Ostatnio miałam okazję odwiedzić wiele małych koreańskich miasteczek w Korei i chociaż nie wiem, czy chciałabym tam mieszkać, bardzo mi się podobały.
http://www.goniec24.com/goniec-reportaze/item/3730-uroki-korei-prowincjonalnej#sigProId79ef7ea872
Jak w każdym kraju życie na wsi toczy się troszkę wolniej niż w dużym mieście. W Seulu króluje kultura "balli, balli", która znaczy "szybko, szybko". Jest to dynamiczne miasto z olbrzymią konkurencją.
Tymczasem na wyspie Sonyudo, gdzie spędziłam niedawno dwa dni, nikt się nie spieszył. Kiedy o 21.00 weszłyśmy z koleżankami do restauracji, to właściciele, którzy mieszkają w tym samym budynku, już się szykowali do łóżka. Ale bez problemu zrobili nam jedzenie, porozmawiali (na tyle, na ile moja znajomość koreańskiego nam na to pozwalała) i jeszcze zaprosili nas na śniadanie następnego dnia.
Korea generalnie słynie z gościnności, ale nigdzie nie doświadczyłam tego tak bardzo jak właśnie w takich małych miasteczkach.
Korea jest pięknym krajem. Ponad 70 proc. terenu to góry, troszkę małe, ale ładne. Sonyudo, dość skalista, połączona jest z czterema innymi wyspami mostami, przez które prowadzą trasy rowerowe. Ludzie naturalnie przestają się martwić szybkim życiem w Seulu i relaksują się na plaży lub jeżdżą dookoła wysp na rowerach.
Jeśli ktoś chce pojechać w góry, to jedno z najlepszych miejsc jest na południu Korei.
Góra Jirisan (Dżirisan) jest uważana za jedną z najważniejszych i najpiękniejszych w całym kraju. Park narodowy, który ją otacza, jest największy w Korei i znajduje się w trzech prowincjach.
Oprócz wspinania się na szczyt, który ma prawie 2000 m – czego ja nigdy nie zrobiłam – można tam zwiedzić znaną świątynię buddyjską i nauczyć się, jak parzyć herbatę. Południe Korei słynie z herbaty zielonej, która tam rośnie dziko, ale też uprawia się różne jej gatunki. Kiedy byłam ostatnio, miałam szansę sama zebrać herbatę i nauczyć się, jak robić herbatę zieloną i żółtą. Miałam też szansę posmakować różnych herbat u pani, która ma małą prywatną firmę produkującą herbaty. W Seulu coś takiego na pewno można by zrobić, ale byłoby to bardzo turystyczne i nie takie autentyczne.
Bliżej Seulu też są różne możliwości. Linie metra w stolicy jeżdżą tak daleko za miasto, że można pojechać nawet metrem, a potem autobusem miejskim do mniejszej miejscowości. Popularne miejsce turystyczne to miasteczko Yangpyeong. Przez miasto płynie rzeka i jest otoczone górami, stąd jego spora popularność wśród bogatych Koreańczyków, ale też i rodzin, które chcą po prostu wyjechać na weekend, odpocząć. Herbaty się nie zbiera, ale można pozbierać truskawki oraz inne owoce, łowić ryby, napić się kawy w kawiarni, która wygląda jak starodawny aparat.
Seul jest fajny i bardzo ekscytujący, ale w Korei jest dużo więcej do oglądania i mam nadzieję, że jeśli ktoś się wybierze, to zawita też do mniejszych miasteczek, gdzie można naprawdę poznać kulturę koreańską.
Paula Agata Trelińska