"Polka i krakowiak" na Tajwanie
Grupa Wokalno-Taneczna "Radość Joy" istnieje od ponad 20 lat i liczy ponad 100 członków. Ma na koncie wiele sukcesów, zdobywając nagrody na wielu festiwalach i konkursach. W tym roku, w dniach 4-26 sierpnia, najstarsza grupa RJ bierze udział w prestiżowym festiwalu w Tajwanie, gdzie będzie rozsławiać Polonię, Polskę i Kanadę.
Do Tajwanu pod wodzą pani Ani Piwowarczyk wybrało się 30 osób – 25 to młodzież szkół średnich i uniwersytecka w wieku 16-24 lat – oraz trzech muzyków i choreograf. Znakomita większość młodzieży urodziła się w Kanadzie, niemniej jednak wszyscy rozmawiają po polsku i kochają Polskę oraz jej kulturę i tradycję.
Każda z grup występujących na festiwalu będzie w wyznaczonym przez organizatorów dniu pełniła rolę gospodarza. Wtedy będzie przedstawiać dorobek kulturalny i tradycje danego państwa, z którego pochodzi. Będzie również serwować przysmaki charakterystyczne dla danego kraju. "Radość Joy" ma ambicję reprezentować dwa kraje: kraj naszego zamieszkania Kanadę, a także kraj naszych przodków, czyli Polskę. Już na lotnisku przed odlotem mówili: "Będziemy gościć zapewne wielu ludzi, którzy o Polsce nie słyszeli lub słyszeli mało, chcemy, by to spotkanie pozostało na długo w ich pamięci. Chcielibyśmy jak najlepiej zaprezentować polską i kanadyjską kulturę, tradycje i zostawić jak najlepsze wrażenie o Polsce i Kanadzie. Jeśli chodzi o nasz repertuar, to przygotowaliśmy tańce i pieśni: indiańskie, kanadyjskie i tajwańskie. Jednak najwięcej będziemy prezentować utworów polskich, od poloneza poprzez wesele krakowskie, tańce i przyśpiewki góralskie, oberek łowicki, suitę krakowską, wiązankę tańców beskidzkich po Rzeszów. Wykonujemy także tańce cygańskie. Do wszystkich utworów mamy odpowiednie stroje. Od długiego czasu przygotowujemy się do festiwalu i próba generalna w strojach spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem naszych rodzin i znajomych, więc z optymizmem lecimy do Tajwanu".
Życzymy udanych występów, miłego wypoczynku, wspaniałych wrażeń związanych ze zwiedzaniem egzotycznego kraju, samych sukcesów i czekamy na szczęśliwy powrót.
hg
1 sierpnia - 69-ta rocznica Powstania Warszawskiego; Toronto
Z okazji 69. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, 1 sierpnia 2013, godzina 17. (W), Towarzystwo Warszawskie złożyło kwiaty pod pomnikiem Katyńskim przy ul. Roncesvelles.
W czasie dwumiesięcznego powstania i walk z Niemcami zginęło lub zostało zamordowanych około 18 tysięcy powstańców (w tym dzieci i młodzież) oraz około 180 tysięcy ludności cywilnej. Około 25 tysięcy było rannych oraz ok. 500 tysięcy warszawiaków zostało wypędzonych ze stolicy, którą Niemcy następnie całkowicie zniszczyli, zgodnie z rozkazem Hitlera. Oddajmy tym warszawiakom cześć i pamiętajmy o tych, którzy oddali swoje życie za wolną Ojczyznę.
Prezes Towarzystwa Warszawskiego
Marian Kowalski
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=740#sigProIddf8c26cad3
Kiedy idzie z nami Jezus Chrystus - 31. pielgrzymka do Midland
5 sierpnia w poniedziałek z terenu kościoła św. Patryka w Brampton wyszła tegoroczna 31. już pielgrzymka do sanktuarium Męczenników w Midland.
Wydarzenie to na stałe wpisało się w życie duchowe ontaryjskiej Polonii. Pielgrzymka to czas odnowy i porządkowania świata. Jak mówił w kazaniu na Mszy św. przed wymarszem o. Marcin Rosiński OMI, ważne jest, byśmy w czasie niej potrafili się dzielić – dzielić tym, co mamy materialnie, i dzielić sobą i uznawać, że nie my jesteśmy najważniejsi. Tegoroczna pielgrzymka była liczniejsza od poprzednich. Poszło w niej wielu ludzi młodych, a wszystkim towarzyszył wspaniały nastrój radości z poświęcania czasu rzeczom naprawdę ważnym.
W niedzielę, 11 sierpnia, pielgrzymi dotrą do sanktuarium Męczenników w Midland na uroczystości, którym przewodniczył będzie ks. abp Tadeusz Kondrusiewicz z Mińska.
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=740#sigProIdd72e5fc74f
– Jaka intencja? – Dużo intencji. – Jak to się stało, że Pani pierwszy raz poszła? – Tak jakoś wyszło. – Ktoś namówił, czy w parafii? – Nie, w parafii, nikt znajomy nie szedł. Tutaj pierwszy raz jestem. Maryla
– Który raz na pielgrzymce? – Pierwszy, tutaj w Kanadzie pierwszy. – Skąd się Pan dowiedział o pielgrzymce? – Ja zawsze wiedziałem, Dawid to mój brat, ja go przywoziłem, odwoziłem, zabierałem. – Skąd ta decyzja, żeby iść? – Zawsze we mnie to tkwiło, jako młody człowiek w Polsce jeździłem na pielgrzymki, autokarowe, piesze. To zawsze we mnie tkwiło, po prostu każdy ma swój czas, i to jest mój czas, żeby przejść. Chciałem zawsze być i jestem. To jest za krótki dystans dla mnie, ale chciałem zawsze być i jestem. Brat Dawida
– Czy to Pani pierwsza pielgrzymka? – Nie, to jest ósma. – Jak to się stało, że Pani zaczęła chodzić? Chodziła Pani w Polsce? – W Polsce byłam raz na krakowskiej całej i potem może tak na pół krakowskiej, z Krakowa do Częstochowy. Natomiast tutaj byłam w takiej grupie piątkowej przy parafii św. Maksymiliana Kolbe, grupa młodych ludzi, grupa piątkowa, i właśnie stamtąd żeśmy się wybrali. To było w 2003 czy 2004 roku pierwszy raz. – I co, każdy urlop? – Tak, jak się pierwszy raz pójdzie, to jest jak jakieś uzależnienie. Nie wyobrażam sobie lata bez tej pielgrzymki. – Ładowanie akumulatorów? – Tak, ładowanie akumulatorów. Jest rewelacyjna energia, strasznie dużo takiej dobroci tutaj jest. Ludzie się wszyscy dzielą, cieszą, radują. Normalnie się wypoczywa. Mimo tego wysiłku fizycznego, jednak tak psychicznie fajnie, tak się odłącza od tego całego świata cywilnego, całej cywilizacji, telefony wyłączone, laptopy, wszystko. Renata Ulman
Szkockie piwo i kanadyjski sukces z Polską w tle
Mississauga/Londyn
W minionym tygodniu Peter Mielzynski – dyrektor generalny jednego z największych importerów spirytualiów do Kanady, agencji PMA Canada, gościł w pałacu Buckingham w Londynie na uroczystości rozdania nagród Królowej Elżbiety II dla wyróżniających się przedsiębiorstw. W tym roku po raz drugi nagrodę w dziedzinie eksportu Królowa przyznała szkockim browarom Innis and Gunn. Ciekawej firmie, która choć istnieje nie od dawna, poszczycić się może olbrzymimi osiągnięciami w dziedzinie produkcji piw z wyższej półki.
Tak się złożyło, że dyrektorem Innis jest Tony Hunt, przez wiele lat dyrektor w PMA. Piwo Innis and Gunn poddawane jest procesowi leżakowania w beczkach dębowych, przez co uzyskuje specyficzny aromat i smak.
– Innis and Gunn w roku 2005 było młodą firmą, kiedy poprosiłem Tony'ego, by przywiózł do Toronto kilka butelek. Zachwyciło mnie to piwo – opowiada Peter Mielzynski. Obecnie Innis and Gunn jest największym eksporterem brytyjskim butelkowanego piwa w Kanadzie, sprzedającym rocznie pół miliona skrzynek. Stąd też i nagroda Królowej.
Na dodatek, sprzedaż rośnie, ponieważ coraz więcej ludzi na kontynencie amerykańskim szuka lepszego gatunkowo piwa.
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=740#sigProIdb0e5013874
Częścią sukcesu PMA był fakt, że jest to firma wyspecjalizowana w sprzedaży markowych win i alkoholi wysokoprocentowych, i w tej palecie produktów, piwo leżakowane w beczkach zyskało poczesne miejsce.
PMA Canada to przedsiębiorstwo nierozłącznie związane z osobą ojca obecnego dyrektora, Piotra Mielżyńskiego Żychlińskiego, polskiego arystokraty i kanadyjskiego pioniera. Założona w 1979 roku, stanowi dzisiaj joint-venture William Grant and Sons, Campari, Distell oraz włoskiej firmy winiarskiej Gruppo Italiano Vini.
Ustanowiona przez Królową Wielkiej Brytanii i Kanady Elżbietę II Award for Enterprise w dziedzinie handlu zagranicznego jest najwyższym wyróżnieniem, jakie może uzyskać brytyjskie przedsiębiorstwo. Innis and Gunn zdobył ją już po raz drugi.
Ponad 90-letni dzisiaj założyciel Peter Mielzynski Agencies Canada Piotr hr. Mielżyński wydał niedawno wspomnienia, "My Two Worlds. A Memoir of an Aristocratic Polish Childhood, War and Emmigration to Canada", w których opisuje losy ludzi, którzy doświadczyli radykalnej huśtawki – od szczytów społecznego powodzenia i dobrobytu po nędzę i wykluczenie społeczne, tragedii wojennej i przesuwającego się frontu wschodniego.Takie życie nauczyło ich szacunku dla innych, pokory, umiejętności pracy z każdym człowiekiem, stawiania sobie wysokich wymagań!
To właśnie te wysokie standardy pracy są fundamentem sukcesów PMA i niewątpliwie jedną ze składowych sukcesu szkockiego browaru Innis and Gunn w Kanadzie.
Andrzej Kumor
Poprzyjmy swojego kandydata!
W miłych dla oka wnętrzach sklepu Future Bakery w Etobicoke odbyła się w środę wieczorem prezentacja kandydatury znanego polskiego radnego Toronto Piotra Milczyna na posła do legislatury w wyborach uzupełniających w okręgu Etobicoke Lakeshore. Wybory już niebawem, bo w czwartek, 1 sierpnia.
Radny Milczyn, który urodził się i wychowywał w Mimico, nienaganną polszczyzną obiecał dbać na szczeblu prowincji o nasze polonijne sprawy. O potrzebie przedstawiania polskich interesów mówili również zaproszeni goście i gospodarz, były poseł Etobicoke Centre Borys Wrzesnewskyj. Obecna była też chodząca na większość polonijnych uroczystości posłanka do legislatury z Mississauga Cooksville – okręgu sąsiadującego z Etobicoke Lakeshore – Dipika Damerla, była też dr Helena Jaczek, posłanka do legislatury z okręgu Oak Ridges Markham, był również minister imigracji i obywatelstwa Ontario Michael Coteau.
Tajemnicą poliszynela jest, że po uzyskaniu mandatu poseł Milczyn mógłby liczyć na stanowisko w liberalnym rządzie Ontario.
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=740#sigProId329677f464
Tak, wiem, że wielu z nas liberałom ma do zarzucenia afery w energetyce czy wciskanie programów promujących homoseksualizm szkołom katolickim, w tym jednak wypadku powinniśmy zacisnąć zęby i głosować na swojego człowieka. Jak powiedziałem, radny Milczyn to drugie pokolenie imigracji, mimo to doskonale obeznany z problemami polskiego środowiska. Tak więc w tym wypadku nieważne, czy ktoś jest czerwony, niebieski czy różowy ważne, żeby miał serce biało-czerwone. O tym, przejmująco odwołując się do doświadczeń swych rodziców, mówił podczas spotkania Borys Wrzesnewskyj, który zapowiada za dwa lata ubieganie się o mandat. Środowe spotkanie zgromadziło wielu Polaków udzielających się na niwie społecznej, wciąż jednak nasza społeczność nie angażuje się wystarczająco w wybory – wystarczająco, by mieć wpływ i by z jej zdaniem liczono się w sprawach ważnych – jak choćby wspomniana kwestia nauczania o życiu seksualnym w szkołach katolickich. Oświata pozostaje przecież właśnie w gestii prowincyjnej, a to jedna z tych dziedzin, która dla przyszłości naszej społeczności jest superważna. Dlatego nie przegapmy 1 sierpnia. Każdy głos jest ważny, każdy się liczy!
Andrzej Kumor
Poprzyjmy swojego kandydata!
W miłych dla oka wnętrzach sklepu Future Bakery w Etobicoke odbyła się w środę wieczorem prezentacja kandydatury znanego polskiego radnego Toronto Piotra Milczyna na posła do legislatury w wyborach uzupełniających w okręgu Etobicoke Lakeshore. Wybory już niebawem, bo w czwartek, 1 sierpnia.
Radny Milczyn, który urodził się i wychowywał w Mimico, nienaganną polszczyzną obiecał dbać na szczeblu prowincji o nasze polonijne sprawy. O potrzebie przedstawiania polskich interesów mówili również zaproszeni goście i gospodarz, były poseł Etobicoke Centre Borys Wrzesnewskyj. Obecna była też chodząca na większość polonijnych uroczystości posłanka do legislatury z Mississauga Cooksville – okręgu sąsiadującego z Etobicoke Lakeshore – Dipika Damerla, była też dr Helena Jaczek, posłanka do legislatury z okręgu Oak Ridges Markham, był również minister imigracji i obywatelstwa Ontario Michael Coteau.
Tajemnicą poliszynela jest, że po uzyskaniu mandatu poseł Milczyn mógłby liczyć na stanowisko w liberalnym rządzie Ontario.
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=740#sigProId329677f464
Tak, wiem, że wielu z nas liberałom ma do zarzucenia afery w energetyce czy wciskanie programów promujących homoseksualizm szkołom katolickim, w tym jednak wypadku powinniśmy zacisnąć zęby i głosować na swojego człowieka. Jak powiedziałem, radny Milczyn to drugie pokolenie imigracji, mimo to doskonale obeznany z problemami polskiego środowiska. Tak więc w tym wypadku nieważne, czy ktoś jest czerwony, niebieski czy różowy ważne, żeby miał serce biało-czerwone. O tym, przejmująco odwołując się do doświadczeń swych rodziców, mówił podczas spotkania Borys Wrzesnewskyj, który zapowiada za dwa lata ubieganie się o mandat. Środowe spotkanie zgromadziło wielu Polaków udzielających się na niwie społecznej, wciąż jednak nasza społeczność nie angażuje się wystarczająco w wybory – wystarczająco, by mieć wpływ i by z jej zdaniem liczono się w sprawach ważnych – jak choćby wspomniana kwestia nauczania o życiu seksualnym w szkołach katolickich. Oświata pozostaje przecież właśnie w gestii prowincyjnej, a to jedna z tych dziedzin, która dla przyszłości naszej społeczności jest superważna. Dlatego nie przegapmy 1 sierpnia. Każdy głos jest ważny, każdy się liczy!
Andrzej Kumor
Questions of Ethnic Identity Persistence in Mass-Media Dominated North America (2)
Thirdly, there is the fact of virtually no Polish-Canadian or Polish-American presence in the North American pop-culture.
Indeed, Polish-Canadians have faced the withering effects of North American pop-culture from the 1960s forward. The scintillating allure of pop-culture usually overwhelms young people of Polish descent, resulting in quick Polish language and identity loss. The younger generations have virtually disappeared into a conformist, mass-mediated North American identity. It may indeed be argued that the exciting pop-culture overwhelms everything that appears "stodgy," "old-fashioned" and "unprogressive."
Brantford International Village Festival 2013
Zlokalizowane w całym mieście Brantford etniczne grupy "villages" ("wioski") od 3 do 6 lipca prezentowały swój dorobek kulturalny.
40 lat od powstania – 1974 w Brantford, na wzór Octoberfest w Kitchener i Caravan w Toronto – powołano do życia Brantford International Villages Festival. Od tego czasu festiwal sukcesywnie staje się jedną z najciekawszych imprez w Ontario.
W tym roku 15 "villages" celebrowało kulturę i religię z całego świata: Brytyjska, Chińska, Niemiecka, Gujańska, Węgierska, Indyjska, Włoska, Latynoamerykańska, Muzułmańska, Nowego Jorku, Filipińska, Szkocka, Ukraińska, i oczywiście polska – Polish Polonaise Polish Warszawa.
"Idźcie i nauczajcie wszystkie narody"
Z dwugodzinnym opóźnieniem ósemka pielgrzymów z parafii p.w. Trójcy Świętej w Windsor (piątek, 12 lipca) odleciała do Brazylii, aby wziąć udział w kolejnych Światowych Dniach Młodzieży, które ustanowił Ojciec Święty Jan Paweł II w roku 1985.
Sam pomysł zrodził się nieco wcześniej, w roku 1984 z okazji Roku Odkupienia. Dni Młodzieży powinny odbywać się każdego roku w diecezjach, natomiast ogólnoświatowe spotkania odbywają się co dwa – trzy lata i gromadzą nawet miliony uczestników: w Manili na Filipinach było około 4 mln pielgrzymów, w roku 2002 w Toronto do 800 tys.
Trudno powiedzieć, jak liczna grupa weźmie udział w spotkaniu z papieżem Franciszkiem w Rio, ale wydaje się, że w miejsce tych, którzy nie dotrą – np. ze względu na wysokie koszty czy z obawy o własne bezpieczeństwo – zjawią się młodzi katolicy z Ameryki Łacińskiej.
Mówiąc o kosztach, trzeba zwrócić uwagę na jedno (a mówię to na podstawie działań polskich rodziców w Windsor), otóż koszty można obniżyć poprzez organizowanie, powiedzmy, sprzedaży ciasta. W przypadku naszej grupy pomocną dłoń wyciągnął ks. Szerszeń, który pracuje w parafii Matki Boskiej Częstochowskiej w Sao Jose do Rio Preto.
Dzięki niemu nie tylko łatwiej będzie spędzić pierwsze dni, ale także młodzi pielgrzymi będą mieć swoje miejsce, do którego będą powracać np. z wyprawy do sanktuarium maryjnego w Aparecida czy sławnych wodospadów Iguaca.
W dniach 23-28 lipca nasi pielgrzymi przebywać będą w Rio, gdzie wezmą udział w Światowych Dniach Młodzieży. Jeżeli się nie mylę, główne uroczystości zorganizowane zostaną na sławnych plażach Copacabana (no może nie dosłownie...). Ołtarz, który przygotowano, jest niezwykłym projektem, warto zwrócić uwagę, że – jak mówi architekt Joao Uchoa – inspiracją były gotyckie katedry. Architekt dodał, że powstające w Europie katedry były oznaką nowej ery w Kościele. Dodam, że mieszczący się w głębi ekran ma wymiary 15x61 m! Ołtarz natomiast ma 70 m szerokości, 60 m głębokości i 30 m wysokości, może pomieścić do tysiąca osób! W opisie ołtarza znajdziemy i takie informacje: "Całość konstrukcji zwieńczona jest wielkim krzyżem z żelaza, pokrytym złotem, wysokości 33 metrów, co nawiązuje do wieku Chrystusa. Dwie, 14-metrowe wieże frontalne tworzą dłonie złożone do modlitwy. W tle umieszczono 360 białych wież przypominających organy, podobne do tych, na których gra się w starych kościołach. Poniżej ołtarza znajdują się zakrystie papieża i arcybiskupa Rio de Janeiro oraz garderoby artystów i zaproszonych gości".
Oczywiście szczegóły techniczne nie są najważniejsze, gdyby papież spotkał się z pielgrzymami na sławnych plażach, bez ogromnego ołtarza itp. elementów, byłoby równie pięknie. Z drugiej strony, ołtarz tak został zaprojektowany, aby Ojciec Święty był widoczny dla każdego uczestnika ŚDM.
Każde spotkanie młodych w ramach ŚDM ma swoją oficjalną modlitwę, w tym roku jest ona następująca:
"Boże, Ojcze nasz, Ty posłałeś swego odwiecznego Syna, aby zbawił świat oraz wybrałeś mężczyzn i kobiety, aby przez Niego, z Nim i w Nim głosili Dobrą Nowinę wszystkim narodom. Udziel, prosimy potrzebnych łask, aby przez radość, jaka opromienia twarze wszystkich ludzi, mocą Ducha Świętego, stali się oni ewangelizatorami, których Kościół trzeciego tysiąclecia tak bardzo potrzebuje.
Panie Jezu Chryste, Odkupicielu ludzkości, w znaku swoich otwartych ramion ze wzgórza Corcovado przygarniasz wszystkich ludzi. Mocą Twojej paschalnej ofiary, w Duchu Świętym, doprowadzasz nas do spotkania z Ojcem. Młodzi, którzy karmią się Eucharystią, słuchają Twojego słowa i dostrzegają Ciebie w swoich braciach, potrzebują Twojego nieskończonego miłosierdzia, aby przemierzać drogi świata jak uczniowie i misjonarze nowej ewangelizacji.
Duchu Święty, Miłości Ojca i Syna, poprzez blask Twojej Prawdy i ogień Twojej Miłości oświecaj Twoim światłem wszystkich młodych, aby zainspirowani przez Światowe Dni Młodzieży ponieśli w cztery strony świata wiarę, nadzieję i miłość, stając się wielkimi twórcami kultury życia i pokoju oraz protagonistami nowego świata. Amen".
Papież Franciszek ogłosi na zakończenie spotkania z młodymi pątnikami, gdzie i kiedy odbędą się kolejne ŚDM. W sieci znalazłem informację, że być może będzie to Londyn w roku 2016. Gdyby tak się stało, z samej Kanady uda się tam znacznie więcej pielgrzymów niż w tym roku do Rio (około 1100 osób), na pewno grupa z parafii p.w. Trójcy Świętej będzie również liczniejsza. Zapewne nie będzie dolnej granicy wieku – w tym roku 18 lat. O tym jednak poinformuje świat Ojciec Święty w ostatnim dniu spotkania w Rio, podobnie jak uczynił to Benedykt XVI 24 sierpnia 2011 r. w Madrycie.
W piątek, 12 lipca, pożegnaliśmy naszych młodych pielgrzymów: Angelikę Wojtal, Ewę Siniarską, Gabrielę Krasowską, Alicję Wyrzykowską, Patryka Szczepanika, Piotra Sawickiego – którzy udali się na spotkanie z Ojcem Świętym pod opieką ks. proboszcza Zbigniewa Sawickiego i siostry urszulanki Elżbiety Mruczek.
Leszek Wyrzykowski
Windsor
Leszku żegnaj
Przedwcześnie, bo w wieku 65 lat, odszedł od nas wielki patriota, nasz mąż, ojciec, brat, stryj i przyjaciel Leszek Prusiński.
Urodził się 31 marca 1948 roku w Gdańsku. W tym samym roku znalazł się w rodzinnym mieście matki Ireny z domu Sobolewskiej w Warszawie. Czuł się zawsze warszawiakiem. Ojciec Leszka, Robert Prusiński, walczył jako podporucznik Batalionu "Dzik" AK na jednej z ostatnich placówek Powstania Warszawskiego – Starówce. Żona, już wówczas matka małego rodzeństwa Leszka, Jerzego (Duszka) i Krystyny, była łączniczką bojową Powstania na Śródmieściu.
Leszek wychował się na najlepszych tradycjach swojego kraju. Ojciec herbu Rawicz, syn ziemi łomżyńskiej, chlubił się udziałem jego przodków w Powstaniu Styczniowym. Kuzyn matki, pułkownik Michalski, zginął w Katyniu. Jeden z wujów odsiadywał wieloletni polityczny wyrok. W domu otwarcie dyskutowano tragiczną sytuację kraju.
Po wojnie Mecenas Prusiński bronił akowców i innych polskich patriotów w procesach politycznych. Odebrano mu za to prawo występowania przed sądem wojewódzkim. Mec. Prusiński był w Radzie Prymasowskiej w Dziale Budowy Kościołów przy kardynale Wyszyńskim. W domu stała zawsze przygotowana walizka na wypadek jego aresztowania. Ale Leszek miał zasobne i spokojne dzieciństwo. Rodzina mieszkała w spółdzielni na Żoliborzu. Opiekowała się żywym i psotnym chłopakiem ukochana niania Renia. Lubił czytać. Pozwalano mu w szkole dla świętego spokoju czytać pod ławką.
Wcześnie, bo już w trzeciej klasie, wstąpił do klubu narciarskiego. Uczył się prywatnie angielskiego. Ukończył Liceum im. Lelewela w Warszawie. Jego ulubioną nauczycielką historii była pani Radziwiłł, późniejszy senator III RP. Lubił historię i przedmioty humanistyczne. Interesowało go prawo.
Leszek rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim w 1966 roku. Uczestniczył w strajku okupacyjnym UW w czasie wydarzeń marcowych w 1968 r. Widok bitych profesorów rozwiał jakiekolwiek złudzenia. Po trzecim roku studiów na zaproszenie rodziny wyjechał do Anglii.
Pracował i uczył się angielskiego. Po powrocie skończył studia z tytułem magistra praw w 1972 roku. Przez dwa lata uczył angielskiego w szkole zawodowej i był kuratorem młodzieży przy Sądzie Rejonowym w Warszawie. Chciał jednak z kraju wyjechać i w 75 roku skorzystał z zaproszenia ciotki z Kanady.
Początki były ciężkie. Praca w rzeźni, potem w zakładach metalowych Federal Pionier w Scarborough. I w tych właśnie zakładach jego prawniczy temperament dał o sobie znać. Leszka wybrano na prezydenta Unii, który reprezentował zakład na zjazdach w USA. Po doświadczeniu w firmie ubezpieczeniowej, Leszek w latach 80. otrzymał grant rządowy na Biuro Pomocy Polskim Imigrantom na Garden Ave., gdzie koordynował pracę woluntariuszy. Potem w tym samym miejscu, już prywatnie, był konsultantem imigracyjnym.
Od czasu przyjazdu do nowego kraju większość czasu i wysiłku pochłaniała Leszkowi sprawa odzyskania przez Polskę niepodległości. Był on członkiem wielu organizacji polonijnych i pełnił w nich odpowiedzialne funkcje.
W roku 1981 założył z kilkoma przyjaciółmi organizację Polish Canadian Action Group o polskiej mniej znanej nazwie Solidarność i Niepodległość, której był wielokrotnym prezesem bądź wiceprezesem do kontaktu z politykami kanadyjskimi. Organizacja, zrzeszona w KPK, gromadziła przez lata tłumy demonstrantów w okresie stanu wojennego i propagowała polską walkę o wolność i demokrację, w środowisku anglojęzycznym poprzez prasę i poprzez kontakty osobiste i wielotysięczne petycje także wśród polityków Kanady. Znalazła uznanie w rządzie prowincyjnym i federalnym. Przyczyniła się do wybrania polityków popierających sprawę polską do rządu Toronto, Ontario i Kanady. Pod jej wpływem zapadały rezolucje parlamentarne popierające Polaków w kraju.
W 1983 i 1984 roku Leszek był głównym organizatorem zwycięskich głodówek polskich uciekinierów domagających się połączenia z rodzinami, przed konsulatem PRL w Toronto.
Organizacja udzielała też gościny i pomocy opozycjonistom z kraju.
PCAG była członkiem międzynarodowego stowarzyszenia organizacji prosolidarnościowych CSSO. Jako koordynator kanadyjski Leszek reprezentował polskich działaczy niepodległościowych w Kanadzie na konferencjach w ratuszu torontońskim, ale także wielokrotnie m.in. w USA, Francji, Wenezueli.
Za swoją działalność na tym polu otrzymał z Polski w 1994 roku Kawalerski Krzyż Orderu Zasługi.
Był długoletnim członkiem Zarządu KPK Okręgu Toronto, gdzie piastował funkcje doradcy prawnego i politycznego stratega. Za działalność w KPK otrzymał złotą odznakę Kongresu.
Jako działacz i członek Zarządu Głównego Związku Narodowego w Kanadzie otrzymał najwyższe wyróżnienie tej organizacji – diamentową odznakę. Był też odznaczony przez rząd Ontario za 15-letnią pracę społeczną na rzecz prowincji.
Był człowiekiem o bardzo szerokich zainteresowaniach. Uwielbiał wyjazdy na kempingi z przyjaciółmi.
Z pasją uprawiał wiele sportów; narciarstwo, windsurfing, żeglarstwo. Działał w Klubie Żeglarskim "Biały Żagiel". Był również instruktorem narciarskim.
Pamiętamy go z lat 80. jako szczupłego, wysportowanego, uśmiechniętego, pełnego humoru i swady młodzieńca.
Los nie oszczędził Leszkowi ciężkich chorób. Pomimo tych dolegliwości pasje nie opuściły go. Do końca uprawiał narciarstwo jako instruktor, pływał swoim jachtem i prowadził żarliwe dyskusje.
Zapamiętamy go jako człowieka bezkompromisowego z olbrzymią pasją i energią.
Nie był kimś, obok kogo można było przejść obojętnie. Znała go większość Polonii kanadyjskiej oraz ludzie z wielu organizacji pozapolonijnych. Jak niewielu imigrantów odcisnął swój znak w swoim przybranym kraju.
Żegnaj Prusiu. Będzie nam brakowało Ciebie i Twoich wielkich pasji.
Rodzina i przyjaciele Leszka Prusińskiego