Ileż to razy, gdy chcemy zobaczyć jakiś klip polskiej telewizji państwowej TVP, dostajemy w zamian na ekranie komputera informację – "materiał niedostępny z terenu twojego kraju". Polska telewizja publiczna podpisała dawno temu, jeszcze rękami Wiesława Walendziaka (swego czasu nadziei polskiej prawicy), tak sformułowaną umowę z firmą retransmitującą sygnał satelitarny na kontynenty amerykańskie, że dzisiaj byle migawki nie jesteśmy w stanie obejrzeć bez wykupienia stosownych kanałów. I to nawet przez Internet. Szczęśliwie te co ciekawsze programy są we fragmentach umieszczane pro publico bono w serwisie YouTube przez brać piracką.
Niestety państwowa telewizja polska postanowiła ścigać złoczyńców i walczy z tak haniebnym wykorzystaniem jej materiałów – specjalna komórka rekwizycyjna kasuje je z sieci, aby żaden Polak mieszkający za granicą w amerykańskich ostępach, broń Boże nie mógł sobie zerkać darmowo na jakąś polską produkcję – to tak w ramach "łączności państwa polskiego z Polonią".
"Prawie 1600 materiałów wideo nielegalnie pobranych z zasobów archiwalnych i anten Telewizji Polskiej usunięto przy okazji startu jesiennej ramówki TVP z serwisu youtube.com. To kolejna tego typu akcja przeprowadzona przez zespół Redakcji Mediów Interaktywnych Ośrodka iTVP-HD" – czytam w doniesieniach agencyjnych.
Daje to szczególnie do myślenia, gdy porównamy się z kanałem rosyjskim RT, gdzie materiałów wszelkiej maści, publicystycznych, propagandowych, artystycznych, informacyjnych i turystycznych o Rosji jest w YouTube na pęczki, zaś właściciele czekiści proszą się, aby brać i wykorzystywać gdzie tylko popadnie, a dusza zaśpiewa. Czy trzeba tłumaczyć filozofię, jaka stoi za rosyjskim podejściem? No chyba tylko dzieciom.
• • •
Zmarła Księżna Maria Krystyna Habsburg – kobieta, która ukochała Polskę do końca i szczerze, wbrew wszystkim korupcyjnym propozycjom nie do odrzucenia. W dobie pomiatania Polską, odżegnywania się od niej, wstydzenia i kajania za Polskę przykłady ludzi, którzy Polskę wybrali dobrowolnie, a czasem wbrew materialnym interesom własnym, są bardzo pouczające.
Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie.
Mnie zaś przypomina się śp. Bogdan Prażmowski – człowiek zakochany w Polsce po uszy, w którego żyłach płynęła połowa krwi niemieckiej po matce "porwanej" przez ojca – polskiego oficera z Królewca. Co jest w Polsce, że jest atrakcyjna dla nie-Polaków?
Niech każdy z nas sobie pomyśli, zanim zdecyduje się na tę czy inną asymilację, zanim mentalnie podpisze "volkslistę", wypisując się z naszego poobijanego i tak często bitego narodu.
Co to znaczy, w dzisiejszej dobie coraz bardziej przemieszanego świata, być Polakiem? Dlaczego to jest cenne? Dlaczego cenny jest nasz polski styl życia, sposób noszenia się, sposób patrzenia na świat – co w nim dobrego?
Zanim więc zaczniemy w liniach przodków szukać niemieckiej, żydowskiej czy innej – dzisiaj – wydawałoby się bardziej atrakcyjnej krwi, pomyślmy o Polsce. Polska to był bardzo ciekawy projekt i Polska to nadal może być bardzo ciekawy projekt. Wymaga tylko trochę pracy, no może trochę więcej niż "trochę".
• • •
A przy okazji spraw patriotycznych, powtórzę, ot, takie moje wołanie na puszczy – byśmy na przekór wszystkim organizacyjnym podziałom terytorialnym na Mississaugę, Brampton i Toronto, zorganizowali jedną "paradę Pułaskiego". Najlepiej w Toronto, w centrum miasta, na oczach wszystkich.
Polacy w Nowym Jorku nie robią osobnych parad i na tym wygrywają. Żydzi w Toronto też robią jeden marsz poparcia dla Izraela i na tym wygrywają, bo ich idzie 5 tys., choć jako wspólnota liczebnie nas nie przewyższają.
Nie rozdrabniajmy się – pokażmy się na ulicach – motocykliści, weterani, harcerze, rekonstruktorzy i cała nasza reszta...
Naprawdę jest nas tutaj ludzi od groma, chodzi o to, by na tej kanadyjskiej ziemi stanąć mocną stopą, by trochę od nas zależało, by trochę porządzić... Po to, by zaczęto się z nami liczyć, musimy pokazać, że dajemy się zmobilizować; że jesteśmy w stanie się skrzyknąć. To ma sens nie tylko ze względu na nas samych, nasze pokolenie, ale ze względu na interes pokolenia naszych dzieci.
Andrzej Kumor
Mississauga
Grażyna - Zbliża się Dzień Dziękczynienia, czy Pani obchodzi to święto?
-Obchodzę, dzieci przywiązują do tego wagę.
- A Pani?
- Ja wiem, w Polsce nie było to popularne, ale dzieci tutaj są urodzone, więc siłą rzeczy, obchodzimy.
- Co się robi?
- Dzieci żądają indyka po kanadyjsku.
- Jak się go robi?
- Córka to zawsze przygotowuje, ona jest specjalistką, ma trzy przepisy, któare robi na zmianę. - Tradycja się przyjęła? - Dzieci obchodzą, my tego nie czujemy raczej.
Marian - W ten weekend będziemy mieli Święto Dziękczynienia, czy Pan je obchodzi, przyjęło się w naszej tradycji?
- Córki bardziej celebrują.
- Pana zapraszają?
- W tej chwili to nie, z tego względu, że w mieszkaniu mają schody.
- Indyka Pan je?
- Oczywiście, pod każdą postacią.
- Mówi się, że to takie emigracyjne święto.
- Trochę to nie nasze święto, ale co dobrego jest, to trzeba przyjmować.
Anonimowo - Nadchodzi Święto Dziękczynienia, chciałem zapytać, czy Pan obchodzi?
- O, ja dziękuję, nie jestem zainteresowany.
Jurek - Zbliża się Święto Dziękczynienia, chciałem Pana zapytać, czy Pan obchodzi to święto?
- Tak.
- Bo nie było tego w polskiej tradycji?
- No nie, nie było.
- Przyjął to Pan jako nasze własne?
- Dzień Dziękczynienia w Polsce jest, ale nie w tym czasie. - To takie imigracyjne święto, co Pan robi w ten dzień - indyk?
- Wie pan co, od kilka lat ktoś nas zaprasza i idziemy do kogoś, tak że nie robimy indyka
- Ale indyk jest na stole?
- Nie u nas, u kogo innego.
- Wygodniej?
- Oczywiście, wygodniej.
- Ale obchodzą Państwo, przeszło już do naszej tradycji?
- No chyba tak.
Lech - Obchodzi Pan Święto Dziękczynienia?
- Nie za bardzo.
- Nie weszło do Pana tradycji?
- Nie, zbyt krótko jestem.
- Jak długo Pan jest?
- Trzy lata. To znaczy w tym sensie obchodzę, że indyka kupuję.
- A jednak.
- Jem tylko indyka tego dnia.
- A jednak to już coś u Pana zaczyna kiełkować
- To tylko to.
- Święta Pan jednak nie czuje?
- No czuję, dzień wolny od pracy i płacą.
Wiadomości z Kanady i Toronto z nr. 40
czwartek, 04 październik 2012 23:52 Opublikowano w Wiadomości kanadyjskieCzy pozwolimy się wykupić Chińczykom?
Ottawa Kanadyjska oficjalna opozycja federalna – partia NDP – zakomunikowała, że będzie się przeciwstawiać zatwierdzeniu przez władze przejęcia calgaryjskiej firmy naftowej Nexen przez chińskiego państwowego giganta – koncern wydobywczy CNOOC.
Krytyk polityki rządu w dziedzinie bogactw naturalnych Peter Julian (na zdjęciu powyżej) oraz krytyk resortu przemysłu Helene Leblanc twierdzą, że proces przejęcia firmy nie jest wystarczająco przejrzysty i na zbyt dużo pytań nie daje odpowiedzi. Ta sprawa jest całkowicie poplątana, cały proces ogarnia chaos – twierdził Julian. Dwa lata temu rząd federalny zablokował przejęcie kanadyjskiego giganta w dziedzinie produkcji nawozów sztucznych Potash Corp. przez australijski koncern BHP Biliton; ówczesny minister przemysłu Tony Clement uznał, że transakcja ta nie daje Kanadzie "zysku netto". Określenie to, choć zawarte w kanadyjskiej ustawie o inwestycjach zagranicznych nie jest jednak jasno zdefiniowane. Zdaniem krytyków, wprowadza to w zakłopotanie samych inwestorów, którzy nie wiedzą, czego powinni się spodziewać.
Inwestorzy nie wiedzą, jak sformułować wniosek, jakie kryteria obowiązują firmy z Europy, Australii czy Chin, ponieważ sprawy te są załatwiane za zamkniętymi drzwiami.
Proponowana transakcja sprzedaży Nexen warta jest 15,1 mld dolarów i obecnie Ministerstwo Przemysłu prowadzi jej analizę. Ma na to na mocy ustawy 45 dni, ale Ottawa już przedłużyła ten termin o kolejne 30 dni.
Waszyngton również analizuje ofertę, a to z uwagi na aktywa amerykańskie, których właścicielem jest Nexen.
Krytycy umowy obawiają się, że chińskie państwo wejdzie w posiadanie albertańskich złóż naftowych.
Premier Stephen Harper stwierdził, że stanowisko NDP nikogo nie dziwi, ponieważ "jest ideologiczne" – rozumiemy, że w istocie rzeczy NDP jest partią socjalistyczną, która przeciwna jest wszelkim inwestycjom – mówił premier podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Tanzanii Jakaya Kikwete, składającym po raz pierwszy wizytę w naszym kraju.
– Jako Kanadyjczycy, powinniśmy pamiętać, że wielka liczba miejsc pracy w tym kraju i znaczna część wzrostu zależy od inwestycji zagranicznych. Podobnie jak Kanada jest poważnym inwestorem w innych częściach globu – jak jesteśmy nim w Tanzanii, tak nasza gospodarka zależy od miejsc pracy i wzrostu, jak i przepływu międzynarodowych inwestycji – tłumaczył Harper, zapewniając, że generalnie rzecz biorąc, jego rząd z otwartymi rękami wita zagraniczne inwestycje, co nie znaczy, że nie modyfikował i nie blokował niektórych umów.
– Jak już to wcześniej stwierdzaliśmy, minister przemysłu uznał, że ta transakcja stwarza wiele trudnych kwestii – dodał komentując sprawę Nexusa