Przegląd tygodnia. Piątek, 26 września 2014
piątek, 26 wrzesień 2014 13:41 Opublikowano w Wiadomości kanadyjskiePełny zestaw wiadomości agencyjnych z Kanady i aglomeracji torontońskiej wyłącznie w papierowym wydaniu "Gońca" do nabycia w polskich punktach sprzedaży
Czy w nikabie można wozić uczniów?
Toronto
Stacy Joseph, matka z Toronto, uważa, że kobiety muzułmańskie, które pracują jako kierowcy autobusów szkolnych, nie powinny nosić nikabu w miejscu pracy. Nikab jest zasłoną głowy, widoczne są tylko oczy kobiety. Joseph uważa, że taki strój znacznie utrudnia identyfikację i przez to stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa.
Joseph ma dwóch synów – 7- i 4-letniego. Młodszy jest dzieckiem ze specjalnymi potrzebami. Matka obawia się, że nie do końca potrafi zidentyfikować, kto prowadzi autobus. Innych kierowców zna z widzenia, nawet z imienia. Dodaje, że nie ma nic przeciwko tej konkretnej kobiecie ani religii, ale chodzi jej o bezpieczeństwo dzieci. Również jako matka czułaby się bezpieczniej, gdyby znała twarz kierowcy.
Zgodnie z ontaryjskim kodeksem praw człowieka, pracownikom należy się w racjonalnym stopniu akceptacja wyznania. W tym pojęciu zawiera się zgoda na noszenie strojów obowiązkowych ze względu na wyznawaną religię.
Nikab budzi zastrzeżenia Joseph, przez innych w tej samej okolicy jest jednak akceptowany. Afia Baig, która sama nosi nikab od 18 lat, uważa, że jakkolwiek nie zna kierowcy autobusu osobiście, to na pewno wystarczy z nią kilka razy porozmawiać, by nie mieć potem wątpliwości co do tożsamości. Jej zdaniem, jest to raczej kwestia strachu przed nieznaną osobą niż rzeczywiście obawy o bezpieczeństwo. Prawnicy zauważają, że noszenie nikabów kilka razy było w Kanadzie kwestionowane, jednak w tym przypadku rodzice nic praktycznie nie mogą zrobić. Kuratorium zapewnia, że kierowcy są przeszkoleni i przeszli przez proces rekrutacji. Poza tym każdy ma wystawiony w autobusie dokument identyfikacyjny.
Testowanie granic normalności
Toronto
Uczennice w jednej ze szkół katolickich w Toronto od początku roku szkolnego muszą dzielić łazienkę i przebieralnie z biologicznym chłopakiem, którego jego matka lesbijka określiła jako "dziewczynę". Chłopiec dopiero będzie wchodził w okres dojrzewania. Jedna z matek, która chce pozostać anonimowa, rozmawiała o tym z Philem Leesem, przewodniczącym Public Education Advocates for Christian Equity (P.E.A.C.E.). Raport Leese'a został opublikowany na jego stronie internetowej.
Lees mówi, że najgorsze jest mieszanie dzieciom w głowach o tym, co jest dla nich dobre, a co złe. Wspomniana matka uczennicy opowiadała mu, że chłopiec dwa lata temu chodził do przedszkola (oddział "junior") z jej córką. Pod koniec roku szkolnego matka lesbijka zabrała syna z placówki. Teraz od września zapisała syna do pierwszej klasy, żądając, by był traktowany jak dziewczyna. Matka prawdopodobnie powołała się na ustawę federalną C-279 o "identyfikacji płciowej" i prowincyjną nr 33 (zwaną prawem Toby'ego) i stwierdziła, że jej dziecko nie może być dyskryminowane, powinno korzystać z tej łazienki, z której chce. Jednak żadna ze wspomnianych ustaw nie zawiera stwierdzeń dotyczących wyboru toalety. Matce zaproponowano, by chłopak korzystał z toalety dla niepełnosprawnych albo dla nauczycieli. Ta jednak nie zgodziła się na żadne rozwiązanie.
Ustawa C-279 ugrzęzła w Senacie w czerwcu ubiegłego roku przed ostatecznym czytaniem. Parlament mógł potem ją unieważnić, jednak póki co nie podjęto w tej sprawie żadnej decyzji.
Dyrektor szkoły powiedział dzieciom i rodzicom, że biologiczny chłopiec na życzenie rodziców ma być traktowany jak dziewczynka. Gdy jedna z matek zaniepokojona podeszła do dyrektora, ten był zdziwiony, że sprawa budzi jakiekolwiek zastrzeżenia.
Lees relacjonuje, że matka nie chce być napiętnowana przez różnej maści aktywistów, jeśli nagłośni sprawę. Tłumaczy, że nawet personel w szkole boi się, że jeśli cokolwiek powie, sprawa zakończy się w trybunale praw człowieka lub innym sądzie.
Sam Lees jest zdania, że aktywiści LGBT używają matki i jej syna do przetestowania ontaryjskich szkół katolickich.
Zaangażowanie wojskowe bez debaty w Izbie?
Waszyngton
Premier Stephen Harper powiedział, że rozważa amerykańską prośbę o poparcie działań przeciwko ISIS w Iraku. Stwierdzenie padło podczas rozmowy z Gerardem Bakerem, redaktorem "Wall Street Journal", której przysłuchiwali się biznesmeni z Nowego Jorku.
Harper został zapytany przez Bakera, czy wyklucza "bezpośrednią pomoc militarną". Odpowiedział, że nie, nie wyklucza żadnej opcji. Do podjęcia ostatecznej decyzji potrzebna jest dyskusja w rządzie i parlamencie. Dodał, że Kanada chce pomóc, jak tylko może.
Premier ujawnił, że w tym tygodniu otrzymał oficjalny list z prośbą o dalsze zaangażowanie w walkę przeciwko Państwu Islamskiemu na Bliskim Wschodzie. Lider NDP Tom Mulcair zaraz zapytał sekretarza ministra obrony Jamesa Bezana, czy w związku z prośbą odbędzie się debata i głosowanie w Izbie Gmin. Bezan dokładnie nie odpowiedział, stwierdził tylko, że odbędą się "dyskusje".
Młodzi są biedni
Toronto
Conference Board of Canada opublikowało raport dotyczący sytuacji ekonomicznej młodych. Okazało się, że po raz pierwszy osoby w wieku 25-29 lat mogą być w przyszłości biedniejsze niż ich rodzice. Raport skupia się na różnicach dochodów starszego i młodszego pokolenia. Dane z lat 1984–2010 pochodzą z CRA.
Obecni 50-54-latkowie dysponują budżetem o 64 proc. większym niż 25-29-latkowie. W latach 80. było to 47 proc. W ciągu 30 lat stale zwiększała się różnica dochodów między młodszymi a starszymi. Nierzadko słyszy się historie o dorosłych dzieciach, które skończyły uniwersytety, a mieszkają w piwnicach w domach rodziców, wykonują pracę na część etatu poniżej swoich kwalifikacji i jeszcze spłacają pożyczki studenckie.
Jeśli chodzi o płeć, to różnica dochodu między młodszymi a starszymi kobietami od 1984 roku wzrosła od 9 do 43 proc. Jest to spowodowane coraz większą liczbą kobiet pracujących i zajmowaniem przez nie dobrze płatnych stanowisk. W przypadku mężczyzn przez 30 lat różnica dochodów wzrosła z 53 do 71 proc. W tym wypadku widać, że młodzi mężczyźni mają nieciekawe perspektywy.
Z raportu wynika też, że przez ostatnich 20 lat dochody rozkładają się coraz bardziej nierównomiernie. Różnice są większe niż w innych krajach będących na podobnym poziomie rozwoju.
Idziemy na wojnę, czy nie idziemy?
Ottawa
We wtorek podczas sesji pytań w Izbie Gmin nieustannie powracał temat obecności Kanady w Iraku i oficjalnego potwierdzenia daty rozpoczęcia 30-dniowej misji. Rząd nie chciał odpowiadać na pytania związane z tą kwestią.
Naciski posłów nie były w żaden sposób zaskakujące, zaskakująca mogła być jednak reakcja marszałka Andrew Scheera. Po kilku próbach wymuszenia odpowiedzi zebrani wyraźnie czuli, że Tom Mulcair naciska za mocno. Sekretarz Harpera Paul Calandra uparcie odchodził od tematu Iraku i starał się raczej skierować uwagę zebranych na stanowisko lidera NDP wobec konfliktu w Gazie. Mulcair był jednak nieugięty i po raz trzeci zadał pytanie – tym razem o liczbę kanadyjskich żołnierzy, którzy zostali wysłani do Iraku. Zwrócił się też do marszałka i przypomniał mu, że sesja pytań rządzi się pewnymi prawami i nie należy odbiegać od tematu. Poprosił o interwencję.
Gdy Scheer nie zareagował, a Calandra po raz kolejny nie odpowiedział na pytanie, Mulcair stwierdził, że cała sytuacja świadczy tylko o stronniczości marszałka. W tym momencie Scheer stracił cierpliwość i pozbawił Mulcaira prawa do zadania dwóch kolejnych pytań.
Zasady dotyczące spójności odpowiedzi, przywoływane przez Mulcaira, rzeczywiście funkcjonują, jednak z doświadczenia widać, że często są kwestią interpretacji, a do zadań marszałka nie należy ocena jakości i sensowności pytań lub odpowiedzi.
A jak jest, zobaczymy
Ottawa
Premier Harper mówi, że Kanadzie nie grozi kryzys w nieruchomościach, jednak Hilliard MacBeth – szanowany analityk rynku z Edmonton – w swojej najnowszej książce "When the Bubble Bursts" ostrzega, że obywatele za dużo zainwestowali w drogie nieruchomości. Książka ma się ukazać wkrótce. MacBeth wieszczy rychłe załamanie cen, mówi nawet o wiośnie przyszłego roku. Radzi, by osoby, które spłacają duże kredyty hipoteczne, sprzedały domy i nastawiły się na wynajem. Jego zdaniem, później ceny spadną nawet o 50 proc.
Stephen Harper uspokaja i mówi, że obecnej sytuacji w Kanadzie nie można porównywać z tą, która miała miejsce w 2008 roku w Stanach. Jego zdaniem, tylko niewielki odsetek Kanadyjczyków jest narażonych na ryzyko finansowe związane z podwyżkami oprocentowania czy spadkami cen.
MacBeth powtarza jednak, że inwestycje w nieruchomości przestały być pewne (zwłaszcza w condominia) i w gruncie rzeczy kryzys jest potrzebny, by zrównoważyć poziomy zadłużenia.
Inni analitycy, w tym Canada Mortgage and Housing Corporation, przychylają się do opinii premiera.
A kiedy nie możemy się doliczyć cudzych pieniędzy...
Ottawa
Od początku roku w ramach programu płacenia za doniesienia o oszustwach podatkowych Canada Revenue Agency otrzymała ponad 1000 zgłoszeń. W ramach uruchomionego 15 stycznia Offshore Tax Informant Program fiskus zbiera informacje o Kanadyjczykach, którzy ukrywają pieniądze za granicą, by nie płacić podatków. CRA zajmuje się prawie setką zgłoszeń.
Ponieważ póki co śledztwa są w toku, nikomu jeszcze nie wypłacono nagrody za wskazówki. W ramach programu za udzielenie informacji ma być wypłacane od 5 do 15 proc. odzyskanych należności podatkowych, jeśli odzyskana kwota przekracza 100 000 dol. Od nagrody trzeba też zapłacić podatek. Jest to znacznie mniej niż w Stanach, gdzie w podobnym programie można dostać nawet 30 proc. W USA niedawno głośno było o przypadku Bradleya Birkenfelda, który dostał 104 miliony nagrody. Informator przekazał wskazówki, jak Swiss Bank UBS pomógł Amerykanom ukryć 5 miliardów dolarów. Birkenfeld wcześniej spędził 2,5 roku w więzieniu za udział w owym oszustwie.
Pod sąd zdrajców!
Toronto
Mimo iż wiadomo, że rząd cofa paszporty wydane Kanadyjczykom podejrzanym o współpracę z ISIS i wyjeżdżanie za granicę w celu przyłączenia się do organizacji, minister imigracji Chris Alexander i jego urzędnicy nie chcą podawać żadnych liczb. Pytani o to, ile paszportów zostało cofniętych po 2002 roku, kierują pytających do służb granicznych, które z kolei nie chcą odpowiadać na pytania. Alexander, odmawiając ujawnienia statystyk, powołuje się na poszanowanie prywatności i bezpieczeństwo państwa.
Minister ma prawo do odmowy wydania lub cofnięcia paszportu, jeśli uważa, że jest to uzasadnione z punktu widzenia bezpieczeństwa Kanady lub jakiegokolwiek innego kraju.
W ostatnich dniach minister imigracji pytał lidera liberałów Justina Trudeau, czy uważa za słuszne cofanie paszportów osobom podejrzanym o przyłączanie się do grup takich jak ISIS. Przypomniał, że Trudeau nie poparł odbierania obywatelstwa kanadyjskiego osobom skazanym za terroryzm.
Trudeau odpowiedział wymijająco. Powiedział, że Kanada ma przyjęte zasady dotyczące zatrzymywania paszportów. Wezwał wszystkie partie do debaty nad tym, jak wspólnie walczyć przeciwko ISIS.
Z rządowych statystyk wynika, że od 2003 roku odebrano obywatelstwo 40 Kanadyjczykom. Osobom tym udowodniono, że otrzymały je w drodze oszustwa. W przeciwieństwie do danych dotyczących paszportów, te odnoszące się do obywatelstwa nie są tajne. Liczby przedstawiają się następująco: 2003 — 1, 2009 — 1, 2010 — 3, 2011 — 3, 2012 – 15, 2013 – 7, 2014 (jak dotąd) – 10.
Według nowych przepisów, obywatelstwo może być też odebrane przez ministra, jeśli dany obywatel zostanie skazany za terroryzm.
Dramatyczne poszukiwanie dochodów
Toronto
Rządowi Kathleen Wynne nie udaje się załatać dziury budżetowej, która pozostała po tym, jak u władzy był Dalton McGuinty. Co to oznacza dla podatników? Jak łatwo się domyślić – podwyżki podatków.
Ostatnim pomysłem rządu jest "nowe narzędzie generowania dochodu" polegające na opodatkowaniu YouTube'a, Netflixa czy innych kanałów internetowych. W imieniu rządu podczas konsultacji dotyczących nowych przepisów prowadzonych przez CRTC wypowiadał się asystent zastępcy ministra turystyki, kultury i sportu Kevin Finnerty.
Finnerty podkreślił, że obecnie nadawcy traktowani są nierówno i rząd bardziej przychyla się nałożenia restrykcji na kanały internetowe niż złagodzenie ich dla innych nadawców. Innymi słowy, zdaniem rządu nie jest sprawiedliwe, by widzowie musieli płacić podatki za subskrypcję telewizji kablowej, a za oglądanie kanałów YouTube czy Netflix już nie.
Stanowisko rządu prowincyjnego w tym momencie jest przeciwne temu, co mówi się na szczeblu federalnym czy w CRTC. Pomysł liberałów łamie zasady neutralności wobec Internetu stosowane przez CRTC.
Ewentualne wprowadzenie podatku od oglądania kanałów internetowych będzie oznaczało potrzebę zatrudnienia nowych urzędników. Pytanie też, jak miałaby wyglądać egzekucja takich przepisów.
Drony siedzą wielorybom na karku
Vancouver
Eksperci zajmujący się orkami w akwarium w Vancouverze nawiązali współpracę z amerykańskimi naukowcami, by przy pomocy dronów monitorować populację zwierząt zamieszkującą wybrzeże Kolumbii Brytyjskiej. Drony wyposażone w kamery będą mogły unosić się na wysokości 30 metrów nad zwierzętami, co daje naukowcom zupełnie nową perspektywę. W sierpniu nad cieśniną Johnstone wykonano ponad 60 lotów. Hexacopter APH-22 sfotografował 77 orek zamieszkujących północne wody i pięć, które znajdowały się na tym terenie czasowo.
Jak dotąd obserwacje prowadzono z łodzi. Niekiedy orki z łodzi są gorzej widoczne. Trudno jest też w takich warunkach stwierdzić, czy samica jest w ciąży. Z góry widać to bardzo dokładnie. Badacze uważają, że dzięki użyciu dronów będzie można łatwiej stwierdzić, jak często samica traci młode w pierwszych miesiącach ich życia lub rodzi martwe potomstwo. Zauważono też, że część zwierząt jest chuda. W kilku przypadkach stwierdzono zanikanie białych plam przy oczach, co jest objawem niedowagi.
Doug Ford w butach po bracie
Toronto
We wtorek wieczorem Doug Ford pierwszy raz wziął udział w debacie ze swoimi głównymi konkurentami. Ford siedział między Torym i Chow. Od razu dał do zrozumienia, że jego głównym konkurentem jest właśnie Tory, który według ostatnich sondaży ma nad nim 22-procentową przewagę. Ford może liczyć na 27 proc. głosów, a Chow – na 24.
Ford zarzucił Tory'emu, że jest elitarny i w gruncie rzeczy nie ma pojęcia o tym, co się dzieje w ratuszu. Zaznaczył, że jeśli Tory zostanie wybrany, będzie pierwszym od dawna burmistrzem, który wcześniej nie zasiadał w radzie. Na to Tory stwierdził, że Ford niemal dzielił stanowisko burmistrza z bratem, ale nie zrobił nic, by ciąć koszty czy wdrożyć inne działania, które teraz proponuje. Do tego wcale nie tak często pojawiał się na posiedzeniach rady. Wypomniał mu, że nazwał kolegów z rady "małpami".
Chow nie miała wielu okazji, by wtrącić się do rozmowy i skierować uwagę obecnych na plan SmartTrack Tory'ego. Udało jej się jednak zadać parę pytań dotyczących transportu i stwierdzić, że Tory będzie obiecywał wszystko, by tylko zostać wybrany.
Chow i Tory naciskali też na Forda, żeby zadeklarował się jasno, czy jako burmistrz pójdzie na paradę równości. Ford powiedział tylko, że przekazał 3500 dolarów na organizację tego wydarzenia i nie ma problemu z paradą.
Debata była w dużej mierze teatralna, a większość widowni zebranej w York Memorial Collegiate należała do zwolenników Forda. Dyskusja na chwilę została przerwana, gdy policja musiała wyprowadzić kobietę krzyczącą, że Ford podczas parady równości pojechał na rodzinny cottage i za to wyborcy go kochają.
Podziękowanie - tak, ale nie za darmo
Mississauga
W najbliższą sobotę mieszkańcy Mississaugi będą mieli okazję, by pożegnać się z odchodząca wkrótce na emeryturę Hazel McCallion. Gala "Thanks Hazel" odbędzie się w International Centre w Malton. Zacznie się o 17.30, obiad zaplanowano na 18.30. Cena biletu to 500 dolarów od osoby i 4500 dol. za 10-osobowy stolik. Zebrane pieniądze będą przeznaczone na działającą non-profit Hazel McCallion Foundation for the Arts, Culture and Heritage.
Organizatorem jest wieloletni przyjaciel pani burmistrz, Ron Duquette. Już teraz zapowiada, że szykuje coś specjalnego. Wystąpią artyści z Mississaugi, a galę poprowadzą reporter CityNews Francis D'Souza i dwukrotna złota medalistka w hokeju kobiet Cheryl Pounder. Pojawią się też liczni goście i politycy ze wszystkich szczebli rządu. Więcej szczegółów na stronie www.thankshazel.ca.
Inwestycje, na których można tylko stracić
Toronto
Rząd Ontario zapłaci 309 milionów dolarów prywatnemu deweloperowi, by odzyskać kontrolę nad jednym z budynków w centrum Toronto – MaRS Phase 2. Minister infrastruktury Brad Duguid powiedział, że decyzja nie należała do łatwych. Panel ekspertów stwierdził, że rząd powinien odkupić udziały Alexandria Real Estate. Dzięki temu rząd będzie mógł wpływać na wysokość czynszu i zachęcić najemców do wynajmowania biur, które w większości stoją puste.
Krytyk Vic Fedeli mówi, że nie rozumie, dlaczego rząd miałby przejmować udziały amerykańskiej firmy. Dodaje, że 309 milionów dolarów to tylko początek, inwestycja w MaRS pochłonie jeszcze setki milionów dolarów. Posunięcia nie popiera też Catherine Fife – krytyk z NDP.
Konserwatyści zbierają się do kupy
Toronto
9 maja usłyszymy, kto stanie na czele ontaryjskich konserwatystów. W niedzielę partia opublikowała plan kampanii, która oficjalnie ruszy 8 listopada. Konserwatyści mają głosować 3 lub 7 maja, a na 9 zaplanowano wydarzenie w rodzaju zjazdu partii, podczas którego zostaną podane wyniki.
Pierwszą osobą, która potwierdziła, że będzie ubiegać się o przywództwo, była posłanka z Whitby Christine Elliott. Wszystko wskazuje na to, że jej konkurentem będzie Monte McNaughton (poseł okręgu Lambton-Kent-Middlesex). Do końca tygodnia ma się też wypowiedzieć Vic Fedeli (MPP z Nipissing). W gronie potencjalnych kandydatów są też Lisa MacLeod (MPP z Nepean-Carleton) i Patrick Brown (MPP z Barrie).
Partia wymaga opłaty w wysokości 75 000 dol., przy czym 25 000 jest refundowane. Kandydaci nie mogą wydać więcej niż 1,25 miliona.
Do głosowania będą uprawnieni członkowie partii zarejestrowani przed 28 lutego 2015 roku. Dany kandydat, aby zwyciężyć, musi dostać co najmniej połowę głosów.
Tymczasowym liderem konserwatystów jest Jim Wilson. Tim Hudak zrezygnował 12 czerwca, gdy po wyborach PC straciła 9 miejsc w parlamencie.
Spis treści numeru 39 (26 września - 2 października 2014)
piątek, 26 wrzesień 2014 13:36 Opublikowano w OkładkiStanisław Michalkiewicz W nowej aranżacji
Aleksander graf Pruszyński Ukraina - co robić, co dalej?
Krzysztof Ligęza Niektóre kobiety są głupsze
Izabela Embalo Dzieci urodzone w Kanadzie
Skorzystajmy z pomocy z wysoka - Wywiad z ks. Stanisławem Małkowskim
Andrzej Kumor Busko Zdrój, Solec Zdrój - nasze polskie klejnoty
Malwina Rewkowska, hm. Czy warto zapisać dziecko do harcerstwa?
Maciek Czapliński Sprzedaż z Property Guys
Sergiusz Piasecki Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy (2)
Krzysztof Jaśkielewicz Łososie w rzekach
Sobiesław Kwasnicki Audi A3. Inżynier powie "ach"
wandarat Siedzimy sobie razem
Aleksander Łoś Bezwizowe początki
Janusz Niemczyk Spotkanie z dowódcą armii kanadyjskiej gen. Lawsonem
Jedna kancelaria - trzy pokolenia!
Wojciech Błasiak Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (29)
Andrzej Kumor Trzeba walczyć z wiatrakami
Busko Zdrój, Solec Zdrój - polskie klejnoty
niedziela, 21 wrzesień 2014 19:16 Opublikowano w FotoreportażZ wielką radością przyjąłem zaproszenie wystosowane przez Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego do udziału w misji przyjazdowej w Busku Zdroju mającej na celu promowanie turystyki zdrowotnej do tamtejszych uzdrowisk – w Busku i w Solcu – z prostego powodu.
To moje rodzinne ziemie – mój Ojciec urodził się w Woli Chroberskiej nieopodal Pińczowa, zaś dziadek żony w latach 1935– 1945 był lekarzem sanatoryjnym w Solcu Zdroju. W czasach przedwojennych były to uzdrowiska pełną gębą, słynne na całą Polskę.
Nie bez przyczyny. Wody zdrojowe w Solcu są bardzo stężone, a ich działanie – bardzo skuteczne – jak twierdził znany polski pionier balneologii dr Józef Dietl – jeśli komuś woda z Solca nie pomoże, to nic mu już nie pomoże. Dzisiaj obydwa uzdrowiska wychodzą z lat zaniedbań, skore wrócić do dawnej świetności. Lokalne władze zachęcają sanatoria do zrzeszania się w "klastrze", by usprawnić promocję oraz skuteczniej działać na zewnątrz.
Gdy po kilku godzinach drogi z warszawskiego lotniska dotarliśmy wraz z grupą dziennikarzy i przedstawicieli biur podróży do Buska, powitała nas miła obsługa bardzo eleganckiego, dopiero co oddanego do użytku po remoncie, hotelu Bristol. Hotel z wielkimi tradycjami, który przenicowano nowocześnie poprzez dobudowę superluksusowego skrzydła.
Wszystkie pokoje hotelowe wyposażono w łazienki z prysznicem i bidetem.
Wyśmienita jest w Bristolu kuchnia. Co rano pensjonariusze mają do dyspozycji bufet z pełnym śniadaniem.
Busko to niewielkie miasto z wieloma znakami dawnej świetności...
Ciąg dalszy za tydzień
http://www.goniec24.com/goniec-automania/itemlist/user/64-andrzejkumor?start=1773#sigProId0b72ebbfc2