Nie, nie, oczywiście nie tej u północnych brzegów Grenlandii, lecz naszej, tutejszej na północ od Parry Sound.
Dlaczego akurat tam płynąć? No bo jest pięknie, choć przyznać trzeba, że o tej porze roku próżno szukać tam samotności. Poza tym wyspa Franklina to jeden z niewielu kawałków ziemi królewskiej, jaki ostał się w bliskiej odległości od Toronto. A jak wiadomo, na państwowym, każdy poddany Królowej może rozbijać namiot za darmo i gdzie chce.
Nie ma większego poczucia swobody i niż możliwość zajęcia upatrzonego skrawka gruntu i rozłożenia się na nim obozowiskiem. Jest w tym jakiś czar pierwszego osadnictwa. Choć przyznać trzeba, że od przybytku czasem głowa boli i człowiek główkuje, gdzie by było lepiej i czy to już tu, czy może za zakrętem.
Czytaj pierwszy!
Goniec na tablet w formacie pdf
przesyłany przez e-mail w każdy piątek rano
tylko 50 CAD rocznie plus 13% HST
razem $56.50
Płatność przez paypal,
Visa, MasterCard lub czek
Kontakt r e d a k c j a @ g o n i e c . n e t
(bez przerw między literami)
lub telefon: 905-629-9738
Nasz czytelnik p. Zbigniew Szczesnowicz przesłał zbulwersowany zdjęcie z nowo budowanego osiedla domów jednorodzinnych w Brampton pod Toronto, gdzie są już ustawione znaki z nazwami ulic. Jedna z nich to Bandera Dr. Okazuje się, że banderowcy nie tylko w Kijowie chcą upamiętnić zbrodniarza.