Wieloryby kontra turystyka
poniedziałek, 04 wrzesień 2017 11:58 Opublikowano w Wiadomości kanadyjskieOttawa Decyzja kanadyjskiego rządu mająca na celu ochronę wielorybów w Zatoce Świętego Wawrzyńca ma negatywny wpływ na przemysł turystyczny w Quebecu. Kilku operatorów statków wycieczkowych postanowiło zrezygnować z zawijania do portów Gaspé iSaguenay.
W sierpniu rząd federalny ogłosił nowe czasowe ograniczenie prędkości statków o długości ponad 20 m pływających w zachodniej części Zatoki. Jednostki na obszarze od północnych brzegówkę Quebecu do północnych brzegów Wyspy Księcia Edwarda muszą obecnie redukować prędkość do 10 węzłów . Operatorzy statków wycieczkowych jak Celebrity Summit poinformowali już o skasowaniu wrześniowych i październikowych kursów do Gaspé i Quebec. Jednostki które nie stosują się do ograniczenia prędkości mogą być ukarane mandatami od 6000 do 2 5000 dol.
Toronto Niektóre radiowozy Ontaryjskiej Policji Prowincyjnej zostały wyposażone w urządzenia do wystrzeliwania lokalizatorów GPS. Strzałka tego rodzaju pozwala oznaczyć uciekający przed policją samochód i odstąpić od pościgu w celu zredukowania zagrożenia tak dla policjantów, jak i innych użytkowników drogi. Uciekający samochód może być nadal śledzony przez radiowozy z różnych kierunków ponieważ cały czas podaje swoją dokładną pozycję w systemie GPS. Strzałki wystrzeliwane są ze specjalnego pojemnika umieszczonego z przodu radiowozu, a kierowane przy pomocy laserowego celownika. Podobną technologię wykorzystuje już policja w Kolumbii Brytyjskiej. Policjanci po specjalnym szkoleniu, posługując się urządzeniem wielkości niewielkiego pudełka, zamontowanego wewnątrz radiowozu, są w stanie odpalić strzałkę i z odległości do kilkuset metrów umieścić GPS w karoserii uciekającego pojazdu.
Szczerze mówiąc, coraz większego wysiłku wymaga posługiwanie się zdrowym rozsądkiem. Logika coraz częściej odpływa w odmęty postępującego skretynienia. Coraz częściej jesteśmy świadkami stosowania logiki Kalego, rzymskie zasady prawne czy cywilizacyjne ustępują pod ciosami nowoczesnego trybalizmu. Jesteśmy tego świadkami na każdym kroku, tym bardziej że „w miarę postępów rewolucji walka klasowa zaostrza się”.
Stoimy więc w obliczu coraz mniej dyskretnego przepisywania historii, tak aby uczynić ją „bardziej inkluzywną”; nieważne bowiem, jak było, ważne to co dzisiaj ludzie myślą o tym, jak było. W matriksie fake newsów nie ma zresztą żadnego znaczenia, jak było naprawdę. Skoro każdy ma swoją prawdę, to znaczy, że tego, „jak było”, nie da się ustalić.
Nie ma też jednej miary do podobnych rzeczy; przemoc zamaskowanych bandytów Antify jest w naszej „demokracji” zrozumiała i łatwa do usprawiedliwienia, przemoc w obronie życia – zrównana z terroryzmem… Wychodząc z takiego założenia, możemy zajść bardzo daleko. Przypadki zidiocenia funkcjonują na różnych poziomach i w różnych środowiskach. W zależności od tego, czy dana rzecz jest „postępowa”, czytaj „politycznie poprawna”, czy też nie, jest „dobra” lub „zła”.
Rada miasta Toronto, z wielkim oburzeniem debatuje nad wyeliminowaniem z przestrzeni publicznej drastycznych zdjęć ludzkich płodów pokazywanych przez obrońców życia, jednocześnie za wskazane uznaje się umieszczanie na pudełkach papierosów drastycznych fotografii chorych na raka palaczy. Podobno w tym wypadku drastyczność środków jest uzasadniona troską o ocalenie życia…
Brak logiki można wytłumaczyć postępującym upadkiem wykształcenia, coraz więcej ludzi wokół nas potrafi błyskawicznie śmigać kciukiem po ekranach smartfonów, ale ma problemy z podstawowymi wiadomościami z geografii, historii, o matematyce, fizyce czy chemii nie wspominając. Odrzucając rozum, zaczynamy bełkotać.
Dzisiaj, kiedy wolność słowa, z kamienia węgielnego nowoczesnej demokracji staje się oznaką “rasizmu” i białego supremasizmu (cokolwiek by to oznaczało); kiedy nauczanie historii cywilizacji bywa postrzegane jako objaw „faszyzmu”, przejawianie zdrowego rozsądku wymaga wysiłku i odwagi. Gdy profesor uniwersytetu z powagą stwierdza, że w Stanach Zjednoczonych „w rodzinach homoseksualnych rodzi się więcej dzieci”…, a inny dostrzega w karabinie fallusa, rzeczywistość zastępuje kabaret. Uczona głupota rozpruwa podstawowe instytucje cywilizacyjne w szwach. Wygląda na to, że nasz kawałek świata stracił wolę przetrwania. Nawet jeśli przyjdzie otrzeźwienie, będzie spóźnione; sprawy zaszły za daleko. Tutaj, w naszej części świata, popełniliśmy kulturowe samobójstwo i nie chcemy nawet tego dostrzec. Politycznie poprawnym wrzaskiem rozstrzeliwujemy na miejscu wszystkich, którzy pokazują przepaść, do której pędzimy. Głupi wybierają i awansują głupich. Niedouczeni, boją się, że na stanowiskach zastąpi ich ktoś z rozleglejszą wiedzą, system zaczął polegać na negatywnej selekcji.
Oczywiście, na nas historia się nie kończy, po nas przyjdą inni – ludzie Azji, po konfucjańsku imperialnie zmobilizowani, potrafiący ocenić i wykorzystać naszą degrengoladę.
Przegrywamy na własne życzenie, ignorując rzeczywistość, zajmując się sprawami bez znaczenia, nakładając sobie totalitarny kaganiec nieludzkiej ideologii. Wpuściliśmy do domu rewolucjonistów dziarsko nicujących świat i lepiących nowego człowieka. Rozleniwiliśmy się i zestrachali, oddając pola głupocie; dla świętego spokoju nie chce nam się walczyć o siebie i własne dzieci. Na własne życzenie rezygnujemy z piękna, jakie wypełniało naszą zachodnią kulturę, dajemy sobie burzyć świątynie, biernie patrząc na tłumy barbarzyńców, bez logiki, bez historii, bez znajomości podstawowych kodów cywilizacji naszego świata, ludzi bez właściwości. Być może sami już jesteśmy nowymi Wandalami.
Andrzej Kumor