Drugich przy sobie psują...
Justin Trudeau, był w Polsce na szczycie NATO, skąd pojechał z wizytą oficjalną na Ukrainę. Wcześniej - zwiedził Auschwitz Birkenau. O sile politycznej naszej społeczności w Kanadzie świadczy m.in. to, że podczas tych oficjalnych wizyt nigdy nie zaprasza się mieszkających w Kanadzie Polaków, byłych więźniów Auschwitz. Dlaczego?
Bo zakłócaliby przekaz. Przekaz zaś jest taki, że nie można “rozmydlać” holocaustu Żydów poprzez przypominanie politycznie niepoprawnych ofiar. W relacjach z wizyty największa gazeta “The Toronto Star” nie zająknęła się wymieniając ofiary obozu bez wzmianki o Polakach.
Zresztą nie lepiej było na Ukrainie, gdzie Trudeau w towarzystwie synka (mógłby być bardziej oryginalny i nie kopiować do tego stopnia taty, Pierre’a) złożył kwiaty pod pomnikiem żydowskich ofiar w Babim Jarze i współczesnych “bojowników o wolność i demokrację na Majdanie. A gdzie upamiętnienie ofiar największej ukraińskiej tragedii - sowieckiego ludobójstwa Wielkiego Głodu? Tragedii, która do dzisiaj jest w żyłach tamtejszej ludności? Borys Wrześniewskyj, który towarzyszył premierowi na Ukrainie zapewniał w wywiadzie dla BBC, że Trudeau “jest w sprawach ukraińskich bardzo dobrze poinformowany”. Skoro tak, to może gdzieś tam te kwiaty położył, tylko pies z kulawą nogą tego nie zarejestrował?
Może. Premier spotkał się za to na Ukrainie z naszymi chłopakami w mundurach ćwiczącymi tamtejszych banderowców w sztuce wojennej. Wszystko ładnie, robił dobre miny i wyglądał, jak należy, tylko że kilka tygodni wcześniej wymachiwał na paradzie homoseksualistów w Toronto, czymś co było kpiną kanadyjskiej flagi państwowej. Wytłumaczył się z tego ludziom w mundurach, którym za tę flagę każe się umierać? Nie wiem.
Jedno jest za to łatwe do zauważenia; jakość rządzących nami elit jest coraz gorsza. Są to ludzie, którzy nie odebrali porządnego wykształcenia nawet na poziomie zasadniczym - podstawowym. W dawnych czasach ta lewiczkowo-pomarańczowa elita to jednak byli ludzie po prywatnych szkołach, lub dobrych uniwersytetach. Dzisiaj nawet masoneria, mimo rzekomego ubóstwienia wiedzy, nie gwarantuje jakości “materiału”.
Przykładem sztandarowym jest właśnie nasz premier federalny, z zawodu instruktor skoków bungee. Czasem nawet zachowa się grzecznie oczekując pochwały, ale generalnie słabo się orientuje, wydany na pastwę dworskich spryciarzy, którzy wiedzą ile i gdzie można ugrać. Tym bardziej, że rządzenie Trudeau często przypomina to z dworu króla Maciusia - Justin jest emocjonalny i lubi ostre cięcia, mierzi go maź procesów demokratycznych i administracyjnych. Za zniesienie meksykańskiego embarga na import kanadyjskiej wołowiny i bydła do Meksyku, (sprzedaż do tego kraju powinna wzrosnąć o 100 mln dol. rocznie) Trudeau jednym pociągnięciem zniósł wizy, przekreślając tym samym cały proces administracyjny tej procedury. Meksyk w ogóle do tego się nie kwalifikował, bo już dzisiaj 25 proc. podań o azyl pochodzi od Meksykanów, a kraj przeżarty jest gangreną gangów i korupcji. Nic to, będziemy mieć wymianę bezwizową. Ile ona będzie kosztować? Nikt nie wie, bo to będą wydatki inaczej zabudżetowane, ale wiemy, że proces znoszenia wiz nie ma nic wspólnego z tym, co Ottawa oficjalnie głosi.
Do tego nasi niedokształceni politycy - a lewacy rządzą na wszystkich szczeblach od góry do dołu konfederacji - są przekonani o własnej misji czyli hołdują różnym pseudonaukowym przesądom i stereotypom, walcząc z rurociągami, gazem ziemnym czy innymi współczesnymi “wiatrakami”. Efekty są takie, że w Ontario przekreślamy gaz ziemny i stawiamy na elektrykę. Będziemy elektrycznie podgrzewać domy i elektrycznie tankować samochody w budowanych obecnie za miliony dolarów punktach. Na papierze wygląda to po prostu eko-śmeko- biście. Problem tylko w tym, że sieć przesyłową mamy do luftu. W środę gdy temperatura skoczyła powyżej 30 stopni i ludzie wymaksowali klimatyzację, w kilkudziesiąciu miejscach Toronto nie było prądu. No przeciążenie, panie kochany, co robić? Takie mamy druty, pamiętające powojenną prosperity, przeciągnięte na drewnianych słupach z podwieszonymi kubłami olejowych transformatorów, remontowane co zimę i trzaskające od pyłu z polewanych solną breją ulic. Może więc zanim będziemy czerpać życie z kontaktu, ktoś to wszystko policzy i powie skąd i jak ten prąd czerpać? Oczywiście, płacąc przy okazji bajońskie podatki “na nowoczesność i walkę ze zmianami klimatu”.
Czy jednak powinniśmy się dziwić. Przecież to wszystko są ludzie po naszych szkołach. Proszę się zainteresować, jaki jest poziom ogólnej wiedzy naszych latorośli. Ot, tak przepytać na cottage’u. Wymuszona przez polityczną poprawność stagnacja umysłowa połączona z tolerowaniem lenistwa i awersją do wymagających systematyczności nauk ścisłych jest porażająca. Sytuację, co prawda, ratują imigranci, ale nie w trzecim pokoleniu.
Optymiści mają nadzieję, że te procesy są jak falowanie lub ruch wahadła; gdy wychyli się w jedną stronę, to za chwilę wróci do normalności. Być może te wahania można zauważyć, jednak, normalność do której wracamy z roku na rok staje się coraz bardziej nienormalna.
O nierządne królestwo i zginienia bliskie,
Młódź wszeteczna: ci cnocie i wstydowi cenę
Ustawili; przed tymi trudno człowiekiem być
Dobrym; ci domy niszczą. ci państwa ubożą,
(...).
A przykładem zaś swoim jako wielką liczbę
Drugich przy sobie psują. Patrz. jakie orszaki
Darmojadów za nimi, którzy ustawicznym
Próżnowaniem a zbytkiem jako wieprze tyją.
Z tego stada, mniemacie, że się który przyda
Do posługi ojczyzny?
I gdzie tu jest postęp?
Andrzej Kumor