Duch Kresów mnie nie opuszcza
Jerzy Rosa rozmawia ze Stanisławem Srokowskim
W połowie maja przybędzie do Kanady znany polski pisarz – Stanisław Srokowski. Znawca Kresów, badacz tragicznych epizodów w stosunkach polsko-ukraińskich, zaprezentuje tutaj swoje ostatnie trzy książki poświęcone tej tematyce.
Jerzy Rosa: Krytycy nazywają Pana "strażnikiem pamięci", czy pańskie książki to tylko zapis faktów i zdarzeń, czy dużo jest w nich fikcji i autorskiej wyobraźni?
Stanisław Srokowski: Powieści i zbiory moich opowiadań należą do literatury pięknej. Rządzą więc nimi te same prawa, co wszystkimi innymi utworami tego gatunku. Realne fakty, konkretne wydarzenia, postaci i historie włączone są do fabuły i gry wyobraźni, jako składniki konstrukcyjne dzieła literackiego. Inaczej mówiąc, powieści z cyklu kresowego głęboko są zakorzenione w realnym czasie historycznym, a równocześnie niesione, jeśli można tak powiedzieć, przez narrację, w której autorska fantazja i postawa moralna nadają im określone znaczenia. Akcja toczy się w zasadzie w latach 1935-1945 i obejmuje najważniejsze, najbardziej newralgiczne i dramatyczne momenty polskiej i w dużej części europejskiej historii, przedwojenny terror Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, II wojnę światową, a więc napaść Niemców i Sowietów na Polskę, mordy UPA na Polakach, Żydach, Czechach, Ormianach i samych Ukraińcach, obronę Lwowa, walki o Stanisławów, życie w małych kresowych miasteczkach, takich jak np. Kołomyja, Buczacz, Drohobycz, życie na wsi, heroiczne działania Armii Krajowej, losy polskiej młodzieży, zachowania i działania kościołów, duchownych, polskiej inteligencji, budowanie podziemnego państwa polskiego, itp. itd. A równocześnie widzimy opisy zmagań, po części fikcyjnych, po części autentycznych, wziętych ze świata realnego, indywidualnych bohaterów. A więc wielka panorama historyczna i w niej zanurzone konkretne, jednostkowe przypadki i powikłane biografie.
Można śmiało powiedzieć, że ze względu na terytorium opisuję zbiorową historię Polaków i innych nacji zamieszkałych w II RP na ogromnym obszarze, niemal całych polskich Kresów, zaczynając od województwa stanisławowskiego, a konkretnie od Kołomyi, i idąc przez województwa: lwowskie, tarnopolskie, wołyńskie, docieram aż do województwa wileńskiego i żywo reaguję na tamtejsze wydarzenia. W takim sensie stoję na gruncie pamięci narodowej i nie dziwię się tym krytykom, którzy nazywają mnie strażnikiem tej pamięci, bowiem istotnie przybliżam moją postawą i sposobem przedstawiania te wielkie wartości kulturowe, religijne, twórcze, historyczne, które wysoko cenię i bez których trudno byłoby nam, Polakom, zrozumieć naszą współczesność. Pamięć jest podstawową kategorią poznawczą, w której prawda poszukuje sama siebie, istoty życia i swoich rozlicznych odbić, stając się niezbywalną wartością każdego indywidualnego ludzkiego losu i życiodajną tkanką każdego narodu. Narody, które zapominają o swoich dziejach, ślepną, głuchną i giną, ponieważ nie potrafią się identyfikować z własną historią i nie są w stanie obronić własnej egzystencji, jako życia w godności i harmonii ze światem. Pamięć jest więc oddechem, który przywraca życie. Bez pamięci wszystko umiera, a my tracimy rozeznanie, kim jesteśmy, skąd się wywodzimy i ku czemu zmierzamy.
- Niedługo spotkamy się z Panem w Kanadzie – będzie można poznać autora wielu książek, ale szczególnie interesujące wydają się trzy ostatnie: "Ukraiński kochanek", Zdrada" i "Ślepcy idą do nieba" – ze względu na kresową tematykę. Skąd u Pana taki krąg zainteresowań?