farolwebad1

A+ A A-

kumorNaród, który nie szanuje własnej przeszłości, nie zasługuje na szacunek. To tak w skrócie.
Poświęcanie pamięci ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu, akceptowanie podkładanej cudzej narracji, jakoby była to „wojna domowa” czy jakieś „sąsiedzkie utarczki” – jest po prostu zdradą Polski. Niezależnie od tego, jak ważne sprawy miałyby takie kłamstwa motywować.
Nie da się budować dobrych stosunków Niemiec i Izraela bez prawdy o holokauście; nie da się budować stosunków Polski i Ukrainy bez prawdy o Wołyniu, ponieważ nie chodzi tutaj o potępienie indywidualnych zbrodni i aktów szatańskiego wręcz okrucieństwa, lecz o osądzenie polityków i koncepcji politycznej, która za nimi stała.


Historia nacjonalistów ukraińskich w czasie II wojny światowej jest sama w sobie skomplikowana, wielowątkowa i tragiczna, nie usprawiedliwia to jednak rozkazu wymordowania polskiej ludności cywilnej.
Rzadko przypomina się tło ludobójstwa Polaków na terenach obecnie należących do Ukrainy. Wydawać by się mogło – i jest to wersja, którą zdają się przyjmować nawet niektórzy polscy promotorzy ukraińskich mitów, że oto narastająca nienawiść między Polakami a gnębionymi przez nich od wieków Ukraińcami „wybuchła niekontrolowana” w sytuacji wojennego chaosu. Słowem, że powody były „społeczne i ekonomiczne”.
Ukraińcy chcą przedstawiać Rzeź Wołyńską w kontekście wydumanych i prawdziwych krzywd, jakie mieli im na przestrzeni wieków wyrządzać Polacy.
Po prostu, wzbierało, ropiało, aż wybuchło nienawiścią i krwią niewinnych.
Tak, ludzie są zdolni do zabijania, są w stanie mordować w orgiach krwi, jednak to, co się stało na Wołyniu, było wyrachowaną politycznie zbrodnią. Dlatego ważne jest, by Polacy uzyskali od dzisiejszych pogrobowców Stephana Bandery uznanie tego faktu.

Ukraińcy, którzy początkowo swe nadzieje na niepodległe państwo wiązali z niemiecką kuratelą, zobaczyli, że ofensywa armii hitlerowskiej na wschodzie załamuje się i jest prawdopodobne, iż wojnę wygrają Alianci; Sowieci, ale również Polacy, których armie walczyły na Zachodzie. Ponieważ wówczas jeszcze nikomu nie przychodziło do głowy, że Polska zostanie zdradzona i oddana przez sojuszników Stalinowi jako jedna z największych trofiejnych zdobyczy, politycy OUN uznali, że kwestia ukraińska, o ile stanie podczas negocjacji nowego ładu, będzie zdecydowana przez plebiscyty – podobnie jak to miało miejsce w wielu rejonach Polski po pierwszej wojnie światowej. Dlatego właśnie wtedy, w wojennym zamieszaniu, chcieli przygotować pod nie grunt, przeprowadzając czystkę etniczną.


Jest to ohydne narzędzie polityczne, polegające na sterroryzowaniu ludności, przerażeniu ludzi do tego stopnia, aby uciekli. Dlatego rozpętana fala mordów była tak okrutna. Taka miała być! To było założenie pomysłodawców i politycznych mocodawców ukraińskich siepaczy. Lachów trzeba było rezać tak okrutnie, aby uciekli i nigdy nie wrócili... Tak się stało. Dzisiejsze próby równania tych mordów z podejmowaną przez Polaków samoobroną i akcjami odwetowymi nie uwzględniają realiów. Polacy, zanim zaczęły się napady ukraińskie, nie mieli nic do Ukraińców – no może złość za zachowanie podczas okupacji sowieckiej, kiedy wspólnie z żydowską młodzieżą wydawali ich NKWD. Nie były to jednak pretensje, które popychałyby do mordowania ukraińskich sąsiadów w myśl jakiejś wydumanej odpowiedzialności zbiorowej.
To ukraińska elita polityczna chciała przepędzić – jak to się wówczas mówiło – element polski z tych terenów, by stały się one czysto ukraińskie, co w ówczesnych chorych kalkulacjach mogłoby pomóc w powojennych rozstrzygnięciach, także granicznych.


Cierpienia polskiej ludności Wołynia były niewyobrażalne. To jest niezabliźniona rana, która w polskiej świadomości narodowej krwawi do dzisiaj; ofiary ukraińskich ludobójców wciąż wołają z miejsc kaźni.


Jeśli Polska ma być wolnym krajem, a nie wasalnym kadłubkiem, musi ten krzyk usłyszeć – upamiętnić miejsca kaźni, wydobyć i pochować ofiary zagrzebane w zbiorowych dołach po lasach i ustalić odpowiedzialność polityczną, zbierając wszystkie dokumenty, jakie się z tym wiążą.
Polska w zamian za poparcie udzielane Ukrainie na arenie międzynarodowej i pomoc gospodarczą powinna domagać się od Kijowa współpracy w odnajdywaniu dokumentów i ustalaniu prawdy. Polska powinna również – jak to robią Żydzi w przypadku ofiar holokaustu – zebrać wszystkie relacje o zbrodniach od żyjących świadków i ich rodzin, wybudować okazałe muzeum i na wszelkie możliwe godne sposoby upamiętniać tamte ofiary. Jesteśmy im to winni w imię narodowej solidarności. Bo ta solidarność – jeśli naród ma trwać – obejmuje nie tylko żywych – jesteśmy ją winni również tym, którzy odeszli, trwając w polskości. A Polaków na Wołyniu mordowano za to, że byli takim Polakami, jak my. Nikomu nic złego nie uczynili.
Paradoksalnie prawda o Wołyniu potrzebna też jest wolnej Ukrainie. W przeciwnym razie będzie to państwo budowane na zbrodni założycielskiej i nie wyzwoli się z mentalności grupy przestępczej. Ofiary Wołynia domagają się prawdy. Ich krzyk uniemożliwia prawdziwą ukraińsko-polską przyjaźń. I jeśli zależy nam na budowaniu stabilnej przyszłości, jeśli nie chcemy, by byle spryciarz, byle gadką ponownie rzucił nas sobie do gardeł, to trzeba ofiary ukraińskiego ludobójstwa godnie złożyć do grobu. W przenośni i w rzeczywistości.


Dzisiaj jest to papierek lakmusowy polskości polskiego rządu. Jeśli z warszawskiej perspektywy tego nie widać, jeśli pozwala się polską martyrologię składać na ołtarzu bieżących ruchawek obcych mocarstw, to znaczy, że Polska nie jest wolna i nie rządzą nią wolni Polacy.


Andrzej Kumor

Opublikowano w Andrzej Kumor
niedziela, 15 lipiec 2012 20:18

ROCZNICA KRWAWEJ NIEDZIELI NA WOŁYNIU

krawaniedziela
W niedzielę, 15 lipca, o godzinie 12:00, w kościele Chrystusa Króla w Toronto, w 69 rocznicę Krwawej Niedzieli odbyła się uroczysta msza święta w intencji Ofiar Wołynia. Na Eucharystię przybyło wielu Polaków z Toronto i okolic. We mszy świętej uczestniczyli Rycerze Kolumba.


Sprawa ludobójstwa na Wołyniu nadal nie jest popularnym tematem i wiele osób nie wie, że w 1944 roku na Wołyniu zostało zamordowanych od 60 do nawet 300 tysięcy Polaków (różne źródła podają różne liczby). Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) oraz jej zbrojne ramię, Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) w bestialski sposób mordowała wszystkich Polaków na swojej drodze, w tym dzieci, kobiety w stanie błogosławionym i ludzi starszych. Zabójstwa odbywały się wszędzie, w kościołach, domach, na ulicach. Bandyci używali do swoich zbrodni siekiery, widły, noże i inne sprzęty. Palono ludzi żywcem i torturowano. Wszystko tylko dlatego, że byli Polakami. Warto mówić więcej na ten temat, warto uczyć o tych strasznych wydarzeniach młodzież i czcić pamięć Ofiar, aby ta pamięć nigdy nie zginęła.
BARBARA RODE

Opublikowano w Życie polonijne
piątek, 13 lipiec 2012 16:42

Jeśli wy tak, no to my tak

kumorAMordowanie Polaków na Wołyniu, podobnie jak holokaust w okupowanej przez Niemców Europie czy mordowanie arystokracji przez bolszewików, miały ten sam wspólny mianownik – zastosowanie masowych rzezi w celu uzyskanie spójnego celu politycznego.
    To, co stało się na Wołyniu, nie było irracjonalnym wybuchem nienawiści, lecz zastosowaniem przemyślanej akcji terroru na wielką skalę.
    Po co?
    Nacjonaliści ukraińscy błędnie zakładali, że o spornych granicach powojennej Europy – tak jak to miało miejsce po I wojnie światowej – rozstrzygnie plebiscyt. Sądzili, że Alianci, a wśród nich Polska, wygrają wojnę. Dlatego – ich zdaniem – konieczne było "wyrzucenie" elementu polskiego z terenów, gdzie powstać powinna Ukraina. Fala mordów miała w założeniu wywołać tak wielki strach, że ludność polska sama uciekłaby na Zachód.
    Ta brutalna logika czystki etnicznej zastosowana była przez UPA na Wołyniu, przez Irgun w Palestynie Brytyjskiej, wielokrotnie w konfliktach afrykańskich czy na terenie byłej Jugosławii. Dlaczego? Bo – co by o niej mówić – działa.
    W przypadku Wołynia ukraińscy narodowcy przeliczyli się jednak; mord okazał się niecelowy, zbędny; ich kalkulacja polityczna okupiona krwią setek tysięcy niewinnych cywilów, kobiet i dzieci, była chybiona – na terenach tych tak Polaków, jak i Ukraińców zmiotło sowieckie tsunami, wrzucając do jednego kotła.
    Wbrew kalkulacjom ukraińskich narodowców, efekt ich zbrodni był przeciwny do zamierzonego, ponieważ mordy Polaków na całe pokolenia uniemożliwiły jakikolwiek skuteczny sojusz polsko-ukraiński wymierzony w Sowiety i przyczyniły się do całkowitego podporządkowania Ukrainy Rosji – czego skutki widać dzisiaj. To, co miało zadziałać na rzecz niepodległości i samostanowienia narodu ukraińskiego, okazało się jedną z największych kłód rzuconych na drodze ku utworzeniu politycznego ośrodka dwóch największych  narodów Europy Środkowowschodniej. Coś, co miało na skróty pomóc w formowaniu ukraińskiego państwa, na kilka pokoleń pogrzebało szansę budowy ośrodka politycznego zdolnego przeciwważyć wpływy Rosji i Niemiec. W tym sensie polityczna decyzja o wszczęciu mordów okazała się w perspektywie długofalowej o wiele bardziej niekorzystna dla narodu sprawców niż narodu ofiar.
    I taka jest prawda o rzeziach na Wołyniu i tę prawdę trzeba powtarzać nie w Polsce, a na Ukrainie. Ukraina będzie albo rosyjska, albo europejska. Ale europejska nie może być bez Polski. Z tego zdać sobie sprawę powinni wszyscy ukraińscy narodowcy. Trudno jest iść do niepodległości po trupach kobiet i dzieci. Nie da się budować "mimo Boga", bo to sieknie po latach jak bumerang...
•••
    Jak pewnie Państwo zauważyli, w "Gońcu" pewne zmiany; miło mi przywitać "na pokładzie" Katarzynę Nowosielską-Augustyniak, do niedawna związaną z wydawanym w Paryżu pismem polonijnym "Voix Catholique".  Wszystko wskazuje na to, że  dzięki Katarzynie "Goniec" stanie na jeszcze wyższym poziomie...
•••
    Procesy class-actions mamy w Kanadzie od kilku ładnych lat – i są one jedną z lepszych form zarobkowania dla  adwokatów.  Widać to na przykładzie zakończonego niedawno procesu przeciwko Ticketmaster oskarżonego o sprzedaż biletów po zawyżonych cenach poprzez swoją spółkę zależną TicketsNow. W 2008 roku pan Henryk Krajewski usiłował kupić przez Ticketmaster bilety na koncert Smashing Pumpkins, za 66,50 dol. od sztuki, ale powiedziano mu, że bilety wyprzedane, przekierowując na portal TicketsNow, gdzie mógł kupić  te same bilety w cenie... 533,65 dol. za sztukę.
    No jest to jawna granda i o to był proces, tylko że po wielkich sądowych certoleniach wyszło tak, że "nabici w butelkę" klienci w rodzaju p. Krajewskiego dostaną "wyrównanie" w wysokości 36 dol. od biletu, zaś prowadzący sprawę adwokaci skasują łącznie... 2,4 mln dol. Piszę o tym, bo w Mississaudze przez pół dnia nie działały telefony zakładane przez Rogersa, więc ktoś się może pokusić o jakiś class actions procesik przeciwko temu molochowi. Efekt będzie zaś taki, że zarobią ci co zawsze, a nam wszystkim Rogers dopisze to do ceny.  No tak to mniej więcej biega.
•••
    Niejaka Madonna ma koncertować w Warszawie 1 sierpnia. Co i jak śpiewa – wiemy – nie są to polskie pieśni patriotyczne; czym jest data 1 sierpnia dla Polski i Warszawy – wiemy. Są ludzie uznający martyrologię za "główny problem Polaków", ale na Boga, jeśli oni sami domagają się prawa dla swych zapatrywań w przestrzeni publicznej, to powinni również szanować poglądy tych Polaków, którzy chcą pamiętać. Słowem, szanujmy się, nawet jeśli się różnimy – czy stałoby się coś złego, gdyby koncert owej "gwiazdy" nie prowokował? Czy naprawdę musimy być narażeni (nie po raz pierwszy w wypadku tej szansonistki) na używanie burleski w charakterze tarana kulturowego bolszewizmu? No bo jeśli wy tak, no to my tak...
Andrzej Kumor
Mississauga

Opublikowano w Andrzej Kumor
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.