Jak wynika z tabeli klasyfikacji medalowej igrzysk olimpijskich w Londynie, Chiny są nie tylko potęgą gospodarczą, ale i sportową. Aby Polacy nie zażyczyli sobie od rządzących wprowadzenia chińskich rozwiązań spraw społecznych, politycznych czy gospodarczych, trzeba te Chiny jakoś Polakom obrzydzić. Jak pisałem już w poprzednim poście, w pracę za miskę ryżu już nikt za bardzo nie wierzy, a jako że olimpiada jest teraz na topie w mediach, a na olimpiadzie na topie są Chiny, to na najważniejszych portalach internetowych w Polsce przechodzi fala informacji na temat nieludzkiego traktowania sportowców w Chinach, co ma wytłumaczyć ich olimpijskie sukcesy. Jednak chyba ten trik się za bardzo nie udał, a widać to po komentarzach zawartych pod tymi oszczerczymi artykułami.
Np. użytkownik o nicku Sportsman napisał: "Taaaaaak, te dzieciaki w basenie są biedne, nie to co nasi »sportowcy« – popić, zajarać, a grać nie potrafią. Na marginesie: większość naszych dzieci basen tylko w TV ogląda". Kolejna osoba, o nicku MaćkoPL, napisała: "Fabryki medali cha cha cha, a co jest złego w tym, że państwo interesuje się rozwojem dzieci i młodzieży? Że zamiast od małego uczyć ich kraść i kombinować, kształtuje w nich wolę walki i chęć odniesienia sukcesu w życiu? Że dzieciaki uczą się zdobywać szczyty poprzez ciężką pracę? W Polsce o takich dzieciach mówi się, że »nie mają dzieciństwa« albo że spełniają chore ambicje rodziców, lepiej żeby gniły przed kompami z paczką chipsów. No bo w sumie racja, takie pokolenie ambitnych, dowartościowanych dzieci mogłoby być w przyszłości niewygodne dla grupy trzymającej władzę, nie pozwoliłoby się wziąć pod but. Lepiej hodować tępych, gnuśnych nieudaczników karmionych marzeniami o zielonej wyspie...".
Wszystkie komentarze są mniej więcej podobne, a generalna myśl, która z nich płynie, to to, że aby osiągać sukces, to trzeba ciężko i wytrwale pracować, oraz że lepiej, aby dzieci troszkę się pomęczyły, niż siedziały przed kompem z chipsami i tyły lub, co gorsza, narkotyzowały się po bramach.
Większość naszych elit politycznych jest niechętna, aby wprowadzić elementy chińskich rozwiązań na nasze podwórko, z kilku podstawowych względów:
1. W Chinach częstą karą za korupcję na wysokich szczeblach władzy jest kara śmierci.
2. Chiny są krajem niezależnym, prowadzącym samodzielną politykę narodową, więc nasze elity uzależnione od UE, NATO, USA, międzynarodowych korporacji (m.in. banki, firmy farmaceutyczne), obcych służb specjalnych, nie są zainteresowane rozwojem Polski jako takiej, a na pewno nie są zainteresowani ich mocodawcy.
3. Chińczycy nie wyobrażają sobie, aby rząd sprzedawał ich majątek, to jest zakłady pracy i ziemię, w ręce kapitału zewnętrznego. Jeden taki przypadek mógłby wywołać w Chinach rewolucję. Ziemia może być jedynie dzierżawiona, a obce firmy wchodzą zazwyczaj w spółki z chińskimi partnerami lub zakładają nowe firmy, których działalność w Chinach jest bardzo kontrolowana w odniesieniu do interesu narodowego Chińczyków.
W razie wszelkich pytań lub spraw związanych z Chinami, prosimy o bezpośredni kontakt z autorem.
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.