Verano 2012 - auto miłe w dotyku
Dzisiaj porozmawiamy sobie o samochodzie, który przez wiele lat kojarzył się poszukiwaniem wygody i luksusu u osób zbliżających się do wieku emerytalnego, czyli o Buicku. Przyznam szczerze, że paradoksalnie był to dla mnie w Kanadzie pierwszy własny samochód.
Lata temu znajomy odstąpił mi za 100 dolarów buicka regala z 82 roku i kilka ładnych lat pojeździłem czymś, co przypominało pluszową wersalkę podpiętą do czołgowego silnika z tapczanem przedniej maski wyposażoną w mały celownik optyczny na przednie. Złego słowa nie powiem, a wziąwszy pod uwagę, że zdarzyło mi się jechać 100 km/h bez powietrza w jednym kole, był to bardzo dobry samochód.
Od tego czasu wiele wody upłynęło i dzisiejsze buicki, choć nadal mają tendencję do izolowania kierowcy od otoczenia nie sprawiają już wrażenia ubogiej imitacji luksusu. Bob English w "Globe Drive" dowodzi nawet, że verano 2012 – agresywnie wyceniony (rozmowa może się zaczynać od 22.595 dol., a z różnymi dodatkami skończyć w okolicach trzydziestu kilku tysięcy) stanowi poważny atak marki na rynek wozów deczko mniejszych, konkurując z audi A3, infiniti G25 BMW serii trzeciej czy mercedesem C.
Zacznijmy więc od osiągów, no bo jeśli kogoś interesuje w aucie jednak coś więcej niż kolor i sprzęt grający, to najważniejsze zaczyna się pod maską. A tam w verano 2012 znajdziemy 2,4-litrową czwórkę z podwójną głowicą, która maksymalnie da nam 180 koni mocy przy 6700 obrotach i 171 funtów na stopę momentu zamachowego, napęd na przednie koła, skrzynia biegów sześciobiegowa, więc jest nadzieja na optymalizację zużycia paliwa i producent podaje, że całkiem zrywny czterodrzwiowy sedan o wadze 1497 kilogramów po mieście zżera jedynie 9,9 litra na setkę, zaś na trasie potrafi zejść nawet do 6,2. Tu uczulam jednak, aby uważać, ponieważ brak kanadyjskich państwowych norm zużycia sprawia, iż często producenci podają wartości zaniżone, prawdziwe jedynie w optymalnych warunkach.
Zainteresowanych bezpieczeństwem własnej rodziny z pewnością zadowoli 10 poduszek powietrznych chroniących kabinę.
Ponieważ na razie nie miałem okazji przetestować, powiem tylko, że wspomniany Bob English zapewnia, iż mimo charakterystycznej dla buicka miękkości, o którą proszą klienci spragnieni poczucia drogowego komfortu, auto nie pływa na zakrętach, a to dzięki zawieszeniu tyłu systemu Z-Link Wattsa.
Koła duże, 18-calowe z pokaźnymi oponami P232-45R18, dodatkowo łagodzą wykroty asfaltu i uprzyjemniają jazdę.
Oczywiście, buick ma aspiracje do luksusu, a więc: zapłon na jeden guzik, automatyczna kontrola temperatury powietrza wewnątrz pojazdu, Bluetooth, głośniki Bose i system audio kierowany przy pomocy touchscreen – wszystko to sprawia, że verano to auto miłe w dotyku, a na dodatek całkiem pojemne – bagażnik liczy 405 litrów, a tylne siedzenie składa się 60/40.
Cztery osoby o amerykańskich rozmiarach podróżować nim będą komfortowo i z wielką przyjemnością. Przyjemność z pewnością też będzie doznawał kierowca, tym bardziej że w 2013 roku można tego buicka zamówić w wersji turbo, co podkręci moc do 250 KM ( rozpędza samochód do 60 mil na godzinę w 6,2 sekundy), no a to już nie są przelewki nawet dla auta ważącego niemal półtorej tony.
Auto jest składane u naszych amerykańskich sąsiadów w Orion w stanie Michigan, a platforma wozu jest wspólna dla opla astry i chevroleta cruze.
Luksusowe szczegóły to również laminowana antyakustyczna szyba, potrójne uszczelnianie drzwi, pięciowarstwowa wykładzina podsiębitki, absorbujące dźwięk maty podłogowe.
Całkiem sporo, jak za wspomnianą cenę. Na koniec powiem zaś Państwu na ucho, że wersja turbo dostępna będzie w roku 2013 z sześciobiegową ręczną skrzynią biegów, co może przekonać do kupna nie tylko tych siwiejących amatorów czterech kółek. O czym zapewnia
Wasz Sobiesław
PS Sprzedawców nowych samochodów zainteresowanych prezentacją modeli w "Gońcu" proszę o kontakt z redakcją. S.K.