litwę został generałem) – bił się pod Dębem Wielkiem i został lekko ranny, a w maju – pod Ostrołęką, w której to bitwie Patek otrzymał znacznie cięższe rany i musiał się kurować przez prawie pół roku.