Spis treści numeru 26 (28 czerwca - 4 lipca 2013)
piątek, 28 czerwiec 2013 13:14 Opublikowano w OkładkiMichał Pluta O marszałku Borusewiczu i początku Sierpnia
Izabela Embalo Przywrócenie wygasłej wizy
Stanisław Michalkiewicz "Dlatego muszą być więzienia..."
Aleksander graf Pruszyński Czyj prezydent?
Andrzej Kumor Zarazić leminga Polską
Jan Bodakowski Narodowcy rozpoczynają wspólną walkę o Polskę
Wanda Rat Maszerowałam przez Berlin
Aleksander Łoś Odmienności
Forum z nr. 26/2013: Pracowałem w rafinerii cz. 3 (lata 1985–1995)
Joanna Wasilewska, Andrzej Jasiński Szlakami bobra: Killarney - kwarcytowe góry (2)
Katarzyna Nowosielska-Augustyniak Wehikuł czasu
Maciek Czapliński Dom za miastem
Michał Kryspin Pawlikowski Wojna i sezon [32]
Jan Bodakowski Przegląd nowości książkowych
Krzysztof Jaśkielewicz Polskie kominy
Sobiesław Kwaśnicki Veloster - dobra mieszanka
Mark Wegierski The Internet: Help or hindrance to serious discourse? (1)
Janusz Sierzputowski W maglu tego nie wymyślą
Kielce 2013 tuż-tuż - Odprawa w konsulacie
Krystyna Sroczyńska i Roman Baraniecki Dęby Pamięci w parku im. Ignacego Paderewskiego. Katyń - ocalić od zapomnienia
Leszek Wyrzykowski 55. rocznica święceń kapłańskich ks. kanonika Mieczysława Kamińskiego
Andrzej Kumor Widziane z Langley
Profesor Binienda z Akron w Detroit
Spotkanie zostało zorganizowane przez zespół ludzi patriotów z Detroit. To było w parafii księży chrystusowców.
Niedziela, 9 czerwca, godz. 15.00. Bardzo ciekawe, zabrakło czasu – na wszelkie omówienia, goście wracali tego popołudnia do domu w Akron.
Profesor Binienda mówił o technicznej stronie całego zamachu na rządowy samolot Tu-154M. Nie padło z Jego ust słowo "zamach". To ludzie zebrani w małej salce przy parafii mówili to słowo. Dokładność, precyzja wypowiedzi, to robiło wrażenie na ludziach.
Ze Wschodu były telefony do katedry w Akron, aby profesora wyrzucić z uczelni. Tak bardzo ta prawda nie podoba się w Polsce i nie tylko. Próba dyskredytowania – czy próby, nie odniosły skutku w przypadku profesora Biniendy i Jego Żony. Zostały zainstalowane kamery przez studentów na Jego katedrze oraz dom Jego jest otoczony kamerami. Po zakończeniu bardzo ciekawego wykładu burzą oklasków, profesor Binienda odpoczął, a Jego Żona zabrała głos, omawiając sprawy prawne dotyczące tego zamachu. Konwencja chicagowska, która nie powinna mieć zastosowania, był to lot wojskowy. Całą odpowiedzialność Rosjanie scedowali na "Polaków". Do zdjęć z rządowych USA satelitów niestety nie ma możliwości dojścia, a szczególnie w obecnej sytuacji w USA. Konkluzja tego wykładu to zmiana rządu w Polsce, ale też co należy do nas tu mieszkających – uświadamianie Polaków. Telewizja reżimowa kłamała i kłamie cały czas. Na nas ciąży obowiązek uświadomienia naszych krewnych – rodzin – o zagrożeniu wschodnim. Żeby prawo znaczyło prawo, było jednakowe dla wszystkich.
Po wykładzie Pani Binienda dostała piękne róże i burzę oklasków. Spotkanie było bardzo interesujące.
Antoni Tkacz
Windsor
Od redakcji: Bardzo dziękujemy za relację.
•••
Granice
Zarówno w życiu prywatnym, jak i publicznym obowiązują standardy zachowań, sposobu wyrażania myśli oraz używanego języka, zwłaszcza języka publicznie prezentowanego. Przestrzeganie tych standardów klasyfikuje człowieka jako osobę kulturalną, odpowiedzialną za swoje słowa i czyny.
W dniu 10 czerwca br. Administracja "prawicy.net" opublikowała na swoim portalu tekst pt. "Józef Piłsudski...". Tekst ten jest wytworem niezrównoważonego umysłu, kipiącego nienawiścią do nieżyjącego od dawna Męża Stanu. Ubliża on także znaczącemu fragmentowi polskiej historii.
Publikacja ta wzbudza odrazę, a zawarte w niej oszczerstwa przypominają fizjologiczne wydalanie niestrawności jej autora.
Zamieszczenie przez Adminow tekstu pt. "Józef Piłsudski..." na portalu "prawicy.net" stawia, moim zdaniem, Administrację portalu w pozycji kompromitującej.
Nawet żaden z przywódców zbrodniczych systemów totalitarnych, jak np. Hitler czy Stalin, nie został oblany takim stekiem pomyj.
Nie jest to, niestety, pierwszy na tym portalu tekst charakteryzujący się obsesyjnym stosunkiem do Marszałka Piłsudskiego. W tej sprawie już wcześniej wyraziłem mój pogląd, zarówno w korespondencji z Adminami, jak i w moim tekście pt. "Pod rozwagę".
Między szacunkiem dla Józefa Piłsudskiego a wrogością jest jeszcze znaczna przestrzeń na taktowne wyrażanie swoich opinii. Nienawiść natomiast jest patologią, której upublicznianie jest co najmniej naganne.
W sytuacji gdy atmosfera osiąga karykaturalne ekstremum, dalsza aktywność na "prawicy.net" uchybiałaby mojemu poczuciu uczciwości i godności.
Wiesław Kwaśniewski, Toronto 12.06.2103
Od redakcji: Tekst p. Bodakowskiego napisany jest bardzo emocjonalnie, ale zawiera wiele mało znanych informacji.
•••
Szanowni Redaktorzy,
W "Gońcu" często publikowane są teksty autorstwa ludzi żywiących wielką nienawiść do komunizmu. Rozumiem ich gorycz i pretensje do tego reżymu, ale tylko częściowo.
Dlatego podaję w formie zestawienia dwa głosy, jeden za, a drugi przeciw. Pierwszy jest autorstwa Mieczysława Rakowskiego, postaci dobrze znanej, a drugi pewnego anonimowego forumowicza.
Oto jak Rakowski przepraszał za PRL w 2006 roku:
– przepraszam za likwidację podziałów klasowych;
– przepraszam za nacjonalizację przemysłu, a ściślej tego co przetrwało okupację hitlerowską;
– przepraszam robotników za to, że komuniści przywrócili im poczucie godności;
– przepraszam za awans społeczny milionów synów i córek chłopskich i robotniczych;
– przepraszam za bezpłatny dostęp młodzieży robotniczej i chłopskiej na wyższe studia;
– przepraszam za likwidację analfabetyzmu, masowego zjawiska w Polsce międzywojennej;
– przepraszam za zbudowanie Polski przemysłowo-rolniczej;
– przepraszam za masowy exodus chłopów z przeludnionych wsi do miast, do przemysłu;
– przepraszam za reformę rolną, o której marzyło i bezskutecznie walczyło kilka pokoleń polskich chłopów;
– przepraszam za to, że dwa pokolenia Polaków żyły, nie znając plagi bezrobocia, że zaczynały każdy dzień z poczuciem bezpieczeństwa socjalnego, że były wolne od troski o przyszłość swoich dzieci;
– przepraszam, że na ulicach polskich miast nie było żebraków ani dziesiątków tysięcy bezdomnych, że nikt nie wyobrażał sobie, by milion dzieci zaczynało dzień bez śniadania;
– przepraszam naukowców, artystów, twórców za to, że dzięki państwowemu mecenatowi nad kulturą i sztuką powstały arcydzieła filmowe, znane i cenione na całym świecie, a aktorzy, kompozytorzy, dyrygenci i soliści wnosili cenny wkład w życie narodu i kulturę ogólnoświatową;
– przepraszam za tysiące bibliotek, za tanie książki, za miejskie i wiejskie domy kultury;
– przepraszam, że w czasach PRL powstała kadra znakomitych fachowców i świetnych menedżerów;
– przepraszam za odbudowę zniszczonej przez hitlerowców Warszawy i wielu innych miast, za przywrócenie pięknej warszawskiej i gdańskiej Starówki;
– przepraszam za odbudowanie z pietyzmem pałaców, kościołów i licznych pomników narodowej kultury, zniszczonych w czasie wojny;
– przepraszam już trzecie pokolenie Polaków, które gospodarzy na ziemiach nad Odrą i Nysą Łużycką, żyjące w bezpiecznych granicach;
– przepraszam za pokolenie komunistów, które w 1945 roku nie wezwało narodu do walki o zachowanie przy Polsce terenów na wschód od rzeki Bug, na których żyło 5 milionów Ukraińców i 1,9 mln Białorusinów oraz mniej niż 5 mln rdzennych Polaków;
– przepraszam za morską granicę Polski, liczącą 440 km;
– przepraszam za pokolenie, które zagospodarowało Ziemie Zachodnie i z uporem walczyło o uznanie zachodniej granicy, przez ćwierć wieku nieuznawanej przez kolejne rządy Republiki Federalnej Niemiec;
– przepraszam za plan utworzenia strefy bezatomowej w Europie (tzw. plan Rapackiego), który rozsławił Polskę na świecie;
– przepraszam za ustawę o działalności gospodarczej, której projekt mój Rząd przedstawił Sejmowi w końcu 1988 roku, a która po uchwaleniu otworzyła drogę do gospodarki rynkowej;
– przepraszam za okrągły stół. Po raz pierwszy w dziejach Polski, nie tylko nowożytnej, dwa zwaśnione obozy polityczne zasiadły przy jednym stole i znalazły pokojowe rozwiązanie głębokiego kryzysu politycznego, który gnębił kraj przez niemal całe dziesięciolecie.
– przepraszam za wprowadzenie obowiązkowych ubezpieczeń na starość i powszechnej bezpłatnej opieki zdrowotnej;
– przepraszam za odbudowę zniszczonej przez hitlerowców Warszawy i wielu innych miast;
– przepraszam za odbudowanie z pietyzmem pałaców, kościołów, Zamku Królewskiego w Warszawie.
Odpowiedź forumowicza:
– przepraszam za mordowanie polskich patriotów i nazywanie Ich faszystami, bandytami;
– przepraszam za ubeckie katownie;
– przepraszam za pomoc w wywózkach na Sybir;
– przepraszam za pomoc w wyłapywaniu polskich partyzantów idących na pomoc walczącej Warszawie i zamykaniu Ich w obozach;
– przepraszam za ukryte bezrobocie i bezdomność;
– przepraszam za strzelanie do robotników;
– przepraszam za pałowanie ludzi;
– przepraszam za skrytobójcze morderstwa;
– przepraszam za cenzurę i brak wolności słowa;
– przepraszam za stan wojenny;
– przepraszam za kartki na żywność i ocet w sklepach;
– przepraszam za dogadanie się z solidaruchami przy okrągłym stole, gdzie razem zdradzono i okradziono Polaków;
– przepraszam za marzec 1968 i wyrzucenie swoich kolegów z partii za granicę;
– przepraszam za polskich komunistów, którzy strzelali do polskich żołnierzy na polskich Kresach w 1939;
– przepraszam za 1956, 1970 ,1971, 1981;
– przepraszam za UB, KBW, ZOMO;
– przepraszam za KPP, PPR, PZPR;
– przepraszam za przymusową miłość do ZSRR i innych tzw. bratnich narodów;
– przepraszam za...
– zresztą za co mam przepraszać, niech przepraszają czerwone świnie, które mają ludzi pracy gdzieś i żyje im się lepiej niż za tzw. komuny (salonowo-kawiorowa lewica).
Nie przez złośliwość cytuję te dwa teksty, lecz po to, aby pokazać wam, że jedni i drudzy mają sporo racji, więc nie należy patrzeć na ten okres tak jednostronnie jak Rakowski, ów forumowicz oraz redaktorzy pisma "Goniec".
Nie zgodzę się, że za komuny było aż tak źle. Pochodzę z wielodzietnej rodziny, było nas ośmioro dzieci w domu. Ojciec mało zarabiał i nie mógłby sobie na wiele rzeczy pozwolić. Przedszkola, kolonie i wczasy były niemal darmowe za komuny, dlatego nasza rodzina wiele na tym zyskała.
Dostaliśmy też duże mieszkanie kwaterunkowe w 1961 roku, w sam raz dla tak dużej rodziny. Obawiam się, że osobom starszym i rodzinom wielodzietnym żyje się teraz znacznie gorzej w Polsce.
Pozdrawiam serdecznie,
Edward Rybarczyk, Vancouver
Od redakcji: Pozornie ma Pan rację, ale tylko pozornie. Podobne zestawienia pozytywnych elementów można sporządzić z każdej okupacji (za niemieckiej Niemcy inwestowali w Krakowie), a w krajach kolonialnych też następowała znacząca modernizacja za sprawą eksploatujących je państw. PRL nie był państwem niepodległym i był podporządkowany interesom zewnętrznym. Komuniści doprowadzili do OLBRZYMIEGO zmarnotrawienia ludzkiej inicjatywy, zapału i energii gospodarczej. W sposób umyślny niszczyli też majątek trwały narodu – wszystko co mogłoby dać materialne oparcie do sprzeciwu wobec nich.
•••
Kiedy nasi dziennikarze sportowi zrozumieją, że piłka nożna jest grą zespołową?
Czytając obszerną wypowiedź Cezarego Kowalskiego w 24. numerze "Sieci" pt . "Czy ktoś ma pomysł na reprezentację", właśnie takie odniosłem wrażenie, jakie zawarłem w tytule mojego listu.
Jeśli prawdą jest to, co napisał Cezary Kowalski , to jedyna rozsądna rada dla selekcjonera i działaczy PZPN jest taka, aby reprezentację oprzeć na piłkarzach grających w polskiej lidze i dać odpoczynek asiorom z Borusii Dortmund i innych klubów zagranicznych. Powinno to się stać już teraz, nie obawiając kompromitacji na Wembley i w Kijowie. Przecież nie dawno tak skomponowana reprezentacja piłkarska pokazała, że umie grać i nawet wygrywać.
Z poważaniem
Wawrzyniec Łęcki
Gdańsk, 18.06.2013
Forum z nr. 25/2013: Katoliccy mężowie zaufania w Toronto za klubami GSA (sic!)
sobota, 22 czerwiec 2013 22:29 Opublikowano w Poczta GońcaPod koniec zeszłego miesiąca wzięłam udział jako obserwator w zebraniu mężów zaufania (school trustees) przy katolickim kuratorium szkolnym w Toronto (Toronto Catholic District School Board). Na sali było takich widzów około 225, w tym wielu Polaków. Zebranie to z pewnością nie należało do tych zwyczajnych. Chodziło bowiem w nim o kwestię klubów "gejowsko-równych" w szkołach średnich.
Bill 13, tak zwany Accepting Schools Act, został uznany jako prawo przez rząd ontaryjski rok temu. Rzekomo ustawa ta ma bronić przed negatywnym traktowaniem uczniów przez innych. Jednak według obrońców praw rodziny, koncentruje się ona głównie na obronie, a nawet promowaniu różnych orientacji seksualnych wśród uczniów, nawet w szkołach podstawowych. Według ustawy tej, szkoły licealne mają wprowadzić kluby "gejowsko-równe", na życzenie uczniów, prowadzone przez uczniów.
I oto nagle w kuratorium katolickim w Toronto znalazł się niepokorny mąż zaufania, Gary Tanuan, który zakwestionował konieczność wprowadzania klubów "gejowsko-równych" do torontońskich szkół katolickich. (Pan Tanuan został wybrany w wyborach uzupełniających w grudniu zeszłego roku, z bardzo dużą przewagą, co według siebie samego zawdzięcza wypowiadaniu się na temat swojej opozycji wobec klubów GSA). Okazuje się, że według Education Act, można przeciwstawić się prawu rządowemu, jeżeli koliduje ono z prawami Kościoła katolickiego.
Trustee Tanuan przedstawił więc zamiar wprowadzenia głosowania trustees odnośnie do klubów GSA w Toronto Catholic District School Board. Jako wymóg do wprowadzenia głosowania został poparty przez trustee Johna Del Grande. I tak doszło do zebrania 23 maja 2013, podczas którego Trustees głosowali za lub przeciw: "Toronto Catholic District School Board schools shall have no Gay Straight Alliance (GSA) clubs or similar".
Podczas zebrania zabrało głos wiele osób spośród obserwatorów. Większość z nich były to osoby dorosłe broniące praw rodziny i wychowania dzieci. Spośród osób opowiadających się za klubami GSA, a więc przeciw proponowanej ustawie, większość stanowili uczniowie, którzy promowali te kluby, a nawet z pewnością byli ich członkami. Ustawa została poparta przez czterech mężów zaufania, a odrzucona przez siedmiu. Jedna z pań zaufania mówiła, że czasy się zmieniły i że Duch Święty prowadzi nas w te nowe czasy, nawet nie chciała słuchać wypowiedzi osób opowiadających się za wartościami katolickimi i wychodziła podczas zebrania z sali, aby rozmawiać sobie ze swoimi kolegami i koleżankami uczniami. Jako odpowiedź na jej słowa inna trustee powiedziała, że czasy się zmieniły, ale nie prawo Boże. Natomiast jeszcze inny trustee zarzucał osobom opowiadającym się przeciwko klubom GSA, że cytują dwutysiącletnią Biblię. Gdy wypowiadały się inne osoby, on siedział w swoim fotelu jak przed telewizorem i sprawdzał swój telefon komórkowy.
Mamy więc różnych trustees w kuratorium katolickim w Toronto. Czy większość z nich żyje naprawdę jak katolicy i czy można tym "mężom zaufania" ufać, aby bronili praw katolika?
Następujący trustees poparli proponowaną ustawę, aby nie doprowadzić do zakładania klubów gejowsko-równych do katolickich szkół w Toronto: Patrizia Bottoni, John Del Grande, Angela Kennedy i Gary Tanuan. To ci trustees popierają prawa katolika i prawa rodziców.
Według Teresy Pierre, przewodniczącej stowarzyszenia Parents as First Educators, wynik głosowania był małą porażką z dużymi zyskami na dłuższą metę. Same wypowiedzi osób za wartościami katolickimi pokazały, że takie osoby istnieją i mają odwagę walczyć dla dobra swoich dzieci. Na przykład pan Damian Goddard, który przed dwoma laty został zwolniony z pracy jako dziennikarz sportowy z Rogers Communications Inc., po tym jak wypowiedział się w obronie "tradycyjnych małżeństw", podczas swojej wypowiedzi na zebraniu mówił, że bez względu na wynik głosowania, osoby, które są z Bogiem, zwyciężają.
Samo wprowadzenie głosowania przez pana Tanuana było zwycięstwem. Pani Teresa Pierre poleca zainteresować się tym, jakich mamy trustees, nie tylko w Toronto, i przy następnych wyborach miejskich głosować stosownie.
Monika K.