Odpowiedź Lindy Gibbons
Bardzo jestem wdzięczna za pozdrowienia, jakie otrzymałam od Was pośród licznych kartek pocztowych i listów nadesłanych po wizycie Mary Wagner w Polsce.
Protesty w Warszawie i list otwarty przedłożony w ambasadzie kanadyjskiej – to wielkie wsparcie dla naszego ruchu na rzecz życia.
Serdeczne przyjęcie Mary w Polsce dalece przekracza uprzejmą gościnność podania sobie rąk przez ocean i świadczy o sile partnerstwa w obronie życie poczętego ponad granicami. Obecność Mary w aborcyjnych przybytkach i będące jej następstwem aresztowanie zwiększają globalną świadomość tego, co czyni się w Kanadzie bezbronnym nienarodzonym dzieciom i co się robi z tymi, którzy przeciwstawiają się atakom na niewinne życie.
Nazywanie Mary "kryminalistką" za to, że w cichym geście wręcza róże mamom w kryzysowej ciąży, wywołuje wzburzenie wielu ludzi w naszym kraju i za granicą. Czy kiedykolwiek róża włożona w lufę armaty na placu boju spowodowała taką falę międzynarodowej solidarności? Jej szczere ofiarowanie nadziei mamom będącym zakładnikami desperacji, stanowi świadectwo: je suis humain – jestem tu po to, by bronić maleńkich ludzi.
Konkretna działalność Mary to chwila prawdy, która ukazuje jej wolność, bohatersko stającą w obronie tych, którym jej sumienie nakazuje nieść pomoc.
Wskazuje na podstawowe prawo każdego nienarodzonego, by żyć, być wolnym, potrzebę poszanowania i uznania konstytucyjnych praw każdego nienarodzonego Kanadyjczyka nie tylko słowem, ale i czynem – równoprawnej opieki prawnej bez dyskryminacji.
Obecna pożałowania godna sytuacja, kiedy to sądy i policja stały się czynnym składnikiem kultury śmierci, powinna być przestrogą dla wszystkich wolnych ludzi.
Obywatelskie nieposłuszeństwo Mary otwarcie ściera się z fikcyjnym legalizmem, używającym siły jako pretekstu do odseparowania Mary od tych, których chce ona bronić. Pomyślcie o absurdalności stawianych jej zarzutów – próba osłonięcia dziecka przed bezpośrednim atakiem aborcjonisty – to zarzut "natarczywego molestowania"? Proszenie policji, by zapobiegła takiemu atakowi, to zarzut intryganctwa?
Poprzez swoje nieposłuszeństwo obywatelskie Mary obnaża sprzeczną z wartościami życia kulturę policji i sądownictwa.
Mary będzie walczyć ze wszystkimi przejawami niesprawiedliwości, które zniewalają życie. Francis Schaeffer, po części historyk, a po części teolog, napisał kiedyś, "jeśli nie ma miejsca na obywatelskie nieposłuszeństwo, wówczas władza staje się całkowicie autonomiczna i jako taka stawia się na miejscu Boga żywego".
Postawa Mary w sądzie to doskonałe wypełnienie nauczania apostoła Pawła, że nie możemy działać przeciwko prawdzie, lecz dla prawdy. Mary nie zamienia Królestwa Bożego, które ceni życie, na ludzkie, które uzurpuje sobie prawa z politycznego wyrachowania.
Podobnie jak stwierdza to tytuł misyjnego filmu dokumentalnego o historii Mary: "Not About Mary Wagner", świadectwo Mary na procesie nie jest sprawą prywatną, lecz domaganiem się publicznego dochodzenia w sprawie przestępstw przeciwko życiu, jakich stała się świadkiem w przybytkach aborcyjnych. Sąd stał się wzmacniaczem głosu pro-life, gdzie policja jest złapana za guzik, a jej działania, zaprotokołowane i przestają być bezosobowe, można za nie pociągnąć do odpowiedzialności.
Czy to na sali sądowej, czy za murami więzienia Mary pozostaje jednym z najbardziej wiernych Kanadzie przedstawicieli, stojąc na straży ludzkiej wolności.
Dziękuję za cześć, jaką Wy i Wasz kraj oddajecie Mary i pracy na rzecz życia. Dziękuję za niestrudzoną służbę na rzecz naszych nienarodzonych przyjaciół. Niech Bóg błogosławi w waszych wysiłkach na rzecz Jego najmniejszych dzieci.
Pokój w Chrystusie
oddana Wam Linda
Cytaty niezaznaczone bezpośrednio pochodzą z książki "Siła bezsilnych" Wacława Havla.
•••
Szanowny Panie Kumor,
Proszę wpisać te trzy słowa do wyszukiwarki "russian mobile crematoria". Dla mnie to wiadomość na pierwszą stronę, a tu w prasie kanadyjskiej głucha cisza, chyba że coś przeoczyłem. Ciekawe, co by miał do powiedzenia Justin Trudeau, mam nadzieję, że znowu palnąłby coś durnego.
Pozdrawiam,
W. Gumowski
Odpowiedź redakcji: Było, było, wspomnieli nawet w TV, ale co w tej informacji takiego niezwykłego? Ważne tylko, by urny nie były pomylone.
•••
List otwarty do Aleksandra Grafa Pruszyńskiego
Szanowny Kolego! Od lat wielu poświęcasz swój czas, energię, finanse, a także tzw. pomyślunek działalności publicystycznej o zabarwieniu politycznym. Tak trzymać – jak mówi żeglarskie zawołanie. Żagle w górę!
Znajomi, a chciałoby się powiedzieć, że znasz wszystkich, pilnują głównie własnych partykularnych interesów – samochód, dom, TV na pół ściany, no i wszelkie (pod presją młodego pokolenia) komputery, iPady, coraz bardziej wyszukane telefony, na których można grać godzinami, już nie tylko rozmawiać, "tekstować" itp. Właściwie wszyscy wokół z wyjątkami potwierdzającymi regułę, zajmują się drobnomieszczańskim dorobkiewiczostwem.
Ale nie ty. Był taki skecz jeszcze w zgrzebnym PRL-u, w którym doskonały Kobuszewski "podkreślał wężykiem" ówczesne skromne zachcianki – kafelki, duperelki, rurki, glazurki.
Przyznam się, że nie wiem, czy jesteś nawet posiadaczem "kieszonkowego" telefonu, bo podczas naszych spotkań nigdy takowego nie używałeś. Kulturalno-grzecznościowo może? Dobre-high class maniery?
Znamy się przez dużo więcej lat niż mają przeciętnie czytelnicy "Gońca" (fakt). Byliśmy razem w zuchach, byliśmy na Targach Poznańskich 1956, kiedy strzelano nam nad głowami, a po latach spotkaliśmy się w Kanadzie, ja nowo przybyły solidarnościowiec, ty osiadły tu i rozwijający działalność publicystyczną – a jak? – wydając periodyk "Słowo-Solidarność". Kiedy żelazne kurtyny zaczęły opadać, trafiłeś na Białoruś zgodnie ze słowami "Roty" – nie rzucim ziemi skąd nasz ród! Od tego czasu zrobił się z ciebie turysta, Olek-wędrowniczek. Wędrujesz autobusami, koleją, a często autostopem między Mińskiem, Warszawą, Wilnem, a kiedyś zapędziłeś się aż do Gruzji. Od czasu do czasu pojawiasz się też na torontońskim bruku osobiście, a co tydzień w gońcowych felietonach.
Od kiedy S. Tymiński, obecnie również felietonista "Gońca", omal nie wygrał wyborów na prezydenta Polski, twoja działalność przesunęła się w kierunku stricte politycznym. Zamarzyłeś sobie o stanowisku głowy państwa na Białorusi.
Ograł cię jednak Łukaszenka, czym oczywiście nie wzbudził twojej sympatii.
Nazwałeś go Kołchoźnikiem, krytykując jego rządy i przesuwając się z powrotem od polityki do publicystyki (politycznej oczywiście!).
Mając przyjemność bycia też czasem w "Gońcu" publikowanym i nawiązując do twojej twórczości, nazywałem cię naszym człowiekiem na Białorusi.
Jako taki, sądzę, masz w tym aspekcie ważne zadanie do spełnienia. Zapomnij o dawnych urazach, zakop topór wojenny i walcząc piórem, próbuj przekonać braci rodaków, a przez to i władze, że dotychczasowa polityka polska w stosunku do Mińska jest błędna. Popieranie tamtejszej opozycji, która nie ma żadnego znaczenia ani widoków na przejęcie władzy – jest nonsensowne i prowadzi donikąd. Łukaszenka ma problemy (a Kopacz ich nie ma?) i z pewnością powitałby chętnie bardziej życzliwy dla niego stosunek zachodniego sąsiada. Ale polscy politycy jak pijany płotu trzymają się tezy, że trzeba pomagać Ukrainie. A jacy Ukraińcy są, każdy widzi. Pisałeś już, jak zachowują się ich łemkowskie popłuczyny w Przemyskiem. A tu Bredzisław na wyścigi z ciotką Kopacz ślą pomoc finansową do Kijowa, tak jakby się w Polsce przelewało! Przekręciło ich tam czy jak, czy co?
Dedykujmy im (też przekręcone) przysłowie: "Nie pchaj palca, gdzie komu niemiło, nie rób drugiemu między drzwi!". Od początku byłem zwolennikiem PiS-u, ale jak zobaczyłem małego-wielkiego prezesa przemawiającego na Ukrainie spod pachy któregoś tam z Rusinów, to mi przeszło. Myślę, że tu jesteśmy zgodni? A teraz czytam, że Zbigniew Bujak, którego znam osobiście, chce organizować polskich ochotników do walki w Donbasie (?).
Zawołam: Zbyszku, czyś się szaleju najadł? Kiedyś razem lataliśmy nad Polską LOT-em i dyskutowali. Potem ukrywałeś się m.in. u mojej śp. siostry. Spacerowałeś z moim wilczurem. Dziwiło mnie, że nie zrobiłeś większej kariery po roku 1989. Teraz się już nie dziwię. Trzymałem cię za mądrzejszego.
Grafie Aleksandrze! Rób, co możesz, aby ten błędnie skierowany polityczny wektor odwrócić! Na Litwę, dopóki tam rządzi szowinistyczna durnota, na razie trzeba machnąć ręką. Ale próbujmy otwarcia na Białoruś.
Miecz w dłoń i siadaj na Pogoń! Wszak z Białorusi twój ród, a i żonę masz (i dzieci) Białorusinkę. Sam "Goniec" – nic mu nie ujmując – nie wystarczy.
Spróbuj publikatorów krajowych. Trudne to, ale mi się parę razy udało. Prezydentem w Mińsku już nie zostaniesz, nie te lata, ale dla obu swoich ojczyzn możesz sporo próbować zrobić. Bo jak nie ty, to kto? Siły przebicia i zapału nikt ci nie odmówi.
Ostojan
Toronto, luty 2015
PS Ale czapkę wojskową to ma Łukaszenka takich rozmiarów, że się w kadrze nie mieści! Jak koło młyńskie. Sorry, taka u nich moda.
Odpowiedź redakcji: Aleksander Pruszyński ostatnio przestał nadawać, mamy nadzieję, że to tylko chwilowa przerwa.
•••
Szanowna Redakcjo!
Ze względu na pogarszający się wzrok (a nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy nie będę w stanie czytać książek i innych publikacji!) mam zamiar kupić elektroniczny book reader, lub inaczej e-book (nie tablet, gdyż w pozostałych przypadkach korzystam z komputera).
Niestety, zalew tego typu sprzętu na rynku jest bardzo duży i oczywiste, że każdy sprzedawca zachwala swój towar – im droższy, tym lepiej...!
Ponieważ nie mam doświadczenia, mogę łatwo popełnić kosztowny błąd, z tego też powodu poszukuję opinii zadowolonych klientów.
Jeżeli mają Państwo jakieś opinie czytelników (lub reklamodawców) odnośnie do dobrej jakości czytników (cena jest rzeczą wtórną, chociaż również istotną), to bardzo byłbym wdzięczny za te informacje na łamach Waszego tygodnika lub ewentualnie na mój adres internetowy.
Bardzo istotną sprawą jest, abym mógł czytać książki w języku polskim – wielkość ekranu im większa, tym lepsza.
PS Również wielu moich starszych znajomych ma podobne problemy, więc z zadowoleniem by przyjęli garść informacji w przedmiotowym temacie. Ja oczywiście podzielę się z nimi każdą użyteczną informacją!
Z pozdrowieniami,
Janusz Boroń
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Odpowiedź redakcji: Polecamy Kindle albo Amazon Kindle Voyage – trochę drogi, albo Amazon Kindle Paperwhite – nasza koleżanka z redakcji ma i jest zadowolona. Jeśli chce Pan coś ponadto, musi Pan zasięgnąć porady ekspertów i – jak to mówią – odrobić pracę domową – czyli poszperać w sieci w analizach i opiniach.
Pan Nikt Popiół i gniew
Stanisław Tymiński Azory bez Morloków
Stanisław Michalkiewicz Majdanu nie będzie
Aleksander graf Pruszyński Ost Front: Kto na prezydenta
Krzysztof Ligęza Widnokręgi: Maska na twarzy potwora
Paweł Zyzak Kto umierał w Auschwitz-Birkenau?
Izabela Embalo Prawo imigracyjne: Czy jest ryzyko?
Aneta R.-Woznowski Więzienie zamiast tortu na urodziny
Żeby polscy patrioci mieli wpływ na politykę - Z Marianem Kowalskim rozmawia Andrzej Kumor
Filmowy maraton i sprawy polskie, czyli Grzegorz Braun w Mississaudze
Joanna Wasilewska, Andrzej Jasiński Szlakami bobra: Yellowstone - Mammoth Hot Springs
Wiesław Wyrzykowski Może by wystarczyły... baty?
Maciek Czapliński Twój dom: Błędy sprzedających
Sergiusz Piasecki Lektura Gońca: Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy (20)
Krzysztof Jaśkielewicz Magazyn wędkarski: Weekend na Simcoe
Sobiesław Kwaśnicki Moto-Goniec: Nie tylko kwestia komfortu...
Wanda Ratajewska List z Niemiec: Sama w wielkim, niemieckim domu…
Aleksander Łoś Opowieści z aresztu deportacyjnego: Bycie niewolnikiem w Kanadzie
Monika Curyk Prawo w Kanadzie: Alimentacja dzieci - Rozwody, separacje i co z nich wynika
Monika Skrzypek-Paliwoda Prawo w Polsce: Separacja - sposób na nieudane małżeństwo - na gruncie prawa polskiego
Janusz Beynar Lektura "Gońca": Ludzie, którzy nie patrzą w oczy (Odc. 4)
Andrzej Kumor Widziane od końca: Łapska na zwrotnicach
Filmowy maraton i sprawy polskie, czyli Grzegorz Braun w Mississaudze
niedziela, 01 luty 2015 23:58 Opublikowano w Życie polonijnePrzegląd filmów Grzegorza Brauna oraz premierowy autorski pokaz "Nie jestem królikiem doświadczalnym" o Wandzie Półtawskiej spotkały się z dużym zainteresowaniem Polaków mieszkających w GTA. Na spotkaniu z reżyserem, a jednocześnie "kandydatem na kandydata" na Prezydenta RP, poruszano wiele tematów, od filmowych po geopolityczne.
A wszystko zaczęło się o godzinie 10.30 przy jeszcze pustawej sali. Tak się dobrze złożyło, że mieliśmy do dyspozycji całą salę Centrum Jana Pawła II w Mississaudze, mimo że wynajmowaliśmy tylko połówkę – druga połowa nie została wynajęta w tym dniu.
Przegląd otworzył wstrząsający obraz "Oskarżenie" – rozmowa z rodziną i bliskimi młodego Polaka patrioty, "żołnierza wyklętego", zamordowanego w stalinowskim procesie, oraz prokuratorem, który doprowadził do skazania go na śmierć. Jak gdyby uzupełnieniem tej polskiej historii był drugi biegun – kariera generała Jaruzelskiego ukazana w filmie "Towarzysz generał".