farolwebad1

A+ A A-
Andrzej Kumor

Andrzej Kumor

Widziane od końca.

URL strony: http://www.goniec.net/

Nasza minisonda z nr. 36

piątek, 07 wrzesień 2012 20:05 Opublikowano w Życie polonijne

 

sonda36-1Nina - Separatyści wygrali wybory w Quebecu, czy Pani zdaniem, powinniśmy im pozwolić się oddzielić, zrobić sobie nowe państwo?

- Nie.

- Dlaczego nie?

- Wydaje mi się, że Kanada to była zawsze Kanada z Quebekiem. To jest część historii. Należą do Kanady, nigdy nie byli osobnym państwem.

- No, ale jest prawo do samostanowienia narodów... Czy oni nie mogą powiedzieć, to nasz frankofoński naród i chcemy się oddzielić?

- Dla mnie nie, patrząc na historię Kanady i to, jak tworzyła się.

- Tworzyła się, gwarantując im równe prawa. - Nie jestem przeciwko ich prawom, ale patrząc z historycznego punktu widzenia, Kanada zawsze była z Quebekiem.

- Gdyby byli oddzielnie, poprawiłoby się im?

- Nie wiem, czy oni na tym wygrają? Byłam tam w sumie dwa razy, nie jeżdżę często, nie jestem pewna, czy im się tak bardzo poprawi. Może jeżeli tak bardzo tego chcą powinniśmy im pozwolić, żeby spróbowali.

- Jadąc tam i tak człowiek czuje się jak w innym państwie. - Dokładnie!

- Czyli może im pozwolić?

- Jeśli tak bardzo chcą, wydaje mi się, że... Nie można im tego zabronić. Mają swoje prawa, ale dla mnie Quebec był zawsze częścią Kanady. Byłoby mi bardzo przykro, jeśli to zrobią.

- Ubędzie nas?

- Tak, ubędzie.

 


sonda36-2Irena - Separatyści wygrali wybory, Pani zdaniem, powinniśmy im pozwolić się odłączyć, czy nie?

- Proszę pana, po pierwsze, ja nie wchodzę w politykę, a po drugie, wszyscy mają wolną wolę.

- Czyli mogą?

- Tak.

- Jeździ Pani do Quebecu od czasu do czasu, bywa tam Pani?

- Raz byłam, nie jeżdżę często.

- Nie sądzi Pani, że oni i tak mają bardzo dużo praw w ramach naszej konfederacji?

- Widzi pan, czasami chodzi o coś innego, może oni chcą sobie stworzyć jakieś własne prawa, i im będzie z nimi dobrze. Bo zawsze to jest tak, jakby sąsiad wszedł do pana domu, narzucił panu swoje prawa i powiedział, chłopie, popatrz, jak masz dobrze, ale pan zawsze by myślał, chcę mieć swoje prawa, ja sobie też zrobię dobrze - może oni w taki sposób właśnie myślą. Tak z reguły wszyscy na świecie myślą, którzy chcą się uwolnić i stworzyć własne państwa.

- To jednak Pani się interesuje polityką?

- Nie interesuję się polityką, ale interesuję się wolnością człowieka.

 


sonda36-3Józef - Pana zdaniem, Quebec ma prawo oderwać się od Kanady?

- Według mnie, raczej nie.

- Dlaczego?

- Dlatego, że to osłabi Kanadę.

- Czyli co, nie powinniśmy dopuścić?

- Raczej powinna być jedna Kanada, a nie tak jak w Polsce, że Śląsk chce się oderwać czy tam Kaszuby.

- Ale w Quebecu mówi się po francusku, jest to inny naród, mamy pozwolić?

- Według mnie raczej nie.

- Wojsko powinno wejść, jak to zrobić?

- Powinna być jedna Kanada, tych co chcą się odseparować, trzeba odrzucić, nie dyskutować z nimi. Powinien być jeden kraj, silna, wielka Kanada, nie tam, kurczę, odłamy jakieś.

 

Robert - Co by było, gdyby Quebec się oderwał od Kanady, bo teraz właśnie separatyści zdobyli władzę?

- Kopnąć w d...

- Na pożegnanie?

- Tak. Oni wrócą z powrotem, bo nie mają prawa egzystencji bez tej części.

- Nie sądzę, żeby to nastąpiło.

- Czyli to takie przekomarzanie? - Od iks lat tu jestem, 20 lat, i jest cały czas to samo.

- Chcą coś ugrać?

- Myślę, że tak, bo chyba to jest podstawa tej całej gry.


- Czy Pani była w Montrealu, jeździ pani do Quebecu?

- Nie.

- W ogóle?

- Nie, nie byłam w tamtych stronach w ogóle.

- Separatyści chcą oderwać Quebec, czy Pani zdaniem...

- Wie pan co, ja w ogóle się tym nie interesuję, żyję w innym świecie.

Widziane od końca: Dajmy PiSowi ostatnią szansę

piątek, 07 wrzesień 2012 17:39 Opublikowano w Andrzej Kumor

kumorAPowiedzmy sobie szybko i po kolei:
    jednym z fundamentów polskiej degrengolady jest proporcjonalna ordynacja wyborcza, którą wyrosła z magdalenkowych nocy "klasa polityczna" zabezpieczyła własny stan posiadania, obejmując kontrolą "proces demokratyczny", by demokracja nie dostała się "w niepowołane ręce". Jest to ewidentne od czasu powijaków III RP, kiedy przez "nieuwagę" i rozkojarzenie służb "grupy trzymającej władzę" prezydentem Polski o mały włos nie został Stanisław Tymiński. Demokracja jest oczywiście bardzo dobra, do momentu, kiedy wybierają naszych... Potem niewykluczone są ciężarówki, pod które  z niewyjaśnionych powodów wpadają pewne auta osobowe.
    Dlatego żaden liczący się polityk polski na poważnie nie popiera jednomandatowych okręgów wyborczych. Ci, którzy popierali – okazało się – robili to tylko tak dla żartu. Zbieranie podpisów pod petycją o zmianę ordynacji to owszem, fajne zajęcie, tylko bezpłodne. Polska potrzebuje ordynacji jednomandatowej, ale aby tego rodzaju zmiana była możliwa, trzeba wziąć władzę.


    No i jedyną siłą polityczną, która tę władzę w obecnych warunkach może wziąć "pokojowo" -– bo ma możliwości finansowe i jest ukorzeniona  istniejącym systemie – jest PiS. Gdyby PiS tego chciał, to dawno już by rządził. Gdyby nie zadziwiająco fatalne decyzje; gdyby nie lekceważenie i te same wydęte usteczka wobec Polaków, co pozostała "klasa polityczna", PiS miałby większość – i to niezależnie od tego kto liczyłby głosy...
    Jak powiedziałem – jeśli nie PiS, to w ramach istniejącego układu, nikt. No chyba że Piotrowi Dudzie z "Solidarności" pójdzie w Perona. Póki co na Pinocheta nie ma co liczyć – bo ewentualni kandydaci jeśli nie poginęli pod Smoleńskiem czy w wypadku bryzy, to wykończył ich seryjny samobójca.
    A rząd jest dzisiaj znoszony jak koszula od tygodnia nie prana; nastroje coraz bardziej wyhuśtane, przez Polskę idzie szmer niezadowolenia. Gdyby PiS rozpostarł żagle – sięgnąłby po władzę. Mimo wszystko – mimo histerii  telewizorów i ujadania "gazet dla Polaków". Są chwile, kiedy ludzie zaczynają podnosić wzrok, odginać karki, kiedy fala wzbiera, rasowy polityk musi to wyczuć i wskoczyć na deskę surfingową po władzę.  
    Trzeba rządzić. Organizowanie "marszów poparcia" czy innych imprez towarzysko-ulicznych jest w tej sytuacji niepotrzebnym wypuszczaniem pary z kotła.
    Ludzi, to i owszem, trzeba będzie wezwać, by stanęli milionem w Warszawie, kiedy rząd będzie szarpany za nogawki przez obaloną agenturę; żeby nie powtórzyła się sytuacja Olszewskiego. Ci ludzie tam staną, jeśli uwierzą, że chodzi o ich najlepiej pojęty interes; jeśli zobaczą, że wierzymy w nich, w Polskę; nie mówimy do nich na koturnach i nie traktujemy jak idiotów. W Polsce tzw. zaufanie społeczne tyle razy rozmieniono na drobne, że trudno się dziwić cynizmowi ulicy. Dlatego – jeśli ktoś chce odnowy – musi zacząć od czynów, musi pokazać, do czego zmierza.
    Jedyną szansą PiS na rzeczywiste rządzenie i rozwalenie postbezpieczniackiego układu jest przekształcenie partii w ruch społeczny, szeroki , oparty na programie proponowanych reform, inkorporujący oddolne samoorganizowanie społeczeństwa, inspirujący do akcji  społecznej w gminach i powiatach.
    PiS w ubiegłą niedzielę przedstawił zarys programu. Cóż z tego, kiedy bez wyliczeń, bez liczb, w formie raczej tekstu publicystycznego niż programu partii opierającego się na  oficjalnych danych ekonomicznych o stanie państwa. (Oczywiście, że fałszywych, bo napompowanych, ale za to fałszowanie będziemy potem rozliczać przed Trybunałem Stanu i usprawiedliwiać ewentualne niepowodzenia własnych działań).


    Dokładny, punktowy program powinien unikać bzdur w rodzaju proponowania "rzecznika praw podatników", a zmniejszać drastycznie liczbę etatów w administracji (otwierając jednocześnie etaty w wojsku); powinien podawać dokładne, dodające się do siebie wyliczenia tego, co weźmiemy, skąd i za ile. Przede wszystkim zaś, aby mógł zakończyć się sukcesem, musi wyzwolić energię gospodarczą narodu. Poprzednie pokolenie miało falstart z początku lat 90., kiedy okazało się, jak bardzo przedsiębiorczy potrafią być Polacy, ale niestety dało się docisnąć pokrywką sprzedawczyków WSI. Dzisiaj dorosło kolejne, które jeśli będzie mogło postawić Polskę na nogi – zrobi to.
    A zatem, wyrzucamy ludzi zza biurek, zmniejszamy liczbę przepisów ograniczających działalność gospodarczą – zwłaszcza na szczeblu drobnej przedsiębiorczości i firm rodzinnych.
    Tego w przedstawionym dokumencie PiS-u nie ma.
    Stąd i moje podejrzenie, że być może nie  chodzi o odnowę Polski; być może, PiS to druga noga tego samego  tułowia?  A kysz!
    Bo wtedy to byłaby rzeczywiście kicha; wtedy sanacja nie byłaby prosta i potrzebny byłby Pinochet.
    Na razie dajmy PiS-owi ostatnią szansę (ileż można), może jeszcze to i owo doprecyzuje, przedstawi grafik konkretnych posunięć. Niech rozwinie zapowiadaną ofensywę, zacznie w niestandardowy sposób docierać do ludzi – ulotkować pociągi,  autobusy i samochody w korkach, wykorzystywać reklamy Google'a, ciągać polityczne banery za samolotami wzdłuż polskich plaż latem. Przede wszystkim zaś może zacznie słuchać zwykłych Polaków – robić politykę od drzwi do drzwi.
    Ludzie boją się zmian i niepewności. Ale dzisiaj pokład i tak coraz bardziej huśta się pod  stopami i to daje sanacji szansę.


 Andrzej Kumor
Mississauga

Jaki to poziom?

piątek, 07 wrzesień 2012 10:41 Opublikowano w Andrzej Kumor

kumorAJak to było możliwe, że facet z pokaźną pukawką w dzień wyborów podszedł tak blisko do przyszłej premierowej Quebecu? Gdzie była ochrona?
    Szczęśliwie jeszcze w tym kraju demokracja nie do końca przekształciła się w  rządy klasy iluminowanej, i do polityków – każdy podejść może. Byłem, widziałem, na wiecach, spotkaniach – wszędzie można wejść na słowo, bez papierów, poręczeń, akredytacji. I to jest pyszne! To świadczy o tym, jak powinno być. Bo wybrany  polityk to jest nasz pracownik! A więc nie powinien się przed nami kryć za jakimś ochroniarskim dymem.
    Bycie narażonym na różne nieprzyjemności, psychiczne kontuzje, czy nawet śmierć to rzecz ryzyka zawodowego polityka.
    Budowniczy może spaść do wykopu, policjanta może zabić bandyta, kuriera rowerowego może przejechać ciężarówka. Tak to jest na świecie. I tak jak policjant może się przed wieloma rzeczami uchronić, ale zagrożenie cały czas istnieje, tak polityk może  trafić na wariata lub zamachowca, który pokona wstępne oceny wzrokowe.
    Nie znaczy to jednak, że polityk ma być zamknięty w szklanym kloszu i oddzielony od nas, jego pracodawców. Tu, w Kanadzie, jeśli chcesz porozmawiać z premierem tego kraju, prowincji, ministrem, możesz to łatwo uczynić bez płacenia łapówek za dostęp i protekcję.
    Dlatego quebecki incydent to tylko potwierdzenie reguły.
    Można zresztą wysunąć śmiałą tezę, że im bardziej chronieni politycy, tym bardziej zagrożona demokracja...


• • •


    Konwencje nominacyjne na prezydenta USA za nami. Wynika z nich jedno – rządzący układ jest nie do ruszenia. Można odgrzewać rewolucyjny wizerunek Obamy na pełnym ogniu, a mimo to jest oczywiste, że jest to jeszcze jedna buźka tego samego. Amerykanie, którym śni się powrót do obywatelskiej, odpowiedzialnej Ameryki XX, powinni nadal spać spokojnie. Przebudzenie może ich kosztować atak serca.
    To se ne vrati, pane Havranek!
    I na tym zakończę komentarz, bo inaczej musiałbym być jak jakaś kol. Kassandra. Przygnębiła mnie ostatnio informacja o upadającym poziomie amerykańskich uniwersytetów – gdzie ci biedni Chińczycy będą się kształcić? Ciekawe podczas konwencji było też i to, że raczej nie wywoływano wilka z lasu i nikt zadłużenia nie wspominał.


• • •


    A gdy już jesteśmy przy upadłym poziomie, to nie wiem, do jakiego poziomu wypada przyrównać nową izraelską broń do rozpraszania tłumów. Przepis jest taki – bierzemy rozkładającego się trupa, miksujemy w blenderze, pakujemy to pod ciśnieniem i mamy  skuteczny środek antyzbiegowiskowy. Żydzi, którzy używają tego w armatkach wodnych, ujawnili "licencję", więc nie dziwiłbym się, gdyby broń taka zaczęła tu i tam pojawiać się podczas walk ulicznych np. w Polsce, Niemczech czy Quebecu.


• • •


    Nieustająco po raz kolejny zapraszam na nasz piknik – park Paderewskiego, sobota, 8 września. Mdło nie będzie na pewno.


Andrzej Kumor
Mississauga

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.