farolwebad1

A+ A A-
sobota, 21 czerwiec 2014 00:22

Listy z nr. 25/2014

Szanowny Panie Redaktorze,

Jako że Pan Stanisław Michalkiewicz jest współredaktorem tygodnika "Goniec", a więc osobą publiczną, chciałbym Mu za pośrednictwem "Gońca" zadać publicznie trzy pytania.

– W "Najwyższym Czasie" z datą 31/12/2011 ukazał się artykuł "Korwin-Mikke: Rok 2012 – rokiem przesilenia", w którym autor, Janusz Korwin-Mikke, pisze m.in: "Przypominam po raz kolejny: ci, co w »Wujku« i gdzie indziej strzelali w obronie legalnej władzy, do tej pory ciągani są po sądach..." (koniec cytatu).

Szanowny Panie Michalkiewicz: Czy zgadza się Pan z twierdzeniem pana Janusza Korwin-Mikkego, że ówczesna władza była legalna i wobec tego miała prawo strzelać do robotników?

– W związku z niedawnym zgonem generała Jaruzelskiego Pan JKM chwalił (nie pierwszy raz zresztą) Jaruzelskiego za to, co zrobił w Polsce, m.in. za stan wojenny.

Panie Michalkiewicz, czy zgadza się Pan z panem JKM, że generał Jaruzelski zasługuje na pochwały?

– Kilka tygodni temu pan JKM udzielił telewizyjnego wywiadu na peronie kolejowym, w którym powiedział m.in.: "Hitler musiał iść na wojnę, bo Trzeciej Rzeszy groziło bankructwo".

Panie Michalkiewicz, czy zgadza się Pan z powyższym twierdzeniem pana JKM?

Mam nadzieję, że Pan Michalkiewicz nie uchyli się od publicznej odpowiedzi na powyższe trzy pytania i Czytelnicy "Gońca" będą mogli zapoznać się z opiniami Pana Michalkiewicza.

Z poważaniem,
Jurek K.

Od redakcji: Szanowny Panie, pytania do p. Michalkiewicza, który choć jest stałym felietonistą naszego tygodnika, to jednak nie redaguje go, kierować należy na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..

•••

Szanowny Panie Kumor,

człowieku o dużym sercu, proszę zamieścić list Mariusza. Cóż, wlewając w nasze serca tyle optymizmu, sam przeżywa ciężki okres przed czekającą go skomplikowaną operacją. Ponadto po operacji zmuszony będzie do zakupu sprzętu rehabilitacyjnego. Ileż to różnych operacji już przeżył ten człowiek! Pomóżmy mu!

Proszę o zamieszczenie pod listem Mariusza konta fundacji charytatywnej Kongresu Polonii Kanadyjskiej # 245 83 w każdej Credit Union pod hasłem "Pomoc dla Mariusza". Ze swej strony serdecznie dziękuję, Bóg zapłać,

Zbigniew Szczęsnowicz

Hej Zbyszku, wiesz, powoli zaczyna mnie wszystko przerastać. Wiadomo, każdy ma różne momenty w życiu, a to ze zdrowiem, a to z, jak to mówi się potocznie, klepaniem biedy. Mnie dopadło jedno i drugie. To odbiera siły do walki o to, jak pisałem, lepsze życie. Ale wczoraj miałem ochotę po prostu podjechać pod ciężarówkę i zgasić swój płomień. Kolejna operacja w Lublinie, oczyszczanie bioder ze skostnień. Próbuję zbawiać świat, a sam gubię się w jego czeluściach. To poważny zabieg, obydwa biodra będą rozkrojone. Muszę mieć twardy materac i specjalną matę. Za co ja to kupię, Boże.

Mama chora, leży i się trzęsie, będzie gorączkować na pewno. Nie wiem, co mam robić. Wstyd mi prosić przyjaciół o pomoc, wielu z nich ma swoje problemy. Zawsze wspierają mnie Panie z Koła Nadzieja, Dorotka, no i Ty. Mam mętlik w głowie, kiedy nie mam problemów, wszystko się układa, a tak jestem przygnębiony Zbyszku.

Pozdrawiam serdecznie.
Mariusz Rokicki

•••

Bytom 15.06.2014

List otwarty Światowego Kongresu Kresowian do Kresowian i Przyjaciół Kresów.

Drodzy Przyjaciele!

Jak co roku – zapraszamy Was w pierwszą niedzielę lipca na Jasną Górę, na doroczny Zjazd i Pielgrzymkę Kresowian. Tym razem – to już XX, a więc – jubileuszowa Pielgrzymka i Zjazd, które wkomponowane są w kalendarz ogólnopolskich obchodów dnia pamięci ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Polakach na Kresach.

Uroczystości zainauguruje o godz. 9.00, tym razem – w Bazylice Jasnogórskiej, Msza Święta, podczas której homilię wygłosi Kustosz Narodowej Pamięci – ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Bezpośrednio po mszy – zapraszamy do auli o. A. Kordeckiego.

Szczegółowy program uroczystości – w załączeniu.

Tegoroczny Zjazd, pod hasłem KRESOWA SZTAFETA POKOLEŃ, organizujemy wspólnie z patriotyczną młodzieżą, która w ten sposób chce dać wyraz pamięci i ciągłości pokoleniowej. Jej wyrazem będzie również biało-czerwony Krzyż Pamięci, który chcemy, podobnie jak w ubiegłym roku – ułożyć wspólnie na zakończenie uroczystości u stóp Jasnej Góry pod figurą Matki Bożej. Stąd prośba o przywiezienie białych i czerwonych zniczy.

Nie wysyłamy Państwu indywidualnych zaproszeń. Nie jesteśmy w stanie dotrzeć do tak wielkiej liczby zainteresowanych drogą pocztową. Zaproszenia kierujemy poprzez media i Internet. Liczymy na to, że każdy, kto poczuwa się do uczestniczenia wraz z nami w tym religijnym akcie pamięci – przyjedzie, jak co roku, na Jasną Górę i jeśli siły pozwolą – weźmie udział w naszych uroczystościach, spotkaniach i marszu. Wszystkich więc Was – bez względu na zajmowane stanowiska, honory i zasługi – jednakowo serdecznie zapraszamy, bośmy wszyscy jednakowo równi przed obliczem Najświętszej Matki na Jasnej

Górze. Oczekując Państwa obecności w sanktuarium Jasnogórskim w dniu 6 lipca br. – wyrażamy najgłębsze uznanie dla wszystkich organizatorów dotychczasowych lokalnych uroczystości kresowych; ludzi, którzy dołożyli wszelkich starań, by w swoich środowiskach godnie uczcić pamięć Rodaków pomordowanych na Kresach Wschodnich II RP.

– Kresowianie jednością silni!

O tę jedność w szczególnym dla nas momencie – apeluję w imieniu Światowego Kongresu Kresowian.

Danuta Skalska
rzecznik ŚKK

Wszelkie dodatkowe informacje: www.kresowianie.com
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Tel. 507-169-825
"Lwowska Fala" PR Katowice – UK

ŚWIATOWY KONGRES KRESOWIAN
Biuro Krajowe
41 – 902 Bytom,
ul. Moniuszki 13
Tel./faks (0 48 32) 281 51 51
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
www.kresowianie.com
Konto: ING Bank Śląski o/Bytom
76 1050 1230 1000 0002 0462 2740

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 13 czerwiec 2014 22:26

Listy z nr. 24/2014

Panie Redaktorze,

Nawiązując do tematu zawartego w listach do Redakcji, tematu, który niestety w sensie negatywnym pojawia się na różnych stronach internetowych, najczęściej w pobliżu rocznicy Bitwy o Monte Cassino, przesyłam w załączeniu fragment większej całości, jako antidotum dla "czarnej propagandy".

Pozdrawiam
Wiesław Kwaśniewski

...Odnosząc się do krytycznej oceny udziału polskiego II Korpusu, należałoby uświadomić kilka istotnych aspektów.

Propozycja brytyjskiego War Office w osobie gen. Alexandra złożona gen. Andersowi była w gruncie rzeczy propozycją nie do odrzucenia. Żołnierze II Korpusu byli przez Anglików żywieni, uzbrojeni, szkoleni i nowocześnie wyposażeni. W skład Korpusu wchodziła dywizja utworzona z byłych jeńców sowieckich łagrów, wyprowadzonych z nieludzkiej ziemi przez gen. Andersa, dzięki zbieżności, w tym czasie, interesów polskich reprezentowanych przez generała i brytyjskich. Dzięki temu, prawie sto tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci, angielskimi środkami transportu, dotarło do Persji, która dla tych polskich wynędzniałych i chorych uchodźców była "sanatorium", a niestety dla wielu miejscem pochówku.

Odmówienie "propozycji", złożonej gen. Andersowi – choć emocjonalnie byłoby uzasadnione po jałtańskich postanowieniach – miałoby zapewne różnorakie skutki nie tylko dla całej formacji II Korpusu.

Jest bardzo prawdopodobne, że wkrótce Korpus zostałby rozbrojony i internowany, a w dalszym czasie przewieziony do Polski pod sowiecką okupacją.

Notabene, taka propozycja brytyjskiego dowództwa została przedstawiona gen. Andersowi po zakończeniu włoskiej kampanii.

Miało miejsce precedensowe brytyjskie postępowanie z częścią ukraińskiej armii, która walcząc z Sowietami, poddała się zachodnim aliantom.

Wreszcie nie byłoby brytyjskiego tworu pod nazwą "Polski Korpus Rozmieszczenia i Przystosowania", który War Office utworzył dla zdemobilizowanego w całości II Korpusu. Była to w samej rzeczy gorzka rzeczywistość, jednak tym, którzy nie zdecydowali się na powrót do okupowanej Polski, zapewniała jakieś warunki egzystencji na emigracji.

Lekceważenie znaczenia samej bitwy wynikać może z braku wiedzy na temat ówczesnej sytuacji na włoskim froncie lub ze względów ideologicznych, podążając za tezą płk. Z. Załuskiego, komunistycznego publicysty wojskowego, że tylko udział Ludowego Wojska Polskiego u boku Armii Czerwonej miał sens historyczny.

Walki o przerwanie niemieckiej linii obronnej "Gustaw" trwały od stycznia do maja 1944 r. W różnych fazach brały w nich udział wojska wszystkich zachodnich aliantów na tym froncie. O zaciętości walk przeciw Niemcom niech świadczy fakt, że amerykańska 36. Dywizja "Texas" została rozwiązana na skutek poniesionych strat przy próbie sforsowania rz. Rapido. Strategiczne położenie Mt. Cassino przedstawiłem na fotografii, w treści mojego eseju http://prawica.net/node/17584.

Ponadto, złamanie niemieckiego oporu i wycofanie ich wojsk na kolejną linię obrony, uchroniło amerykańsko-brytyjskie wojska desantowe w Anzio przed katastrofą zepchnięcia ich do morza. Dzięki temu gen. Clark mógł wkroczyć do Rzymu na czele zwycięskich wojsk amerykańskich.

Wiesław Kwaśniewski

Od redakcji: Trzeba było w 1944 roku postawić wszystko na jedną kartę.

•••

Czy Putin jest Don Kichotem, czy gorzej?

Zbrojny rycerz z La Manczy, bohater jednej z najbardziej popularnych na świecie nowel, był ucieleśnieniem znanego i powszechnego wśród wielu ludzi uczucia – nostalgii.

W czasach, gdy Cervantes pisał swój utwór, dni rycerstwa, turniejów, honoru i szlachetności już się skończyły. Ale nie tak znowu dawno. Żyły ciągle w świeżych wspomnieniach – jak to się mówi, "w pieśni i w powieści". A te przeważnie upiększają i koloryzują przeszłość nie zawsze chwalebną.

Ludzie zastanawiali się, dlaczego te dawne, dobre czasy są już tylko historią? Dlaczego świat idzie ku gorszemu? Bo świat w wyobrażeniach aktualnie w danej epoce żyjących, zawsze szedł ku gorszemu. Już Sokrates twierdził, że młodzież "dzisiejsza" nie chce przestrzegać dawnych zasad, praw i obyczajów – i do czego to dojdzie? Truł się tą sytuacją aż do wiadomego końca. Ksantypa pomogła?

Don Kichot nie truł się dosłownie nostalgią za dawnymi dobrymi czasami. Dobrym dla rycerzy tak, ale czy na pewno dobrymi dla np. chłopów pańszczyźnianych? Dla służby, mieszczan?

Don Kichota – jak by to powiedzieć – socjologia raczej nie interesowała, po prostu wskoczył na kobyłkę z włócznią w ręku, a za nim na osiołku potruchtał giermek Sancho Pansa. Był wędrownym rycerzem. Jechał w przeszłość. Może nawet marzyła mu się np. krucjata do Ziemi Świętej? Okazało się jednak, że nie jest łatwe – o ile w ogóle możliwe – przenoszenie się pod prąd upływającemu czasowi. Biegli w piśmie twierdzą, że wprawdzie historia lubi się powtarzać, ale niestety zwykle jako farsa. Tak też potraktowała naszego bohatera. Rzucił się na wiatraki.

Nowego "cara" Rosji też dopadła nostalgia za dawnymi dobrymi czasami. Upadek Związku Radzieckiego uznał za największą tragedię przełomu wieków.

I znów trzeba by zapytać – czasy dawne, minione, ale czy dobre? Dla kogo? Czy dla Polaków, Litwinów, Rumunów? Czy może raczej dla wszechmocnych genseków i rzeczywistych sterników systemu – pociągających za sznurki – czyli dla KGB? A on był tam, gdzie władza się działa. Myślę, że miał dużo pracy, był wszak na ważnym odcinku tuż przy osławionym murze postawionym po to, żeby wszyscy z tego raju nie uciekli. Władimir Władimirowicz miał poważniejsze sprawy na głowie niż czytanie Cervantesa. Nie zna też niestety pewno twierdzenia, że historia lubi się powtarzać jako farsa.

Dużo kiedyś było Niemców w czeskich Sudetach (gdzież oni ach gdzież dzisiaj?), tak jak wielu Rosjan żyje na Krymie, w Estonii, Mołdawii. Ano, ruski lud przenosił się chętnie, jeśli mu (z restrykcjami) pozwolono, tam gdzie było o oczko lepiej niż w szirokiej ruskiej stranie. W końcu to był jeden – wyidealizowany teraz przez Putina – Związek (zd)Radziecki.

No cóż – Rzesza Niemiecka sięgała do 1914 roku prawie pod Warszawę. A i od granicy Prus był rzut beretem do Mińska. Mało im było. Granice na ich życzenie (choć nie intencja) zostały skorygowane – i teraz granica Polski przebiega o rzut beretem od Berlina. Spójrz na historyczne mapy obrotowy prezydencie!

Miło się to pisze i docenia z naszego polskiego punktu widzenia, niestety "po drodze" ca 50 milionów niewinnych ludzi zostało wymordowanych. Czy rzeczywiście nowy "car" wyobraża sobie powrót do granic z 1990 roku? Chce budować "tysiącletnią rzeszę" tym razem kacapską? Tylko teraz to gorąca łaźnia byłaby naprawdę gorąca. To już nie przy pomocy karabinów i stukasów (niemieckie bombowce) czy maszerującej – 7 km na godzinę – piechoty by się wojowało. Teraz rakiety i atom. Fast!

Nie trzeba być prorokiem, ażeby przewidzieć tej ewentualnej zabawy skutki. Królewiec bye, bye. To samo tereny zamieszkane przez ludy ugrofińskie, Kuryle (żeby tylko) do Japońców, a Syberia choć chłodnawa – ale klimat się podobno ociepla, do Kitajców.

My dostaliśmy kiedyś Szczecin, może któreś z państw bałtyckich dostałoby "za zasługi w obronie demokracji" miasteczko Pitersburg? Będziecie się w grobach przewracać Kasiu, Piotrusiu czy Iwanku? Wszystko to być może.

Hitler zastrzelił się, Ewa Braun otruła.

U Putina stara żona oddalona. Czy młoda poszłaby za nim do końca?

Nowy samozwańczy wodzu Kacapów!

Spóźniasz się w swojej zaprzeszłej mentalności imperialistycznej tak samo jak Don Kichot w swojej "rycerskości".

Kiedy się urodziłeś, a potem dzielnie udzielałeś w komsomole, a było to ładnych parę lat temu, epoka imperialistycznych podbojów właśnie odchodziła do niechlubnej historii. Kraje kiedyś podbite zarzucały jeden po drugim zależność kolonialną. Anglia, Francja, a nawet mała Portugalia zrozumiały, że to już przeszłość. Zawsze trochę (?) opóźnionym Ruskom ta prawda objawiła się o 30 lat później i niesławny CCCP runął. Lepiej późno niż wcale. Ale... wyskoczył nagle jak diabeł z pudełka nowy Don Kiszocik, Hitlerek, czy też Napoleonek (niepotrzebne skreślić). Mądrzejsi zrozumieli, że podboje innych narodów czy to w imię krzewienia postępu, cywilizacji czy "obrony" mniejszości narodowych, niczego nie dają poza kłopotami i dużo kosztują.

Szwajcaria jest malutka. Sto chyba razy mniejsza od nawet tego, co jeszcze z Sojuza pozostało. A standard życia przeciętnego Szwajcara jest – ile? – dziesięciokrotnie wyższy od tego u twoich poddanych? Mały jesteś Putinku, więc nie dziwi, że chciałbyś być wielki. Czy nie chciałbyś być także mądry? "Twoja" (bo ją sobie po dyktatorsku powoli zawłaszczasz). Stajnia Augiasza musi być wreszcie uporządkowana. I tym się zajmij. Złą drogę wybierasz, choć wielu takich mądrali jak ty ci "hajluje". Popularny jesteś jak Adolf, kiedy w 1940 roku stanął pod wieżą Eiffla. Ale na placu Czerwonym już nie stanął, tak jak ty nigdy jako zwycięzca nie staniesz pod wieżą Eiffla. Może (na czołgu) pojedziesz do Rygi? Po ruskim samogonie.

W I światowej zginęło 10 mln ludzi. W II 50 milionów, czyli pięciokrotnie więcej. W ewentualnej III ilu? Też pięciokrotnie w postępie arytmetycznym więcej – czy może w postępie geometrycznym? A potem "raj czarnobylski". Promieniować przyjdzie tym, co przeżyją.

Władimiru Władimirowiczu – nie potrząsaj szabelką i nie pokazuj, ile to i jakich głowic nuklearnych Rosja posiada.

Pokaż, jeżeli potrafisz to zrobić, o ile twoje rządy przyczyniły się do poprawy życia obywateli. Idź, poszukaj zdrowego rozsądku i put in do swojej łysawej główki, nim sytuacja zacznie się wymykać spod kontroli. Bo przysłowie mówi – miłe złego początki, lecz...

Historia uczy, że wielu "wodzów" niczego nauczyć nie może. Niestety.

Jan Ostoja
Toronto, maj 2014

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 06 czerwiec 2014 22:17

Listy z nr. 23/2014

W uzupełnieniu listu p. Emanuela Czyżo z Forum 21/2014.

Jestem członkiem zwyczajnym Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, Koła nr 20 w Toronto. Wszystko co dotyczy Kombatantów, oczywiście tych prawdziwych, starej daty, nie tych współczesnych, bardzo mnie interesuje ze względu na szacunek, jakim Ich darzę, a także na moje zainteresowania historyczne. Ze szczególną uwagą śledzę losy naszych bohaterów uczestników Bitwy o Anglię oraz II Korpusu gen. Władysława Andersa. W ramach mojej przynależności do Stowarzyszenia Kombatantów w Kanadzie czytam wszystkie biuletyny Stowarzyszenia: SPK w KANADZIE. Poza tym jest mi regularnie drogą pocztową przesyłana korespondencja Koła SPK nr 20, a w kategorii kontaktów pilnych nagrywane są na mojej automatycznej sekretarce krótkie zawiadomienia, przekazywane członkom Koła przez Sekretariat telefonicznie.

NIGDY nie natrafiłam na żadną wzmiankę o przewiezieniu prochów śp. płk. Zdzisława Krasnodębskiego i Jego Małżonki Wandy do Polski.
Stąd moje całkowite, przykre zaskoczenie, kiedy przypadkowo i już po fakcie dowiedziałam się o tym tak przecież doniosłym dla całej Polonii w Kanadzie wydarzeniu.

Czyżby miał tu miejsce kolejny przykład lekceważenia sobie Polonii w Kanadzie przez jej polonijnych tzw. liderów i liderki (pożal się Boże)?

Postawione w liście p. Emanuela Czyżo pt. "Kombatancka" konspiracja, zamieszczonym w dziale Forum w ubiegłym numerze Gońca, pytania zaadresowane do komendanta Placówki 114 SWAP, p. Krzysztofa Tomczaka, uważam za bardzo ważne i wymagające niezwłocznej, wyczerpującej odpowiedzi.

Ze swojej strony pozwalam sobie uzupełnić je moimi zapytaniami:

– od kiedy i z czyjej inicjatywy p. K. Tomczak stał się przewodniczącym delegacji Kombatantów, realizującej przewiezienie prochów śp. Małżonków Krasnodębskich z Toronto do Warszawy?

– kto wszedł w skład tej Szanownej delegacji?

– kto sponsorował podróż członków delegacji?

– kim jest pani, stojąca obok p. K. Tomczaka w kościele św. Kazimierza, która miała zaszczyt wniesienia urny z prochami Płk. Zdzisława Krasnodębskiego na pożegnalną Msze św.?

Spodziewam się, że p. K. Tomczak przeczyta, a co więcej odpisze bez zwlekania i wyjaśni wszystkie szczegóły tego przykrego, nie do zaakceptowania incydentu jego autorstwa.

Nie można wykluczyć, że zaszło tu jakieś gigantyczne nieporozumienie.

Dopiero poznawszy dokładnie kulisy tego smutnego polonijnego zdarzenia, będziemy mogli ocenić, czy nasze odczucie okazanego lekceważenia nie było błędnym.

Ewa Zawistowska
Toronto, 27.05.2014

Od redakcji: Szanowna Pani, z pewnością wiele wyjaśnia wywiad z p. Krzysztofem Tomczakiem zamieszczony w bieżącym numerze.

•••

Szanowny panie Kumor,

Przesyłam Panu artykuł, który był wydrukowany w Gońcu, o ocenie i krytyce tego Pana – powzięcia decyzji naszego sławnego i ogromnie cenionego generała Wł. Andersa.

To, co ten Pan pisze, to nie tylko dotyczy samego Generała, ale przekreśla nasze ogromne straty w ludziach, nas wszystkich żołnierzy, którzy tam walczyli. I wiedzieliśmy dokładnie o wyniku Jałty.

Ciekaw jestem, jak by zareagował świat, gdybyśmy misję tego przedsięwzięcia odrzucili.

Cała Polska patriotyczna i cały świat był z nami.

Mam pytanie: jakie skutki byłyby tej odmowy?

Z szacunkiem
Stefan Podsiadło
uczestnik Bitwy o Monte Cassino
29 maja 2014

Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, chylę czoło i pozwoli Pan, że przy Panu zamilknę.

•••

Wielce Szanowny Panie Redaktorze,

już prawie miesiąc temu, jak napisałem poprzedni list, i też napisałem go w piątek, spiesząc się bardzo, aby przed godziną 17 zdążyć z nim na pocztę, bo w przeciwnym wypadku to mógłbym go nadać dopiero w poniedziałek, 28 kwietnia, a zatem: jak ten czas szybko ucieka! Jak ten czas szybko ucieka i jak szybko wyrastają nam nowe wydarzenia historycznej wagi. W najbliższą niedzielę odbędą się u nas wybory do Parlamentu Europejskiego, a na sąsiedniej nam Ukrainie wybory prezydenckie. U nas walka o zdobycie mandatów, a tam padają znów zabici! Z trudem śledzę bieg wydarzeń i stąd to też z niecierpliwością wyczekuję na najnowszy numer redagowanego przez Pana tygodnika, by mieć jakieś szersze rozeznanie, jak to wszystko odbierane jest za Oceanem, bo, jak mi się wydaje, innymi już oczyma patrzy się już i tam na politykę Kremla i wydarzenia na terenie Europy Środkowej, a te optymistyczne nie są!

W niedzielę, 4 maja, był tu doroczny odpust z okazji św. Wojciecha. Sumę odpustową odprawił i homilię wygłosił ks. bp Marian Buczek, który m.in. wspomniał o tym, że zrezygnował z obowiązków ordynariusza diecezji charkowsko-zaporoskiej na Ukrainie.

Wspomnę, iż ks. bp Marian Buczek pochodzi z Cieszanowa i był pierwszym spośród byłych moich uczniów, który podjął studia teologiczne. W sumie było ich sześciu, a z tych jeno dwu pozostało w kraju. Jeden jeszcze jest na Ukrainie, a zatem na terenie, na którym sytuacja polityczna z dnia na dzień pogarsza się i trudno przewidzieć, co stanie się tam nie tylko w następnym tygodniu, ale nawet jutro oraz pojutrze, gdy będą się tam odbywały wybory prezydenckie, i myślę tak sobie nieustannie o tym, że też to jeszcze takich czasów doczekałem się. Że jeszcze na moich oczach kształtuje się nowa rzeczywistość nie tylko u nas, ale i w krajach nam ościennych, a nie tak dawno jeszcze wydawało się, że panuje tu spokój. Dwa lata temu przykuwały uwagę przygotowania do Euro 2012, a później rozgrywki piłkarskie w Polsce i na Ukrainie. Przybył wówczas z Kanady były mój uczeń, który przywiózł mi redagowane przez Pana czasopismo. Tym razem przyjechał do Cieszanowa autobusem, bo każdorazowo wcześniej, ilekroć był w Polsce, to przywoził go samochodem kolega jego, a mój też uczeń, Zenek Liśkiewicz. Chorował już wówczas! Gdy w niedzielę, 4 maja, szedłem do kościoła na sumę, to zauważyłem na słupie przykościelnej bramy klepsydrę obwieszczającą jego zgon i pogrzeb. Nie widziałem realnych możliwości, by dostać się do Lubaczowa i dotrzeć tam na nowy cmentarz, gdzie został pochowany. Miał 70 lat, a wyrastał wprost na moich oczach, bo pochodził z Cieszanowa i to kolejny, jakże wymowny przykład, jak "upływa nam szybko życie".

70 lat temu, gdyśmy przebywali "na ucieczce" w Narolu, o czym wspominałem w liście poprzednim, nastąpił ukraiński atak na to środowisko, a Ukraińcy zaatakowali o świcie, gdy nasi zeszli już z posterunków wartowniczych po ulewnym deszczu. To była wielka bitwa! Napór siły Ukraińskiej Powstańczej Armii w kierunku zachodnim został powstrzymany.

Po napadzie Ukraińców na Narol opuściliśmy to środowisko i jak i inni uciekinierzy z Cieszanowa wyjechaliśmy nieco dalej, do Narola Wsi, gdzie doczekaliśmy się przejścia niemiecko-sowieckiego frontu i w następstwie tegoż to wydarzenia wróciliśmy z "ucieczki" na te cieszanowskie pogorzeliska. To było przeżycie! Tego się nie zapomina i to też wydarzenie wpisane zostało i w mój życiorys.

Rok obecny bogaty jest w różnorakie wydarzenia!

Wczoraj otrzymałem z Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Historycznego w Warszawie pismo z informacją, iż w dniach od 17 do 21 września 2014 r. obradować będzie w Szczecinie XIX Powszechny Zjazd Historyków Polskich, na który, jako honorowy członek PTH, zostałem zaproszony.

Chciałbym jeszcze raz w życiu w takim zjeździe wziąć udział, ale przeraża mnie odległość. Nadto mam już zaproszenie na inny zjazd naukowy, który odbędzie się w Krakowie w tymże samym miesiącu, ale jego termin nie został jeszcze dokładnie ustalony. Wyłaniają się więc różne problemy i różne możliwości ich realizacji, bo czasu na wszystko nie staje! W przyszły czwartek mam być w Przemyślu na posiedzeniu Zarządu Oddziału PTH i jak sądzę, pewne kwestie tyczące wyjazdu do Szczecina zostaną chyba poruszone. Będę miał też sposobność, by wejść tam do sklepu filatelistycznego i zrobić jakieś zakupy z nowości filatelistycznych, bo już mi się wyczerpały wcześniejsze nabytki. Znaczków pocztowych nie gromadzę, a gromadziłem w odległej przeszłości, ale te spaliły mi się w 1944 r. Później wszcząłem od nowa gromadzenie, ale z czasem zaprzestałem. Pamiętam, po wojnie były bardzo ładne znaczki kanadyjskie, ale to już wszystko jeno wspomnienia. Szkoda mi jednak, iż nie tylko zanika zwyczaj pisania listów, ale też naklejania znaczków na przesyłki pocztowe, bo były to niejednokrotnie prawdziwe dzieła sztuki. Polskie znaczki też do takich zaliczyć można.

Pozostaję z należnym szacunkiem i poważaniem.
Stanisław Fr. Gajerski
Cieszanów, 23 maja 2014 r.

Odpowiedź redakcji: Bardzo dziękujemy za relację! Znaczki bywają piękne.

•••

Panie Andrzeju: o Marysi Sokołowskiej z Gorzowa Pan już wie; już zaczęła się nagonka, a może pójść śladem tego ucznia technikum z Wrocławia, który został relegowany za Baumana. Może warto by Ją zaprosić tu na wakacje np. na obóz harcerski lub inny wg pomysłów Pana czytelników.

To oczywiście kosztuje i będzie wymagało zabiegów formalnoprawnych, jak zgoda rodziców i inne.

Na początek deklaruję 50.00 dol. Co Pan na to? Alleluja i do przodu, byłoby pięknie.

Pozdrawiam Jerzy Kopczyński

Od redakcji: Zapraszamy z akcją na nasze łamy.

•••

PROSZĘ ROZSYŁAĆ TO INFO SZEROKO DO PATRIOTÓW, MEDIÓW I NA PORTALE
POZDRAWIAM
ADAM SŁOMKA
KPN NIEZŁOMNI
Stowarzyszenie Byłych i Przyszłych Więźniów Politycznych
www.niezlomni.net
Warszawa, al. Solidarności 149/20
tel. 601646080

INFORMACJA

W dniu dzisiejszym, tj. w sobotę, rozpoczął się przed Sądem Rejonowym Warszawa Śródmieście proces Zygmunta Miernika (wsławionego protestem "tortowym" na procesie zbrodniarza PRL tow. gen. Cz. Kiszczaka) oskarżonego o znieważenie funkcjonariusza komunistycznego podczas wczorajszego pogrzebu tow. W. Jaruzelskiego oraz o czynny opór wobec funkcjonariuszy policji, którzy po cywilnemu (jako tajniacy sic!) zatrzymali go podczas wiecu Niezłomnych przed Katedrą Polową Wojska Polskiego.

Prokuratura na wniosek MSW złożyła w trybie ekspresowym (doraźnym pracując w nocy!), całkiem jak w PRL, wniosek o skazanie zatrzymanego przez siebie (pozbawionego wolności) Zygmunta Miernika.

Wyrażamy oburzenie z powodu używania tajniaków do zakłucia antykomunistycznych protestów opozycji niepodległościowej.

Jesteśmy zdumieni pozbawieniem wolności pod tak absurdalnie sfingowanymi pretekstami kolegi Zygmunta Miernika, internowanego już dwa razy w PRL (uciekł z obozu Zabrze-Zaborze).

Wyrażamy uznanie dla Sądu, który odesłał akt oskarżenia do prokuratury jako nienadający się w ogóle do rozpoznawania!

Dziękujemy kolegom z opozycji demokratycznej z PRL za liczny udział w dzisiejszej rozprawie.

Dość bezkarności zbrodniarzy komunistycznych kierujących policją, służbami specjalnymi, prokuraturą itp. instytucjami!

za Biuro Prasowe
Niezłomnych
/-/ Ireneusz Wolański

Tel. do Z. Miernika 505770567

Od redakcji: Rozpowszechniamy!

•••

Witam serdecznie (z Iquitos)

Czas płynie tak szybko jak rzeka Amazonka, dzisiaj rozpoczyna się czerwiec i mamy już za sobą pierwszy semestr szkoły, który już nas trochę zmęczył.

Kwiecień rozpoczęliśmy w jadłodajni od dnia skupienia dla dzieci i młodzieży w naszym domu rekolekcyjnym "Kanatari", aby jak najlepiej przeżyć ten rok szkolny i formacyjny. Równocześnie rozpoczęliśmy przygotowania z okazji Dnia Matki i święta patronalnego jadłodajni. Dzień Matki w Peru obchodzi się zawsze w drugą niedzielę maja i my spędziliśmy go w gronie naszych kochanych mam. W tym roku były występy przygotowane przez nasze dzieci i kilka konkursów z udziałem naszych mam. Dla każdej zwyciężczyni był przygotowany kosz żywnościowy w prezencie, w którego współtworzeniu uczestniczyły wszystkie dzieci.

Jednak nasze najważniejsze święto obchodzimy 22 maja, w dniu patronki jadłodajni świętej Rity. W tym dniu dzieci nie poszły do szkoły i o godzinie 13.00 zjedliśmy wspólny obiad, po którym wszystkich trzeba było wykąpać i przebrać w nasze "firmowe" koszulki. Odbyła się próba śpiewu i o 16.30 wyruszyliśmy w procesji z naszą figurą świętej Rity do kościoła parafialnego.

Msza Święta rozpoczęła się planowo o godzinie 17.00 celebrowana przez naszego księdza biskupa Miguela. Dzieci z comedoru przygotowały całą oprawę liturgiczną, a na koniec ksiądz biskup poświęcił róże, które zostały rozdane po zakończeniu uroczystości. Po Mszy Świętej udaliśmy się wszyscy do salony parafialnego, aby obejrzeć spektakl muzyczny "Życie świętej Rity z Casia". Zdjęcia z obu tych wydarzeń, mam nadzieję, chociaż troszkę przybliżą wyjątkowość tego dnia. Próby do spektaklu były dla nas wszystkich czasem ciężkiej pracy, ale na koniec okazało się, że warto było podjąć się tego wysiłku, ponieważ przedstawienie wszystkim bardzo się podobało, pomimo że trwało 1,5 godz. i było trochę za długie.

Ostatnio sporo pracy mamy z dziećmi, ich zachowaniem i rodzinami wielodzietnymi, ale o tym to napiszę następnym razem. Już tak na koniec chciałabym podziękować wszystkim osobom, które wsparły inicjatywę kupna domu dla 5 dzieciaków i ich mamy. Dom został kupiony za 10000 nuevos soles i akt własności jest sporządzony na 5 dzieci na podstawie ich dokumentów tożsamości, a mama jest tylko ich prawnym przedstawicielem.

Obecnie jesteśmy na etapie załatwiania reszty formalności. W imieniu swoim i całej rodziny każdemu bardzo dziękuję za złożoną darowiznę.

Z pozdrowieniami Gabi


Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 30 maj 2014 12:56

Listy z nr. 22/2014

Szanowny Panie Redaktorze,

Czytając "Kartkę z kalendarza" w "Gońcu" z dn. 16-22 maja 2014 r. o pogrzebie Marszałka Piłsudskiego, chciałbym dodać: ja jako 16-letni chłopiec byłem naocznym świadkiem tego wydarzenia. Trumna z Marszałkiem przejeżdżała przez teren mojej miejscowości Suchedniów (Kieleckie). Przy torach kolejowych zgromadziła się ludność z okolicznych wsi i młodzież szkolna.

Pierwszy przejechał pociąg pancerny na sygnale, za nim lokomotywa z platformą oświetloną, na której była trumna z ciałem Marszałka, kolumnę zamykał również pociąg pancerny (na sygnale). Ponieważ robił się zmierzch, przy torach co sto metrów były rozpalone ogniska.
W ten sposób mieszkańcy żegnali Marszałka (Dziadka).

Z poważaniem
Mieczysław Lutczyk
Oshawa, 20.05.2014 r.

Odpowiedź redakcji: Dziękujemy za relację, zazdrościmy przeżycia.

•••

Dzień dobry. Przesyłam informację o podjętej inicjatywie IPN:

IPN i adwokaci pomogą represjonowanym w PRL.

Prezes IPN Łukasz Kamiński i dyrektor pionu śledczego Dariusz Gabrel na wcześniejszych spotkaniach z Grupą Roboczą antykomunistycznych środowisk represjonowanych obiecali i obietnicy dotrzymali, a mianowicie, że: pokrzywdzeni przez władze PRL będą mogli uzyskać bezpłatną pomoc prawną. IPN i Naczelna Rada Adwokacka podjęły wspólną akcję "Masz prawo". Jej celem jest udzielenie pomocy prawnej osobom represjonowanym w czasach komunistycznej dyktatury.

"My musimy ich szukać, my musimy im pomóc" – powiedział podczas konferencji prasowej mecenas Maciej Bednarkiewicz.

– Celem wspólnej akcji "Masz prawo" Instytutu Pamięci Narodowej i Naczelnej Rady Adwokackiej jest uświadomienie represjonowanym przez władze komunistyczne, jakie przysługują im prawa, i udzielenie konkretnej pomocy – podkreślił prezes IPN dr Łukasz Kamiński. Ta konkretna pomoc to cotygodniowe dyżury prokuratorów IPN i porady adwokatów w całym kraju. Mecenas Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, powiedział, że lata osiemdziesiąte XX wieku ukształtowały kręgosłup moralny polskiej adwokatury. – Dziś obecne pokolenie będzie starało się pomóc represjonowanym w uzyskaniu należnych świadczeń "pro bono", bezpłatnie.

– Osoby represjonowane będą miały wsparcie z dwóch stron, również ze strony prokuratorów IPN – obiecał Dariusz Gabrel, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN. Zapowiedział efektywną współpracę prokuratorów i adwokatów.

– Wspólna akcja jest dowodem, że w społeczeństwie narasta niezadowolenie ze sposobu, w jaki traktowane są osoby represjonowane – powiedział w gorącym wystąpieniu mecenas Maciej Bednarkiewcz, znany obrońca w procesach politycznych w latach 80. – m.in. pełnomocnik matki Grzegorza Przemyka Barbary Sadowskiej – sam wtedy aresztowany. Przytoczył bulwersujące przykłady niskich odszkodowań, jakie mogą uzyskać rodziny poległych górników z Wujka i ofiar Grudnia '70. – Ci ludzie, wielce zasłużeni i skromni, często nie znają prawa, nie wiedzą, jakie prawa im przysługują. My musimy ich szukać, my musimy im pomóc – zaapelował Bednarkiewicz.

Prezes IPN Łukasz Kamiński szacuje, że takiej pomocy może potrzebować kilka tysięcy osób.

Osoby zainteresowane szczegółami proszone są o kontakt z naszym Stowarzyszeniem.

Janusz Olewiński, przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych
i Represjonowanych
(www.internowani-represjonowani.pl.tl)

Odpowiedź redakcji: Wspaniale, bo pokrzywdzeni przez PRL są często nadal krzywdzeni przez III RP.

•••

Opisuję historię mojej wsi Janówek i rodziny. Z przekazów ustnych dowiedziałem się, że mój przodek Jan Dąbrowski jako żołnierz tworzącej się Armii Hallera zmarł na hiszpankę. W trakcie poszukiwań dotarłem do wiadomości, że takie miejsce mogło być w Niagara-on-the-Lake. Czy na "cmentarzu Hallerczyków" widnieje takie nazwisko? Proszę o odpowiedź (jeśli można to sprawdzić).

Z poważaniem
Aleksander

Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, sprawę przekazaliśmy kompetentnym osobom.

•••

Piętnaście milionów zamordowanych Polaków na terenach byłego ZSRS

Rozpoczęto pracę nad tłumaczeniem dziewięciotomowego opracowania dotyczącego wymordowania około piętnastu milionów Polaków na terenach należących do byłego ZSRS w latach 1919 do 1953 roku. Opracowanie to zostało dokonane za wiedzą i pozwoleniem prezydenta Federacji Rosyjskiej – Władimira Władimirowicza Putina.

Według mojego tłumaczenia, tytuł tego opracowania brzmi: "Martyrologia Polaków w północnej i zachodniej części Rosji 1919–1953". Z tytułu wynikałoby, że dotyczy tylko części dokonanych mordów na Polakach na terenie Rosji. Autorzy uzyskali dostęp do tajnych rosyjskich archiwów.

Znaczną część zespołu autorskiego stanowią Polacy na stałe mieszkający na terenie Federacji Rosyjskiej. Morderstw na Polakach dokonywało NKWD.

W tym samym czasie to samo NKWD wymordowało około dwudziestu milionów Rosjan. W opracowaniu podawane są miejscowości kaźni, liczby osób zamordowanych i nazwiska decydentów. Według przekazanej mi informacji, celem tego opracowania jest pokazanie, że decydentami tych morderstw nie byli Rosjanie i że naród rosyjski nie ponosi odpowiedzialności za martyrologię Polaków na wschodzie. Opracowanie to zostało dostarczone do Polski przez wnuka byłego marszałka Wojska Polskiego PRL – Konstantego Rokossowskiego.

Polsko-Polonijne Zgromadzenie Niepodległościowe
Adam Bednarczyk
Warszawa 23 maja 2014

Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, Rosja jest prawnym spadkobiercą Sowietów.

•••

Dzień dobry!

Wysyłam Panu interesujący cytat:

"Jest jeszcze wiele innych rzeczy, co do których Adam Michnik i ja na pewno się zgadzamy. Nie chcę Polski, w której polskość definiowana jest etnicznie, w której ludzie są dyskryminowani ze względu na swoje pochodzenie. Nie chcę Polski, w której homoseksualiści byliby prześladowani i nie mogli żyć w związkach prawnie uregulowanych. Nie chcę Polski, w której kobiety miałyby mieć gorsze szanse niż mężczyźni. Nie chcę Polski, w której panuje szowinizm, antysemityzm i fanatyzm religijny" – Prof. Zdzisław Krasnodębski, lider warszawskiej listy PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Źródło cytatu: Z. Krasnodębski, Już nie przeszkadza. Szkice polityczne III, Kraków 2010, s. 446.

Kłaniam się!
Marcin Janowski

Odpowiedź redakcji: Rzeczywiście, interesujący, pozdrawiam, Andrzej Kumor.

•••

Goniec
Tygodnik polski w Kanadzie
Pan Redaktor Andrzej Kumor
Mississauga, ON.

Kilka tygodni temu zamieściliście na łamach "Gońca" (za co gorąco dziękuję) moją wypowiedź dotyczącą podwójnego opodatkowania emerytur stosownie do Umowy podatkowej zawartej między Kanadą i Polską, która po ratyfikacji weszła w życie w dniu 1 stycznia br.
Informacje zawarte w mojej wypowiedzi (których zebranie notabene przed opublikowaniem zajęło mi cztery miesiące) spotkały się z zainteresowaniem kilku osób, które skontaktowały się już ze mną w celu uściślenia bądź wyjaśnienia wątpliwości co do informacji zawartych w tej publikacji.

W jednym przypadku osoba zainteresowana kontaktem ze mną spotkała się z trudnością, a nawet swego rodzaju dezinformacją ze strony Redakcji.

Chodzi o czytelnika "Gońca", Pana Ignacego Głowackiego z Hamilton, który zwrócił się do Redakcji z prośbą o pomoc w kontakcie ze mną. Redakcja "Gońca" w numerze z dnia 16-22 maja br., w dziale Poczta Gońca zamieściła informacje dla Pana Ignacego Głowackiego, że jego telefon został mi przekazany przez Redakcję, co obliguje mnie publicznie do nawiązania kontaktu z zainteresowanym. Przekazując te informacje zainteresowanemu, zapomnieliście jednak przekazać mi jego telefon, co stawia mnie w co najmniej niewdzięcznej sytuacji, gdyż nie mogę skontaktować się z zainteresowanym, który zapewne czeka na telefon z mojej strony. Jeśli macie jakiś kontakt z ww. czytelnikiem (np. drogą internetową), uprzejmie proszę o przesłanie mu mojej publikacji w formacie PDF (którą załączam) bądź numeru telefonu, który załączam niżej. Będę niezmiernie wdzięczny Redakcji za klaryfikację niewdzięcznej sytuacji, w jakiej się znalazłem z uwagi na nieprzekazanie mi telefonu ww. czytelnika zgodnie z deklaracją Redakcji zawartą w Poczcie Gońca.

Jeszcze raz dziękując za zamieszczenie mojej wypowiedzi na łamach "Gońca" na temat istotny dla emerytów, pozostaję w poważaniu,
Zbigniew Steliga
London

Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, dziękuję za list, ale Pana adres zwrotny, na który wysyłałem informację do Pana, nie działał i poczta wracała, nie miałem innej możliwości kontaktu. Pozdrawiam serdecznie Andrzej Kumor.

Odp. p. Zbigniewa Steligi: Szanowny Panie, Uprzejmie dziękuję za notkę, tak mój adres zf.steliga@bell nie jest aktualny, gdyż przeniosłem wszystkie usługi do Rogersa, zatem używam teraz uniwersalnego i stabilnego adres na hotmail, który nie jest zależny ani od Bella, ani Rogersa. Dziękuję, z poważaniem. Z.Steliga.

•••

Wielce Szanowni Państwo

Piszę tych kilka słów z sercem przepełnionym bólem i rozpaczą – piszę w imieniu rodziców, którzy nie tracą wiary, mimo uciemiężenia przez władze różnego szczebla.

Bóg powołał nas do pełnienia szczególnej roli, obdarzył dzieckiem, które wymaga szczególnej troski i opieki. My, rodzice, podjęliśmy się pełnienia tej roli. Dbamy o swoje dzieci, pomagamy rodzicom, którym jest jeszcze trudniej. Zastępujemy Państwo w tej roli.

Jest nam ciężko, tym ciężej, że miast wsparcia ze strony polskich władz różnego szczebla, otrzymujemy dodatkowe obciążenia. My, rodzice, doświadczeni przez los i okrutną politykę wobec takich rodzin jak nasze, walczymy. Niestety, walka jest wyczerpująca. Brakuje sił, tracimy to, co nas trzyma przy życiu – NADZIEJĘ. Państwo polskie nie liczy się z nami, przecież obywatelami tego kraju, traktuje nas jak podrzędne przedmioty.

My robimy wszystko, by się sprawdzić w roli, jaką Bóg nam wyznaczył – w roli rodziców dzieci, które są przecież tylko i aż dziećmi. Polskimi dziećmi, które przez władze są spychane na margines życia.

To my, rodzice, żebrzemy, by pomagać naszym niepełnosprawnym dzieciom. Naszym i dzieciom rodziców, którzy są od nas słabsi. Niestety, nas też siły opuszczają. Jak długo można zdobywać środki na rehabilitację, edukację, rozwój naszych dzieci, spotykając się z obojętnością i z wykorzystywaniem naszej nieodpłatnej, a tak ważnej pracy?

Urząd Miasta Białegostoku udostępnił nam pomieszczenie... w piwnicy przychodni zdrowia! Za to pomieszczenie, od lat nieremontowane, płacimy do Urzędu Miasta ponad 700 zł miesięcznie, plus opłaty za prąd i wodę. Przecież my wyręczamy miasto w pełnieniu jego zadań! Nie zarabiamy, działamy NON PROFIT.

Nasze rodziny popadają w skrajne ubóstwo. I jeszcze władze miasta nie są w stanie po prostu nieodpłatnie udostępnić nam tego pomieszczenia w piwnicy! Musimy za to płacić, i to niemało!

Błagam o ratunek dla naszego stowarzyszenia rodziców i osób niepełnosprawnych. Błagam ze wszystkich sił i z głębi zbolałego serca!

W swojej rozpaczy szukam ratunku dla organizacji, która stoi na krawędzi rozpadu z powodu braku środków na dalsze działania. Nie zorganizujemy zajęć edukacyjnych, nie zorganizujemy terapii, rehabilitacji. Nasi podopieczni nie wyjadą na wakacje, nie pójdą do kina czy teatru.

Po 12 latach działalności, po 12 latach niesienia pomocy najsłabszym – upadnie polska organizacja wbrew wszystkim i wszystkiemu dźwigająca swój krzyż, opiekująca się dziećmi niepełnosprawnymi, które powinny być otoczone wsparciem i pomocą.

Jesteśmy biednymi rodzicami, którzy – borykając się z własną biedą – poświęcają czas i umiejętności, by nie poddać się obojętności władz.

To okrutne, jak są traktowane w Polsce polskie rodziny, wychowujące dziecko niepełnosprawne.

Nie napisałabym tego listu, gdybym nie była na skraju rozpaczy.

Błagam o pomoc, błagam o poruszenie serc Polonii.

Tylko WY możecie pomóc, uratować stowarzyszenie, które od 12 lat ratuje polskie niepełnosprawne dzieci i młodzież.

Nasze marzenia o pięknym ośrodku, gdzie nasi podopieczni znaleźliby bezpieczne miejsce, nasze marzenia o dobrej terapii, rehabilitacji, edukacji , o chwili oddechu dla zmaltretowanych psychicznie, ekonomicznie i fizycznie rodzin – nie może prysnąć jak bańka mydlana. To oznaczałoby rozpacz i ból nie do zniesienia.

Nie wiem, do kogo możemy się zwrócić z błaganiem o pomoc.

Pozostawiam zatem swoje zaufanie i nadzieję w Państwa rękach.

Tak trudno, wręcz niemożliwie jest żyć bez NADZIEI.

Tlą się jej resztki.

Wierzę, że polski duch nie pozwoli tej nadziei zgasić.

Proszę o pomoc.

Grażyna Jabłońska,
matka czwórki dzieci, babcia dwójki wnuków, matka niepełnosprawnej 16-letniej polskiej dziewczyny, Małgosi
Integrujące Stowarzyszenie
JEDEN ŚWIAT im. prof. Zbigniewa Religi
w Białymstoku
ul. Konwaliowa 3 lok. A, 15-661 Białystok, tel. +48 504694688
konto PL 71 1020 1332 0000 1002 0026 3921 PKO BP SA. Kod BIC (Swift): BPKOPLPW

Odpowiedź redakcji: xxx

•••

Czy wracają czasy opisane przez G. Orwella?

Stawiając takie pytanie, mam na myśli obecną retorykę prezydenta Rosji – W. Putina oraz podbój przez tak zwane siły pokojowe (wywodzące się z Rosji) części Gruzji i Ukrainy (Krym), a ponadto podstępne przygotowania do podboju Doniecka i innych terenów wschodniej Ukrainy.

Wiele wskazuje na to, że oświadczenia i deklaracje W. Putina dotyczące Ukrainy i rozmieszczenia wojsk rosyjskich wzdłuż granicy z Ukrainą należy traktować tak, jak opisał Orwell w książce "Rok 1984", czyli co innego się mówi, a co innego robi. Można powiedzieć, że powstaje nowy rodzaj zdobywania terenów według pomysłu W. Putina poprzez wykorzystanie wyszkolonych, często emerytowanych agentów służb specjalnych, do których kiedyś sam należał.

Najtragiczniejsze jest to, że niektóre elity Europy Zachodniej nie wyciągnęły praktycznych wniosków z ponurego panowania komunizmu w znacznej części Europy. Zachowanie pokoju oraz rozwoju ekonomicznego w Europie i innych krajach za wszelką cenę jest rzeczą godną uwagi, ale jak uczy historia czasów hitlerowskich, nie jest to metoda najlepsza. Zatem z niepokojem należy patrzeć na to, co przyniesie najbliższy czas.

Z podziwem patrzę na Chińczyków, którzy sprytnie wykorzystują wojnę ekonomiczno-polityczną na linii Rosja – Unia Europejska. Wydaje mi się, że zbyt mało czasu poświęcamy gospodarce i rozwojowi Chin, który jest imponujący.

Z poważaniem i pozdrowieniami
Wawrzyniec Łęcki

Odpowiedź redakcji: Nie, nie wracają czasy Orwella, idą nowe czasy.

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 23 maj 2014 12:47

Listy z nr. 21/2014

Szanowni Państwo,

nazywam się Anita Czerwińska. Jestem kandydatką do Parlamentu Europejskiego z 10. miejsca na liście PiS w Państwa okręgu. Pochodzę z patriotycznej rodziny. Mój Ojciec był Powstańcem Warszawskim, Babcia była więziona za pomoc Żołnierzom Wyklętym.

Z wykształcenia jestem prawnikiem. W Parlamencie Europejskim chcę zabiegać o to, żeby stanowione prawo było przejrzyste i w każdym obszarze zgodne z polskim interesem narodowym.

Chcę promować polską kulturę i historię oraz walczyć o zachowanie chrześcijańskiej wartości w Europie.

Od wielu lat prowadzę aktywną działalność społeczną, jestem szefową Warszawskiego Klubu Gazety Polskiej i kierownikiem produkcji niezależnych filmów dokumentalnych.

Zorganizowałam wiele uroczystości patriotycznych, debat oraz manifestacji w obronie demokracji.

Od maja 2010 organizuje comiesięczne Marsze Pamięci w hołdzie ofiarom Katastrofy w Smoleńsku.

Jestem wierna Polsce.

Anita Czerwińska

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 23 maj 2014 12:43

Forum z nr. 21/2014

"Kombatancka" konspiracja

Sprawa dotyczy przekazania do Polski prochów śp. Wandy i Zdzisława Krasnodębskich.

Z tego, co mi wiadomo, sprawą tą zainteresował się już w roku 2005 p. Aleksander Jamróz. Następnie skontaktował się z p. Wandą Krasnodębską. A po jej śmierci w roku 2006, poinformował o swoim planie grono kombatantów i skierował do nich w tej sprawie dwa listy, w roku 2008 i w roku 2012. Oba bez odpowiedzi.

Zupełnie przypadkiem w sobotę, 10 maja br., zobaczyłem w Internecie notatkę o tym, że w dniach 12 i 13 maja w Polsce odbędą się uroczystości związane z przekazaniem do Polski z Kanady prochów śp. Wandy i Zdzisława Krasnodębskich. Przyznam się, że zdziwiłem się bardzo, że dotychczas p. Aleksander nie powiadomił mnie o tym. I, co więcej, nie podał żadnych informacji o odpowiednich uroczystościach w Toronto. Sprawa wyjaśniła się w sobotę wieczorem, kiedy spotkałem p. Aleksandra z małżonką, znowu przypadkiem, na spotkaniu z p. Grzegorzem Braunem w siedzibie ZNPwK.
Wtedy dowiedziałem się, że p. Aleksandra też nikt o niczym nie powiadomił i że on też tylko przypadkiem dowiedział się, że w poniedziałek, 12 maja, odprawiona będzie Msza św. w kościele św. Kazimierza w Toronto. Od niego otrzymałem kopię pisma pt. "Puls", w którym opublikowana została rozmowa z p. Krzysztofem Tomczakiem. Po przeczytaniu tego tekstu dowiedziałem się, że delegacja kombatantów pod wodzą p. Tomczaka wybiera się do Polski, gdzie 12 i 13 maja nastąpi uroczyste przekazanie tych prochów. Dowiedziałem się również, że to p. Tomczak jest inicjatorem i realizatorem całego tego przedsięwzięcia. W tekście tym nie znalazłem ani słowa na temat, jak zostaną pożegnane przez Polaków w Toronto prochy śp. Wandy i Zdzisława Krasnodębskich. W niedzielę sprawdziłem jeszcze w Biuletynie parafii św. Kazimierza i znalazłem jedynie następującą notatkę:

PONIEDZIAŁEK, 12 maja 8:00
1. Za śp. Bronisławę Mądry - dzieci
2. Za śp. Eugeniusza w rocz. śmierci, Leokadię Banaszek, Stanisława i Jarka Modlińskich - rodzina
12:00 Za śp. Wandę i Zdzisława Krasnodębskich [podkreślenie moje]
19:00 Za śp. Emilię i Jana Kupiec i siostrę Władysławę - syn brat Józef z rodziną.

I ani słowa więcej na ten temat.

Byłem na tej Mszy św. u św. Kazimierza. Była tam garstka kombatantów pod wodzą p. Tomczaka. Garstka, dosłownie garstka, cywilów, p. konsul, p. pułkownik i 3 celebransów.

W Internecie, w TV Trwam i w TV Republika można obejrzeć relacje z uroczystości w Polsce. W Katedrze Polowej WP w Warszawie były tłumy.
A jakie tłumy były w kościele św. Kazimierza, można obejrzeć pod tym adresem:

http://www.goniec.net/goniec/inne-dzialy/zycie-polonijne/prochy-pierwszego-dowodcy-dywizjonu-303-wracaj%C4%85-do-polski.html

W związku z tym mam pytanie do p. Tomczaka, gorącą prośbę, aby zechciał pan, nie ze względu na mnie czy na p. Jamroza, ale ze względu na wszystkich Polaków mieszkających w Toronto i okolicy, wyjaśnić, dlaczego pan nie poinformował nas o planowanych uroczystościach pożegnania prochów śp. Wandy i Zdzisława Krasnodębskich w kościele św. Kazimierza w Toronto? I, kto i kiedy poinformował p. konsula o tych uroczystościach?
Czy to jest jakaś nowa forma konspiracji?

A może potrafi pan również powiedzieć nam, od kiedy pan został inicjatorem i realizatorem tego przedsięwzięcia?

Emanuel Czyżo

•••

P.T. Andrzej Kumor

Szanowni Państwo, wielu z Państwa prosiło mnie o scentralizowanie działań odnośnie do szokującej sprawy skazania na śmierć Meriam Ibrahim, co niniejszym czynię. To sprawa, w której musimy walczyć!

http://www.citizengo.org/pl/7426-uwolnic-meriam

27-letnia Meriam Yehya Ibrahim, matka 20-miesięcznego synka, będąca obecnie w 8. miesiącu ciąży, oczekuje w sudańskim więzieniu na rozwiązanie i… karę śmierci! Po porodzie i zakończeniu karmienia piersią nowo narodzonego dziecka, Meriam Yehya Ibrahim ma zostać – na mocy wyroku miejscowego sądu – powieszona za odejście od islamu i przyjęcie chrześcijaństwa. Przed śmiercią ma otrzymać karę chłosty w liczbie 100 batów.

Zgodnie z prawem islamu, religię odziedziczyła po ojcu (który opuścił rodzinę, gdy Meriam miała sześć lat). Została wychowana przez matkę jako chrześcijanka. Ośmieliła się poślubić chrześcijanina Daniela Wani – Sudańczyka z Południa, co islam uznaje za "cudzołóstwo". Sąd pozostawił oskarżonej możliwość uwolnienia od kary, w zamian za wyrzeczenie się wyznawanej wiary. Kobieta odmówiła. Meriam powiedziała: "Jestem chrześcijanką i nigdy nie popełniłam apostazji". Do tego sąd odmawia Danielowi odwiedzin żony i synka, ponieważ oskarżono go o nawracanie muzułmanki!

Podpisy pod petycją, które zbierane są również w innych krajach, są szansą na uratowanie życia Meriam Yehya Ibrahim.

Gorąco prosimy o podpisanie petycji i rozesłanie jej do jak największej liczby osób.

Magdalena Korzekwa

•••

Artur Górski informuje:

Wystosowałem list do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych w związku z otrzymaną od Polonii w Wenezueli informacją, że "z ambasady w Caracas wyciekły poufne informacje dotyczące osób z tutejszej Polonii, które otrzymały zasiłek pieniężny ze względu na stan zdrowia lub trudną sytuację". Zwróciłem się o przeprowadzenie stosownej kontroli, czy zostały zachowane niezbędne procedury ochrony danych osobowych i czy wystarczająca była polityka ochrony tych danych w konsulacie i ambasadzie w Caracas.

Pan Wojciech Rafał Wiewiórkowski

Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych

Szanowny Panie Inspektorze!

Od przedstawicieli Polonii w Wenezueli otrzymałem informację o przestępstwie związanym z niedostateczną ochroną danych osobowych tamtejszych Polaków przez konsulat i ambasadę w Caracas. Otóż, jak mnie poinformowano, "z ambasady w Caracas wyciekły poufne informacje dotyczące osób z tutejszej Polonii, które otrzymały zasiłek pieniężny ze względu na stan zdrowia lub trudną sytuację". Informację tę opublikowano "na jednym z plotkarkich forów", co spowodowało przynajmniej w jednym przypadku pokrzywdzenie osoby (naruszenie czci), a nie muszę dodawać, że stało się to bez wiedzy i woli osób, które znalazły się na tej liście.

Po interwencji przedstawicieli Polonii w Wenezueli konsul miał zapewnić, że podejmie stosowne kroki w celu wyjaśnienia źródeł ujawnienia danych osobowych. Jednak – zdaniem przedstawicieli Polonii – takie wyjaśnienie nie nastąpiło, a faktem pozostaje, że "z polskiego urzędu administracji państwowej, jakim jest konsulat, i z ambasady wyciekają w sumie poufne informacje i publikowane są na forum plotkarskim". Przedstawiciele Polonii rozważają zgłoszenie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w opisanej sprawie.

W związku z powyższym zwracam się do Pana Inspektora z wnioskiem o wyjaśnienie w Ministerstwie Spraw Zagranicznych powyższego konkretnego przypadku ujawnienia danych osobowych w Caracas, a także o przeprowadzenie kontroli, czy w konsulacie i ambasadzie w Wenezueli były dostatecznie chronione dane osobowe przedstawicieli Polonii, czy zostały zachowane niezbędne procedury i czy wystarczająca była polityka ochrony tych danych. Jednocześnie będę wdzięczny za Pana opinię, czy wyciek informacji dotyczących osób, które otrzymały zasiłek pieniężny ze względu na stan zdrowia lub trudną sytuację, był naruszeniem prawa, które kwalifikuje się do zawiadomienia prokuratury.

Pozostaję w szacunku

Warszawa, dn. 19.05.2014 r.
Artur Górski
Poseł na Sejm RP

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 16 maj 2014 13:29

Listy z nr. 20/2014

Szanowny Panie Kumor,

w wydaniu internetowym "Goniec" umieścił list Pana Steligi dotyczący Konwencji o unikaniu podwójnego opodatkowania, próbowałem znaleźć ten list w wydaniu "Gońca" że tak powiem papierowym i jakoś nie mogłem natrafić. Czy jest Pan w stanie podać mi kontakt do Pana Steligi z London, ja jestem również emerytem, który obecnie rozlicza się z podatków, jestem również zdumiony, że ktoś w moim imieniu podpisał tę umowę; usiłuję ustalić, kto reprezentuje całą Polonię kanadyjską.

Ignacy Głowacki
Hamilton

Od redakcji: Szanowny Panie, przekazaliśmy Pana numer telefonu Panu Stelidze.

•••

W artykule na temat obchodów Konstytucji 3 maja w zdaniu "Nie zabrakło polskich weteranów Bolesław Rybka, Andrzej PRUSAKOWSKI ITP., popełniono błąd, a moje nazwisko zostało przekręcone i powinno być następujące:

"Andrzej Łysakowski" (w pisowni polskiej jest na początku litera Ł – przekreślona).

Dziwi mnie ta pomyłka, ponieważ pisałem już do Pana Redaktora w 2009 roku, w sprawie pominięcia żołnierzy AK w uznaniu nas jako kombatantów w Kanadzie. Wtedy Pan odpisał, "że sprawą tą zajmuje się SPK", co było zupełną nieprawdą. O ile sobie przypominam, mój przyjaciel śp.Bogdan Prażmowski z Panem także rozmawiał. Taką informację otrzymałem od śp. Bogdana Prażmowskiego.

Uważam, że powyższa pomyłka w przekręceniu nazwiska nie powinna mieć miejsca, uprzejmie proszę o oficjalne poprawienie w następnym numerze "Gońca".

Z poważaniem
Andrzej Łysakowski pseudonim "Kozak"
Zgrupowanie AK "Chrobry II"
Powstanie Warszawskie 1944

Od redakcji: Z serca przepraszam i niniejszym prostujemy, na usprawiedliwienie podam, że wiał silny wiatr, zagłuszając mikrofon magnetofonu – pozdrawiam serdecznie Andrzej Kumor.

•••

Poniższe wypowiedzi dotyczą tekstu A. Kumora z poprzedniego numeru "Gońca":

"Przewidywana logika" to według autora aneksja Krymu przez Rosję, próba odbicia wschodniej Ukrainy przez Rosję, trzymanie Ukrainy przez Rosję w śmiertelnym uścisku – wszystko to należy się Rosji, a poza tym sugerowanie – jak to wielokrotnie powtarzała rosyjska propaganda – jakoby snajperzy niewiadomego pochodzenia strzelali we wszystkie strony, co jest wierutnym kłamstwem?

Lubomir powiedział/a

Jak widać z dotychczasowych sytuacji, to metoda pokojowych podbojów wyszła w Europie z Berlina, a nie z Moskwy. Propaganda niemiecka od dziesiątek lat przygotowywała się do podboju "Osti". Niemcy przygotowywali do tego opinię światową, Europę i finansowali "króliki doświadczalne" testujące Moskwę, m.in. w Polsce.

W końcu pokojowy Blitzkrieg powiódł się. W jednym momencie władztwo Federalnego Bundesregierung rozciągnęło się na "trzy Krymy", na Saksonię, Brandenburgię i Meklemburgię. Gdyby Niemcy zajęli wówczas także Austrię, to odurzony niemiecką propagandą świat pewnie nie protestowałby. Rosja nie wykazała tyle przebiegłości i cynizmu co Republika Federalna Niemiec. Wiele wskazuje na to, że Ameryka odkrywa niemiecki podstęp. Najwyraźniej w związku z odradzaniem się niemieckiego ekspansjonizmu USA pracują nad nową polityką NATO i USA w Europie.

Od redakcji: Chyba Pan upraszcza.

Kasia:

"Niby wszystkiemu winien poprzedni prezydent Janukowycz (ten, którego okazałą willę wystawiono na widok sprawiedliwości społecznej, zapominając o kilku bardziej okazałych hacjendach oligarchów z »naszej« strony barykady)."

Kto mówi że zapomniano?

Do bogactwa dochodzi się pokoleniami, dla mnie nie ma znaczenia kto, tylko czy uczciwie.

Pan to wrzuca między wiersze jakby nic. Może Janukowycz chciał pięknej Ukrainy, tylko nie swoimi rękami na to pracował.

Od redakcji: No może.

Mieczysław Sylwester Kazimierzak: KOLABORACYJNA SOLIDARNOŚĆ. Mam tu na myśli antypolską zbolszewikowanych Żydów z sowietami (zmowę milczenia) i Ukraińców z nazistami.

Demokracja w rzeczy samej może mieć różne przymiotniki wynikające z odniesienia do polityki historycznej.

Na Ukrainie OLIGARCHICZNA = GANGSTERSKIEJ z wojną między ZAKONAMI: SPEKULACJI i SIŁY przy katalicznym działaniu ZAKONU NARODOWEGO odwołującego się do zbrodniczych korzeni.

Od redakcji: Proszę Pana, możliwe są też i inne warianty, jak na przykład Żydów z nacjonalistami. Te wszystkie ułożenia zależą od gry interesów w danym momencie.

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 09 maj 2014 12:12

Listy z nr. 19/2014

Panie Redaktorze

Kiedyś pisałem że Ruch Narodowy ma wspaniały program, z wyjątkiem tego, aby wyprowadzić Polskę z Unii, i że należy ten punkt wykreślić bo on zaważy o jego klęsce. Dzisiejszy sondaż mówi, że RN ma mniej niż 1 procent społecznego poparcia. Dlaczego? Otóż właśnie dlatego. 1 maja minęło 10 lecie członkostwa Polski w Unii. Z tej okazji prez. Komorowski wygłosił przemówienie w którym podkreślił fakt, że 89 % Polaków popiera to członkostwo. Nietrudno wiec odgadnąć co jest powodem tak słabego poparcia dla was. Wy tej walki nie wygracie, chyba że usuniecie ten punkt. Radzę to przemyśleć.

Pozdrawiam serdecznie
Edward Rybarczyk

Odpowiedź redakcji: Wie Pan, czasem trzeba robić to, co słuszne, a nie to co się wszystkim podoba. Dzisiaj się podoba, a jutro nie.

•••

Wielce Szanowny Panie Redaktorze,

Przygotowując 2 kwietnia do wysłania me życzenia świąteczne oraz list, nakleiłem na kopercie znaczek niezbyt odpowiedni na tę okazję, ale była to swoista nowość filatelistyczna, a gdy przyszedłem na pocztę, to zaoferowano mi nowe znaczki wyemitowane z okazji kanonizacji Jana Pawła II oraz Jana XXIII, jakich dzień wcześniej jeszcze nie mieli. Szkoda mi trochę było, ale trudno. Stało się! Do innych miałem już co naklejać, wysyłając życzenia świąteczne, a do Pana, pomyślałem sobie, nakleję na następnym liście. Stąd i piszę, bacząc na zbliżające się uroczystości kanonizacyjne!

Wspomnę, iż w tym tygodniu otrzymałem dwa numery redagowanego przez Pana tygodnika. Pierwszy otrzymałem we wtorek (nr 15), a następny (16) we środę. Stąd to, dokładając do tego naszą tu jeszcze prasę, miałem co zgłębiać po nocach i stąd to moc różnorakich myśli ciśnie mi się, ale trudno mi je tu nawet zamarkować. Zatrzymam się jeno nad najistotniejszymi, które w ten to czas jednoczą społeczeństwo polskie nie tylko w kraju, ale daleko poza jego granicami i tu trudno zbyć mi milczeniem fakt, jaki miał wczoraj miejsce tak w Sejmie, jak i w Senacie, gdy chodzi o wyniki głosowania nad okolicznościową uchwałą, która miała upamiętnić kanonizację Jana Pawła II. Faktu tego nie komentuję, a rzec tu jeno można: "wyszło szydło z worka"! Może i dobrze, że "wyszło", bo widać jednoznacznie, kto jest kto, ale jakże odmienne stanowisko zajęła posłanka na Waszym terenie Dipika Damerla, jakie zaprezentował "Goniec" z 4 kwietnia na s. 5. To jest kultura! To fakt godny szczególniejszej uwagi i stąd to notatkę tę odręcznie skserowałem. Jedną kserokopię wysłałem do Krakowa z myślą o tym, iż kolega udostępni ją byłemu pierwszemu sekretarzowi Jana Pawła II, a drugą, wraz z życzeniami świątecznymi wysłałem do Lwowa ks. abp. Mieczysławowi Mokrzyckiemu, który był drugim sekretarzem nie tylko Jana Pawła II, ale i przez jakiś czas Benedykta XVI, a który (n.b.) był tu w Cieszanowie też i moim uczniem, bo sądzę, iż postawa posłanki do legislatury Ontario godna jest szerszej uwagi nie tylko w Kanadzie.

Do Rzymu ruszyły już grupy pielgrzymów na uroczystości kanonizacyjne, a wyruszyli zarówno ci, którzy bł. Jana Pawła pamiętają, jak i ci, którzy Go nie pamiętają, ale wiedzą już o tym, że był to nie tylko Wielki Papież, ale i Wielki Polak, i ta to grupa najmłodszych uczestników uroczystości kanonizacyjnych po powrocie do kraju oceni najlepiej przedstawicieli jednego i drugiego ugrupowania politycznego i stanowisko, jakie zajęli podczas wczorajszego głosowania w Sejmie i w Senacie. Jak fakt ten oceni społeczność innych krajów, w najbliższym czasie na pewno dowiemy się, bo na pewno określone kręgi polityczne okażą swe zadowolenie i przy tej sposobności wyjdzie szydło z worka i nie będzie zbytnich trudności ocenić, czyje interesy reprezentują określone jednostki w Sejmie i w Senacie. Dzisiejsza prasa kwestii tej większej uwagi nie poświęciła, bo są inne sprawy. Zbliża się nam święto 3 Maja i to z tej to okazji, tak Panu, Panie Redaktorze, oraz Pańskim współpracownikom, którzy trudzą się nad przygotowaniem polonijnego tygodnika kanadyjskiego, życzę wszelakiej pomyślności i dużo satysfakcji z dobrze spełnianego obowiązku dla dobra naszego Narodu i Ojczyzny naszej – Polski. Życzę też Panu oraz Pańskim współpracownikom dużo sił i zdrowia, a życząc zdrowia, polecam uwadze najnowszy "Poradnik Uzdrawiacza", bo o zdrowie należy dbać wówczas, gdy się je ma!

Na koniec wspomnę tu jeszcze o tym, iż w dniu 3 maja minie 70. rocznica spalenia Cieszanowa przez Ukraińców, podczas której to akcji Ukraińskiej Powstańczej Armii spalone zostały nie tylko bez mała wszystkie zabudowania całego miasteczka, ale też zginęło wówczas sporo osób, i to nie tylko narodowości polskiej, które zostały w domach. W przeddzień akcji żołnierze miejscowej placówki Armii Krajowej, pod dowództwem ppor. rez. Franciszka Szajowskiego ps. "Kruk", ewakuowali w biały dzień, bo w godzinach popołudniowych, gros mieszkańców Cieszanowa i wsi okolicznych do oddalonej o 10 km Rudy Różanieckiej i tam to spędziliśmy pierwszą noc. W dniu następnym ks. Wiktor Hass ("Panecki") odprawił w godzinach rannych Mszę św. z okazji 3 Maja i część ludności przetransportowano do Narola i tak to i ja znalazłem się w tym środowisku. W nocy, gdyśmy spali, pełniący wartę żołnierze AK miejscowej placówki zauważyli na niebie dużą łunę. Palił się wówczas Cieszanów, którego nikt nie bronił, a spalone zostały nie tylko zabudowania ludności polskiej, ale i ukraińskiej oraz opustoszałe budynki pożydowskie.

Ściskam dłoń.
Stanisław Franciszek Gajerski
Cieszanów, 25 kwietnia 2014

Odpowiedź redakcji: Wielkie podziękowanie i szacunek!

•••

Dzień dobry,

Jest niedziela, 20 kwietnia – Wielkanoc – 10 rano, właśnie wyszedłem na spacer. Patrzę w niebo – jest całe zasnute przez chemtrails – smugi chemiczne. Widzę samoloty ciągnące za sobą smugi trujących pyłów spadające do jeziora i na głowy bawiących się dzieci w parku.

Chemtrails – smugi chemiczne – znane od wielu lat, zawierające w sobie ogromne ilości trujących składników. Obojętność polityków, a także nieświadomość, a co za tym idzie – brak reakcji ze strony ludzi. To BARDZO poważny problem. Nasilił się od ostatnich paru lat. Proszę tego nie ignorować. W Internecie jest ogromna ilość stron i filmów na ten temat – wiele z nich wspartych jest przez naukowców, którzy zbadali to – co spada na nasze głowy – nie tylko głowy, ale na nasze pola uprawne, sady, pastwiska, farmy, rzeki i jeziora. Ilość trujących składników jest przerażająca. Wiem, że "Goniec" jest bardziej patriotyczno-historyczno-polityczny i chwała mu za to, że jest polski, ale problem chemtrails jest globalny i dotyczy wszystkich nas i wszystkiego, co mamy. Z wyrażenia "teorie konspiracyjne" należy skreślić słowo teoria.

Mamy chociażby przykład z wydarzeniami z 11 września 2001 – wysadzono w powietrze WTC + trzeci budynek. Tutaj słowa "teoria konspiracyjna" – nie mają racji bytu. Tak samo jest z tym, co się dzieje na naszym niebie. To nie dotyczy "globalnego ocieplenia", ochrony zasiewów na naszych polach, ochrony środowiska, lub cokolwiek media wymyślą. To jest ludobójstwo – nie waham się użyć tego słowa – ponieważ to, co spada z samolotów, to m.in.: bar, stront, aluminium (silnie trujące w postaci nanocząsteczek i degenerujące nasze DNA); tak naprawdę nie wiadomo, co jeszcze, badania trwają – są naukowcy, którzy nie boją się rządzących i je prowadzą. Musimy temu zapobiec za wszelką cenę. Zazwyczaj kiedy mówimy o rządzących – ci, którzy wiedzą – pomijają Obamę, Harpera, Merkel, Putina i innych, wskazując na ponadnarodowe koncerny, masonerię i iluminatów. Wciąż są to pionki w grze – marionetki.

To, co teraz napiszę, jest bardzo kontrowersyjne – więc może Pan to wyciąć. Tak naprawdę jest to bardzo proste. Wystarczy wziąć dziecko za rękę i pójść do Ontario Science Center – jest tam dział "Space" – są tam zdjęcia zrobione przez teleskop Hubble'a. Zdjęcia galaktyk oddalonych od Ziemi setki milionów lat świetlnych. Wniosek – Wszechświat jest więcej niż ogromny – a to znaczy, że nie jesteśmy sami. Czy jest to kontrowersyjne, czy nie – to Wasza ocena – ponad masonerią i iluminatami – są ci, którzy mają wpływ na to, co się dzieje z nami i z naszą Ziemią, i nie należą do naszej rasy.

W latach 90. rząd USA wydał miliony dolarów na stworzenie "Instytutu Genotypu Człowieka". Naukowcy po ponad 10 latach stwierdzili, że tak naprawdę tylko kilkanaście procent ludzkiego DNA da się jakoś opisać – reszta to "pocięte" lub "śmieciowe" DNA – tak się wyrazili. To nieprawda – reszta naszego DNA jest zablokowana. Tak jak potencjał naszego mózgu – proszę spytać neurologów – wciąż twierdzą, że używamy tylko kilkunastu procent tego, co mamy. To nie ludzie zablokowali ("pocięli") swoje DNA. Zostaliśmy stworzeni jako istoty doskonałe z 12 nićmi DNA – dziś funkcjonują tylko dwie. Kto to zrobił i dlaczego? – To trudny i kontrowersyjny temat.

Wiem, że zacząłem od chemtrails, a rozpisałem się o tym, co jest z tym związane – bo jest.

Wracając do początku – mam pewien pomysł. Parę lat temu miałem pewne zdarzenie – w efekcie zadzwoniłem do posła – oddzwonił – powiedział głupoty – nie chcę powtarzać. Ale – oddzwonił! (Bo oni muszą.) To, moim zdaniem, jest droga. Wyobraźmy sobie taki list (każdy może go zredagować na swój sposób):

Szanowny Panie Pośle,

Jesteśmy bardzo zaniepokojeni tym, co widzimy na naszym niebie. Nazywa się to chemtrails. Na ten temat jest ogromna ilość naukowych informacji w Internecie. Są to bardzo poważne badania wskazujące na to, że to co jest wysypywane z samolotów na nasze głowy, jest śmiertelnie trujące, środki rozsiewane przez samoloty mogą doprowadzić do zmian w naszym DNA i do wielu chorób z tym związanych. Nasze pola, wody i powietrze są zatruwane. Jest ogromna ilość informacji związanych z chemtrail w Internecie – większość to naukowe analizy. Pan musi z tym coś zrobić. Ocena tego, co Pan zrobi, należy do NAS. To MY – was wybieramy, to MY – decydujemy. Proszę przestać myśleć, że istnieją tylko trzy partie. Tak naprawdę najważniejszą partią jest RODZINA – to MY WYBIERAMY – a jeśli żadna z tych partii nie chce nas wysłuchać, to MY – kanadyjskie rodziny, bez względu na kolor skóry, religie i pochodzenie – stworzymy ruch, który zmieni ten kraj – głosując na siebie, a nie na Was. Rozwiązując problemy, których Wy nie widzicie i nie chcecie rozwiązać. Polecam:

http://www.ForbiddenKnowledgeTV.com/page/25934.html,
http://www.ForbiddenKnowledgeTV.com/page/26311.html.

Tak sobie myślę, że jako wydawca lokalnej gazety dla Polonii, również ma Pan kontakty z przedstawicielami obcojęzycznych gazet. Może ich też spróbować zainteresować i nakłonić, by zamieścili list do posła o podobnej treści. Bo do mediów nie mamy po co iść – są kontrolowane. A to, o czym piszę, to bardzo poważny problem – zareagujmy w porę.

PS Bardzo proszę nazwisko i adres zachować do wiadomości redakcji – nie żyjemy w dobrych czasach, o czym świadczy p. Snowden i inni.

PS 2 W jednym z wykładów pewnego naukowca z Kalifornii dotyczącego zmian klimatu i chemtrails padło zdanie: "moje dane zbierałem wiele lat – próbowałem z nimi pójść do organizacji ekologicznych, partii zielonych – wysłuchali mnie, ale kompletny brak jakiejkolwiek reakcji". Ciekawe, w czyich kieszeniach siedzą ekolodzy?

PS 3 Polecam www.ForbiddenKnowledgeTV.com.

Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie to Pan nie chce się narażać nie podając nazwiska, a uważa, że my mamy się wystawiać do wiatru na szkodliwe powiewy? Problem chemtrails jest prosty – niech Pan zbierze grupę wynajmie specjalistów i zbada co leci z góry. Sprawa jest poważna i wszyscy będziemy Panu wdzięczni.

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 02 maj 2014 13:03

Listy z nr. 18/2014

Serdeczne podziękowania

Na ręce ojca proboszcza parafii św. Maksymiliana Kolbe w Mississaudze o. Janusza Błażejaka, dla całego zespołu duszpasterskiego parafii za msze i za całokształt pracy duszpasterskiej dla Polski i dla Polonii w Kanadzie.

Za ostatnią niedzielną mszę z okazji kanonizacji i wyniesienia na ołtarze Jana Pawła II, polskiego papieża.

To nie była zwykła msza. To było szczególne wydarzenie.

Kazanie wygłosił specjalny gość z Polski – ks. biskup Wiesław Śmigiel.

Na Mszy Świętej obecni byli Hon. Jason Kenney – Federal Minister of Multiculturalism, Employment and Social Development, który wygłosił krótkie przemówienie o swoich wrażeniach z pielgrzymki do Watykanu na mszy na placu św. Piotra w Rzymie.

Obecni byli również: pani Dipika Damerla – MPP Mississauga East, pani Teresa Berezowska – prezes ZG KPK, pan Grzegorz Morawski – konsul RP w Toronto.

W trakcie mszy kazanie wygłosił ks. biskup Wiesław Śmigiel z diecezji Pelplin w Polsce.

Podczas mszy wniesiono święte relikwie i parafia w Mississaudze ustanowiła OŁTARZ ŚWIĘTYCH RELIKWII.

Ustanowienie tego ołtarza w kościele Maksymiliana Kolbego w Mississaudze czyni naszą parafię miejscem szczególnym.

W ołtarzu będą umieszczone następujące relikwie:

Relikwie św. Jana Pawła II – papieża Polaka
Relikwie św. Maksymiliana Kolbego, który zginął męczeńską śmiercią w Oświęcimiu w 1941 podczas okupacji Polski przez zbrodniczą, nazistowską III Rzeszę Niemiecką – patron naszej parafii
Relikwie św. Eugeniusza de Mazenod
Relikwie św. Ojca Pio
Relikwie św. Louis de Montfort
Relikwie św. Teresy z Lisieux
Relikwie św. Piusa X – papieża tradycjonalisty, o którym mówi się, że miał pochodzenie polskie – Sarto-Krawiec
Relikwie św. Faustyny Kowalskiej
Relikwie bł. ks. Jerzego Popiełuszki – bestialsko zamordowanego przez komunistyczne SB w Polsce

W swojej pracy misyjnej to księża oblaci organizują pielgrzymki do Midland i do Guadelupe w Meksyku – następne miejsce kultu maryjnego.

Pan Bóg daje nam znaki i pozostawia wolną wolę.

Ta msza była tak samo ważna dla parafian św. Kolbego, jak i dla osób tracących wiarę. Wymienione podczas Mszy cuda za sprawą św. Maksymiliana Kolbe to tylko część cudów i objawień w Kościele Chrystusowym. Żadna inna religia tego nie ma – nie ma cudów i objawień, a więc zjawisk nadprzyrodzonych.

W samej tylko Polsce było ich znacznie więcej, dobra okazja, żeby je wymienić.

Cud św. Stanisława Koski – posiekanego mieczem – a tu ciało się zrosło

Cud nad Wisłą – ukazała się Matka Boska i odrzucała pociski na bolszewików – bolszewicy uciekli spod Warszawy (...)

Opracował z podziękowaniem dla Ojców Oblatów Sławomir Basiukiewicz – parafianin, Mississauga, Ontario, 27 kwietnia 2014

Opublikowano w Poczta Gońca
czwartek, 17 kwiecień 2014 22:36

Listy z nr. 16/2014

Jeszcze o emeryturach!

Szanowna Redakcjo,

W numerze 23. z dnia 7-13 czerwca 2013 r. został zamieszczony mój list na temat ewentualnego podwójnego opodatkowania emerytur w świetle nowej Konwencji podatkowej zawartej w dniu 14 maja 2012 r. pomiędzy Kanadą i Polską.

Swoją wypowiedź w tym względzie chciałbym uzupełnić w oparciu o zaistniałe fakty.

Podwójne opodatkowanie emerytur stało się faktem dokonanym. Podpisana konwencja w dniu 14 maja 2012 r. zawarta między Kanadą i Polską, zastępując Umowę zwaną potocznie Konwencją podatkową z 4 maja 1987 r., została ratyfikowana przez Kanadę w dniu 30 października 2013 r. i weszła w życie z dniem 1 stycznia 2014 r.

Skutki wejścia w życie nowej konwencji dotyczą wszystkich emerytów, tj. tych, którzy mieszkając w Kanadzie, pobierają emeryturę polską przyznaną w trybie zwykłym przez organ emerytalno-rentowy ZUS w Polsce z uwagi na spełnienie warunku co do wymaganego stażu emerytalnego (liczby lat pracy w Polsce), jak i dotyczy tych, którzy otrzymali bądź w przyszłości uzyskają emeryturę polską przyznaną z zastosowaniem Umowy zawartej 2 kwietnia 2008 r. (weszła w życie w dniu 1.10.2009 r.) między Kanadą i Polską zwanej w uproszczeniu Umową emerytalną. Dla przypomnienia dodam, że Umowa ta umożliwia otrzymanie emerytury polskiej osobom nieposiadającym wymaganego stażu emerytalnego w Polsce, uwzględniając w obliczeniu do emerytury polskiej lata przepracowane w Kanadzie.

Pisząc o nowej Konwencji podatkowej będącej po stronie kanadyjskiej w trakcie procesu weryfikacyjnego, zachęcałem gorąco naszych reprezentantów, aby zechcieli zainteresować się tym tematem, a konkretnie zapoznali się z art. 17. ww. umowy, który dotyczy sposobu opodatkowania emerytur. Było wystarczająco dużo czasu pomiędzy czerwcem a październikiem ubiegłego roku, aby wzorem Kongresu Polonii Amerykańskiej wejść formalnie w tak zwane prawa strony (wg zasady "nic o nas bez nas") w procesie ratyfikacyjnym i przedłużyć te procedury ratyfikacyjne, zgłaszając uwagi, zastrzeżenia i poprawki do art. 17. tejże Umowy podatkowej. Myślę, że rząd Kanady stworzył taką szansę, która nie została doceniona i wykorzystana. Polonia u naszego południowego sąsiada, tj. USA, dzięki aktywnemu działaniu w tym względzie ludzi "dobrej woli" osiągnęła po raz kolejny swój sukces, gdyż ich umowa podatkowa (zawarta między USA i Polską) nie zawiera możliwości istnienia podwójnego opodatkowania tych samych świadczeń emerytalnych. No cóż, z naszą umową podatkową rzecz ma się inaczej, wobec milczenia naszych reprezentantów szansa, jaką dał bardzo długi proces ratyfikacyjny po stronie kanadyjskiej, została zniweczona, umowa weszła w życie, a podwójne opodatkowanie stało się faktem dokonanym, gdyż art. 17. starej umowy podatkowej z 1987 r. został skopiowany i przeniesiony do nowej umowy podatkowej, co wygląda dość iluzorycznie w kontekście intencji umawiających się stron Umowy o tytule, cytuję: "Convention between Canada and the Republic of Poland for Avoidance of Double Taxation and the Prevention of Fiscal Evasion with respect to Taxes on Income".

Rozmawiając z przedstawicielem tutejszego Ministerstwa Finansów, a także analizując ponad 90 umów podatkowych zawartych tak przez Kanadę, jak i Polskę, odniosłem wrażenie, że istniejące zaledwie w kilku umowach podwójne opodatkowanie jest wynikiem inicjatywy strony polskiej, skuteczne, o ile nie spotkało się z należytą uwagą osób i organizacji reprezentujących środowisko polonijne.

Parę słów o zasadach funkcjonowania nowej Konwencji podatkowej. Sprawa zasadnicza, jeśli ktoś posiada emeryturę polską przyznaną tak w trybie zwykłym, jak i z zastosowaniem przepisów Umowy emerytalnej, a jest rezydentem Kanady, to musi ją bezwzględnie deklarować w linii 115. corocznego tutejszego zeznania podatkowego (Income Tax Return). Każdy świadczeniobiorca ZUS otrzymuje (wzorem kanadyjskiego T-4 form) druk o nazwie PIT-40A/11A, w którym wykazana jest w skali rocznej wysokość emerytury polskiej i pobranego od tej emerytury podatku. Fotokopię tego druku należy dołączyć do zeznania podatkowego kanadyjskiego. Aby prawidłowo obliczyć i wpisać w linii 115. kanadyjskiego zeznania podatkowego wartość emerytury polskiej, jak i zapłaconego od niej podatku w walucie kanadyjskiej, należy zastosować przelicznik (anual average exchange rate) publikowany co roku na stronie internetowej Bank of Canada bądź zapytać o ten wskaźnik Revenue Canada. Dla wyjaśnienia, ww. wskaźnik za rok 2013 wynosi 0.3261. Mnożąc ten wskaźnik przez kwotę emerytury polskiej, otrzymuje się wynik do wpisania w linię 115. kanadyjskiego zeznania podatkowego. Nasze emerytury polskie są opodatkowane w Polsce i zgodnie z nową Umową podatkową podlegają ponownemu 15-procentowemu opodatkowaniu w Kanadzie. Aby złagodzić skutki finansowe tego podwójnego opodatkowania, strona kanadyjska, formalnie niezobowiązana do tego, dobrowolnie przyjmuje istnienie małej kompensaty w postaci tak zwanego "foreign tax credit", o ile sporządzający tutejsze zeznanie podatkowe wypełni wymagane dokumenty, takie jak: Form T2209 (Federal Tax Credit) i Form T2036 (Provincial or Territorial Foreign Tax Credit). Ponadto odpowiednia kwota powinna być zgłoszona w linii 405 Schedula1 i linii 63. Form ON 428 (Ontario Tax).

Dodam, że jeśli ktoś sporządza swoje tutejsze zeznanie komputerowo, to stosowny program, jak Turbo Tax Standard, wprowadza te dane do odpowiednich i wymaganych załączników automatycznie. Uzyskana kompensata jest częściowa i nie odzwierciedla w pełni wysokości naliczonego 15-procentowego podatku, ale należy ten gest strony kanadyjskiej odpowiednio docenić.

Podatek od emerytury kanadyjskiej w przypadku powrotu Polaka/rezydenta Kanady na stałe do Polski jest również uregulowany w ww. umowie podatkowej. Niestety niezależnie od tego, że zgodnie z tą Umową zapłacimy w Polsce po 15 proc. od każdego składnika emerytalnego (CPP, OAS i emerytur branżowych, jak OMERS, OPSEU itp.), to tutaj wszystkie składniki naszej emerytury przed transferem do Polski będą opodatkowane w wysokości 15 proc. W przypadku kiedy ktoś nie będąc rezydentem Kanady, wypracował sobie tutaj emeryturę, to jego emerytura przed transferem do Polski będzie opodatkowana w wysokości 25 proc. Kanada, chcąc złagodzić skutki podwójnego opodatkowania emerytur osób powracających do ojczyzny, daje szansę na małe obniżenie podatku od emerytury przed transferem do Polski, o ile osoba po powrocie do Polski:

a. Wypełni i prześle do Revenue Canada wypełniony wniosek na Form NR 25, który jest skuteczny na okres 5 kolejnych lat i wymaga ponowienia po tym okresie,

b. Sporządzi każdego roku w terminie do 30 czerwca i prześle do Revenue Canada coroczne kanadyjskie zeznanie podatkowe (Income Tax Return).
Reasumując powyższe informacje, nietrudno chyba dojść do wniosku, że można było tego uniknąć, gdyby nasi reprezentanci zajęli się wyłącznie tym, do czego zostali powołani.

Z mieszanymi odczuciami przyjąłem też informację, że parę miesięcy temu została reaktywowana Rada Polonii Świata, a jej prezesem został były wiceprezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej, który za cel swojego działania na "arenie międzynarodowej" obrał działania na rzecz dobrego imienia Polaków w szerokim ujęciu, wyręczając w tym względzie rząd Polski.

Fajne, ale czy my (i inne organizacje polonijne) nie mamy problemów lokalnych wymagających wsparcia i koordynacji? A choćby renegocjacje obu umów, tj. emerytalnej i podatkowej, aby je ujednolicić i nie dopuścić do dzielenia nas na lepszą i gorszą Polonię, co udało się dotąd stronie polskiej. A kwestia choćby korzystania bądź niekorzystania z funduszy polskich przeznaczonych corocznie na współpracę z Poloniami, które to fundusze przeniesione zostały teraz z Senatu do dyspozycji Ministra Spraw Zagranicznych. Czy warto po nie sięgać i jaka będzie tego cena?

Te i inne myśli pozostawiam wnikliwej uwadze czytelników.

Z poważaniem,
Zbigniew Steliga
London, Ontario
8 kwietnia 2014 r.

Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie zainteresowanie "naszą reporezentacją" jest znikome - stąd i takie skutki.

•••

Wielce Szanowny Panie Redaktorze,

tak odręcznie skierował Pan mój poprzedni list do druku, a był on dołączony do życzeń bożonarodzeniowych i noworocznych, iż w czas korekty tekstu uszło uwagi, iż brzmienie mego nazwiska zostało nieco zniekształcone i miast Gajerski podano Gajewski ("Goniec", nr 1, 2014, s. 25), a zatem wyszło tak, jak mówi stare polskie przysłowie: co nagle, to po diable!

To ostatecznie nie najistotniejsze, a istotny jest jednak fakt, iż wymownie on odzwierciedla inny, istotny problem, a mianowicie, jak "upływa nam szybko życie". Zbliżają się nam już kolejne święta i stąd wysyłając Panu życzenia, wysyłam i ten list i w tak krótkim okresie zaszło tyle zmian.

Spodziewałem się tego i stąd to z niepokojem obserwowałem już wówczas sytuację na terenie sąsiedniej nam tu Ukrainy, której końca do dziś widzieć nie można! Odwrotnie, a rzec można, iż jest to początek daleko szerszych zmian, bo Zachód nie dostrzega przeciwnika, a ten robi, co robi, nie licząc się zbytnio z nałożonymi "sankcjami"! Groźbę sytuacji dostrzegli nawet u nas ci, którzy wcześniej drwili z zachodów Prezydenta Najjaśniejszej nam Rzeczypospolitej prof. Lecha Kaczyńskiego, a dziś, trzęsąc portkami, wszczynają larum, usiłując ratować swą twarz wobec tych, którzy im jeszcze zawierzyli. Żałosna to sytuacja! Żałosna i niepokojąca, bo trudno dziś przewidzieć dalszy rozwój sytuacji politycznej na Ukrainie, acz tam gros elit politycznych zdaje już sobie w szerszym zakresie sprawę z tego, jaki może być dalszy rozwój wydarzeń, bo Moskwa bada dziś sytuację, zakładając m.in. rozbiór tego państwa. Nie sądzę, by propozycja wciągnięcia Polski do tego moskiewskiego zamysłu znalazła szersze poparcie, ale, w myśl zasady, iż głupich nie sieją, ale tacy się rodzą, może skonfliktować i u nas społeczeństwo. Mam jednak nadzieję, że i społeczność polska wyciągnęła pewne wnioski z niezbyt już nawet odległej przeszłości, a pisząc tu o tym, uważam za celowe wspomnieć o tym, iż w roku następnym przypadnie 70. rocznica podpisania tzw. miru przez przedstawicieli podziemia polskiego i ukraińskiego. Na ten temat była też wzmianka, acz niezbyt ścisła, na łamach redagowanego przez Pana tygodnika ("Goniec", nr 8, s. 16), a nieco więcej kwestii tej poświęcił ostatnio "Tygodnik Powszechny" z 30 marca, s. 29-34 ("Dodatek Specjalny »Tygodnika Powszechnego«"), ale i w tym wypadku istota problemu nie została w pełni wyłożona. Problem ten nie jest mi obcy i stąd od lat leżał on m.in. w kręgu mych szerszych zainteresowań badawczych.

Wspomnę, iż czas ten mam za sobą, a wydarzenia związane z podpisaniem "miru" rozgrywały się w okolicy Cieszanowa i stąd to pewne kwestie znane mi są z autopsji oraz z relacji różnych osób, tak ze strony polskiej, jak i ukraińskiej, które uczestniczyły w spotkaniach poprzedzających podpisanie porozumienia, jak i późniejszych, gdy organizowane były systematyczne spotkania przedstawicieli strony polskiej i ukraińskiej. Przez lata wielokrotnie podnosiłem potrzebę zajęcia się tą kwestią, ale myśl ma nie zyskała należnego poparcia i dopiero ostatnio znalazła szersze zrozumienie. Można więc rzec, iż "dobrze później niż wcale"! Żywię więc nadzieję, iż przyszłoroczna 70. rocznica podpisania "miru" zostanie w szerszym zakresie upowszechniona, a co za tym idzie, zamysł mój, by fakt ten jednoznacznie ukazać i wpisać go na trwale w dzieje Polski i Ukrainy, zostanie zrealizowany.

Dobrze, Panie Redaktorze, iż zadbał Pan o to, iż na łamach redagowanego przez się tygodnika kanadyjska Polonia na bieżąco była dotychczas informowana o sytuacji panującej na Ukrainie, jak też o postawie diaspory ukraińskiej w Kanadzie względem poczynań rosyjskich na terenie jej ojczystego kraju. Mało tego! Ciekaw jestem, czy obecna sytuacja polityczna na Ukrainie wywarła jakiś wpływ na zbliżenie społeczności polskiej z ukraińską na terenie Kanady, bo jak dotychczas stosunki między obu nacjami zamieszkującymi ten kraj nie układały się najlepiej. Stąd aż się prosi, aby "Goniec" stał się płaszczyzną wymiany szerszych myśli na temat naszych wspólnych losów, a nade wszystko tyczących dziejów minionego stulecia.

Z nadzieją, iż zadba Pan, Panie Redaktorze, o to, by w miarę możności postulat mój na tych to łamach został zrealizowany, pozostaję z głębokim szacunkiem i poważaniem.

Stanisław Fr. Gajerski
Cieszanów
2 kwietnia 2014 r.

Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, staramy się, a za przekręcenie nazwiska przepraszam.

Opublikowano w Poczta Gońca
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.