farolwebad1

A+ A A-
piątek, 12 październik 2012 19:06

Das Auto - i długo, długo nic...

 

Kontynuujemy dzisiaj rozmowę ze znanym w aglomeracji torontońskiej sprzedawcą wozów Volkswagena Arkiem Wolskim z Martin Grove Volkswagen. Arek Wolski jest pasjonatem tych aut, szczególnie najnowszego modelu golfa, jak podkreśla – inżynieryjnego cacka.
W poprzednim odcinku mówiliśmy o silnikach, ale to nie tylko one są w samochodach marki Volkswagen wyjątkowe...

Arek Wolski – Blacha jest cynkowana; a najważniejsze, co bardzo rzadko zdarza się u producentów samochodów osobowych, chyba że weźmiemy się za samochody z najwyższej półki – czyli nie firmę z wysokiej półki, tylko modele; nawet u bmw, mercedesa – a w przypadku volkswagena samochód jest spawany laserowo, a nie zgrzewany punktowo. Jest to bardzo drogi proces, ale dzięki temu nie ma wibracji, i zwiększa się bezpieczeństwo.
Pokażę panu zdjęcie małego SUV-a, tiguana, który trzy lata temu miał zderzenie z ciężarówką, czołowo! Te drzwi zostały otwarte przeze mnie – proszę zobaczyć, tu nic nie pękło, nie ma przesunięć.
Jak Amerykanie zrobili test zderzeniowy właśnie tego volkswagena tiguana w 2010 roku – nie wierzyli własnym oczom – dach samochodu zgniatany od góry, miał niewielkie wciśnięcie, podczas gdy w przypadku innego samochodu – kia – nie było kierowcy...


Sobiesław Kwaśnicki – A zatem dla rodziny z dziećmi – SUV?


– Mamy touarega, montowany jest na Słowacji, na tej samej linii produkcyjnej jest montowane audi Q7.


– Polecałby Pan takiego SUV-a raczej z dieslem?


– Ogólnie rzecz biorąc, jeśli chodzi o touarega, to diesel – zależy oczywiście, ile kto robi kilometrów; jeśli ktoś jeździ 10 – 15 tys. kilometrów rocznie, to nie ma wielkiej różnicy. Inna rzecz, że to są ośmiobiegowe skrzynie biegów; jedzie się 120 km na godz., a faktycznie ten samochód nie ma obrotów – obroty są rzędu 2 tys.
Ale jeśli ktoś jeździ dużo –25 – 35 tys. kilometrów, no to nie ma o czym rozmawiać – diesel. Inna sprawa, że taki diesel będzie miał przejechane 200 tys. km, a jak jest dobrze utrzymany, to się za niego dostanie dobre pieniądze.


– Trzyma cenę?


– Oczywiście.


– Ale wie Pan, niedawno jechałem u siebie w bloku windą, pytam kobietę, która ma jettę diesla, a ona mówi – wszystko dobrze, ale zimą źle zapala. Jak to jest z tym odpalaniem diesli zimą?


– Wie pan, to zależy, który rocznik tej jetty był. Diesle nadal są na świecach żarowych. W przypadku każdego samochodu, obojętnie czy benzynowego czy diesla, wymaganiem Volkswagen Canada jest, by ten samochód zapalał w temperaturze minus 50 stopni. Ich nie interesuje, jak to zostanie osiągnięte. W tej chwili Volkswagen dmucha na zimne – dają jeszcze grzałki. To naprawdę jest dmuchanie na zimne, dlatego że sam jeździłem dieslami, samochód zawsze stał na zewnątrz, były wietrzne noce i z wiatrem zdarzało się minus 30, minus 35 i nigdy nie miałem problemów!

Volkswagen zrobił taki mały trick. Za dawnych czasów wsiadało się do samochodu przekręcało kluczyk do połowy, miała się zaświecić różowa, czy żółta lampka; w momencie gdy zgasła, można było zapalać.
W tej chwili nie ma czegoś takiego, dzisiaj, w momencie gdy się otworzy drzwi, świece żarowe idą do góry i są gotowe w momencie przekręcania kluczyka. Jeśli faktycznie jest bardzo, bardzo zimno i ten samochód nie chce zapalić – trzeba operację powtórzyć. Trzeba kluczyk cofnąć, znów dać do połowy, aby się wszystkie kontrolki zapaliły. I gdy zgasną, przekręcić kluczyk od nowa i samochód zapali. Są to ekstremalne rzeczy – bo ja nigdy nie miałem w Kanadzie problemów z zapalaniem diesla – nigdy!
Może być też – teraz jest już trochę lepiej pod tym względem – brudne paliwo z dużą zawartością wody. Mieliśmy przypadki, że samochód przyjechał ciągnięty, spuszczono paliwo i było w nim 30 proc. wody.


– Jak to możliwe?! To aż tyle jest ze skraplania w zbiorniku na stacji benzynowej?


– No tak, jeśli stacja benzynowa nie ma dużych obrotów. Jeśli mamy diesla, trzeba kupować tam, gdzie stacja ma obroty, musi być duża stacja, gdzie non stop ktoś tankuje. I zależy, gdzie się kupuje.
Nie promując nikogo, jeśli chodzi o diesla, dwie stacje mają najlepsze paliwo – to jest Shell i Petro Canada, ale tylko te, które wykupiła od Sunoco, tzw. złoty diesel, reszta...
Esso jest fatalne. Znam klientów, którzy pracują dla Esso i sami tam nie tankują. Dlaczego tak jest? Nie wiem. Jeśli chodzi o benzynę, to tylko i wyłącznie Shell, dlatego, że Sunoco tudzież Petro Canada, nawet jeśli bierze się benzynę wysokooktanową, ma do 10 proc. etanolu, natomiast w Shellu z jakiegoś dziwnego powodu tak nie jest.


– Wiem bo jeżdżę na 91 Shella właśnie ze względu na to, że nie ma alkoholu. Jakie paliwo Pan by polecał? BMW chce, żeby jeździć na najlepszym. Pan by polecał paliwo o najwyższej liczbie oktanowej?


– Tak, jeśli silnik jest przystosowany do tego, to tak; jeśli nie, to jest to marnowanie pieniędzy.


– Musi mieć zapłon odpowiednio ustawiony albo komputer, który zmienia zapłon?


– Jeśli producent mówi, że jest 87 – i tak nisko, bo oktany są tutaj niższe niż europejskie – nie oszukujmy się. Ludzie myślą – a, od czasu do czasu wleję dobrej benzyny, silnik się przepali, przegrzeje... – To w ogóle nie działa!
Jeśli silnik jest przystosowany i firma mówi, że musi być lepsza benzyna, to w ogóle nie ma co próbować jeździć na gorszej. Nie kombinować, bo nawet jak będzie jeździł, to kosztem silnika. Natomiast jeśli firma mówi, że jest rekomendowana lepsza benzyna, to znaczy, że można jeździć na słabszej, i teoretycznie nie będzie żadnych złych skutków, ale zaleca się wysokooktanową.
Wiele osób sądzi, że jeżdżenie na wysokooktanowej drożej kosztuje, ja zrobiłem osobiście testy, lata temu. 10 proc. płacimy więcej przy pompie, ale oszczędności są w granicach 20 proc. – Dlaczego? Dlatego, że paliwo wysokooktanowe spala się dużo wolniej niż normalne.
Generalnie rzecz biorąc, jeśli chodzi o koszty, taniej jest jeździć na paliwie wysokooktanowym. Volkswagen robi w ten sposób, że można jeździć także na niskooktanowej – ludzie tego się domagali. Czasem można tłumaczyć, ale ludzie nie wierzą. A dużo roboty z tym nie ma – komputer się przestawia i nie ma problemu.


– Panie Arku, każde pokolenie miało kultowego volkswagena, Pana zdaniem, który z dzisiejszych modeli będzie kultowy?


– Kultowy będzie golf. Wie pan co, ktokolwiek, kto by do mnie przyszedł i powiedział: mam ileś tam pieniędzy – czyli powiedzmy, że mamy trzy – cztery samochody do wybrania w danym przedziale cenowym – zawsze odpowiem – golf.
Golf, który tutaj przychodzi, jest importowany z Niemiec. Dużo rzeczy jest w nim z Polski. Silniki Diesla są z Polski. Zresztą w passacie tak samo – silniki montowane są pod Wrocławiem. Rzecz polega na tym, że ten samochód nie jest zamerykanizowany. Jetta jest już zamerykanizowana – oprócz jednego modelu.


– Na czym ta amerykanizacja polega?


– Jest to dużo bardziej uproszczony samochód. Te detale, na które zwraca uwagę klient w Europie, tutaj ludzi nie obchodzą, popatrzą na to przez palce, a decyduje głównie cena!
Jeśli weźmiemy pod uwagę lata 2007–2010, dam przykład jetty. Ten samochód miał elektromechaniczne wspomaganie, za które generalnie w bmw trzeba było dopłacić; tego nikt nie daje, superzawieszenie, miał galwanizowane to czy tamto, tony różnych rzeczy, to dana osoba stwierdzała, no dobrze, twój samochód kosztuje 27 tysięcy dolarów, a ja mam toyotę corollę za 22 tys.


– I koniec gadania!


– Koniec gadania! Co Volkswagen zrobił? – No niestety, gdy nie możesz być przeciw nim, trzeba się do nich dołączyć. Zrobili taki samochód, że każdy przychodzi i pyta, to jetta jest tańsza od golfa?!
W tym roku sprzedamy ok. 40 tys. jett, dlatego że jest bardzo dużo nowych klientów, którzy za niewielkie pieniądze chcą kupić niemiecki samochód. Obojętnie gdzie ten samochód jest montowany.
Jetta jest montowana w Meksyku tylko dlatego, że 80 proc. produkcji się sprzedaje w Ameryce Północnej. Jetta sprzedawana czy to w Polsce, czy w Niemczech, również pochodzi z Meksyku!
W Europie jeśli chodzi o volkswagena samochodem numer jeden jest Golf. Jett tam się sprzedaje bardzo mało, bo jeśli ktoś ma kupić – w Polsce czy w Niemczech jettę, to kupi passata.
Jetta, która jest montowana w Meksyku i idzie do Europy to kompletnie inny samochód niż ten, który jest sprzedawany tutaj. Jedyne rzeczy, jakie mają takie same, to karoserie, koła, radio, ale plastyki, zawieszenie inne. Tylko że ten samochód tam kosztuje o wiele więcej.
Śmieję się czasami, gdy czytam polską prasę, że załóżmy w Polsce dany samochód kosztuje tyle i tyle, a w Stanach "tylko" powiedzmy 17 tys. dol. – Ale to jest inny samochód! I oczywiście, ceny podane są przed podatkiem, a w Polsce z podatkami.
Natomiast golf w ogóle nie jest zamerykanizowany, ten samochód nadal jest europejskim samochodem. Dlatego kosztuje trochę więcej.


– Wszystkie volkswageny mają blachę ocynkowaną?


– Wszystkie. Pierwszym samochodem, który ocynkowano, był garbus w 1998 roku i później był golf i jetta.


– Stąd te długoletnie gwarancje antykorozyjne?


– Tak. Ocynkowana blacha jest tylko i wyłącznie robiona przez Volkswagena. Jest to drogi proces. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to w tym samochodzie są wsadzone trzy różne miękkości blachy. Ale na to nikt nie patrzy...
W zeszłym roku Toyota ogłaszała 10 punktów bezpieczeństwa które mają jej samochody; Volkswagen miał to w 1999 roku. Volkswagen nawet nie reklamuje, jak bezpieczne są te samochody.


– Panie Arku, czyli jeśli auto dla Polaka, to Das Auto, i tylko u Pana?


– Serdecznie zapraszam i służę wszelką pomocą.

Opublikowano w Moto-Goniec
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.