Logo
Wydrukuj tę stronę

1 listopada - ważny to dzień

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

Ratajewska        Tak, ważny dzień -  dzień Wszystkich  Świętych. 

        Dwa razy byliśmy na grobach – mojego ojca i mojej babci. Wieczorem spodziewałam się łuny, kolorowej ….   łuny migocących światełek. Rozczarowałam się,  było inaczej. 

        Rynek dostosował się do gustu  ludzi, a oni wybierali znicze białe, pomarańczowe i czerwonych trochę. Brakowało mi zieleni świecącej   i niebieskiego  świecącego. Nie migotały światełka, chociaż wiatru nie było. Od czasu do czasu tylko,  jakiś jeden znicz był bez osłony, wtedy było widać żywy ogień. 

        Groby przeładowane. Na każdym z nich około 300 złotych w towarze,  licząc kwiaty i znicze. 

        Widać,  że albo znicze staniały, albo stopa  życiowa ludzi podniosła się. 

        Młodzież wyjechała na początku tego wieku. Co można było zrobić,  jeśli praca była tylko w dużych miastach, a tam na początku drogie życie,  bez mieszkania. Co raz to  było widać dzisiaj samochód z nie polskimi numerami rejestracyjnymi

        Dokupiłam dzisiaj kwiaty i dobrze,  że nie wcześniej,  bo mogłam je dopasować do tych. które już na grobie były. Kilka osób sprzedawało znicze i kwiaty na drodze do cmentarza.Kwiaty stały na ziemi,   przy chodniku,  w cenie od 5 złotych  do 25 złotych. 

        Tańsze  były niż kilka dni temu niż na targu, ale mniejsze. Kupiłam białe. Zarówno babcia. jak i mój tata nie lubili wystawności,  więc zawsze dopasowuję i znicze i kwiaty do ich gustu.  Wszyscy chyba tak robią. 

        Wspomniałam dzisiaj moje dni 1 listopada,  gdy musiałam pracować w Niemczech. Trudno taka pracę nazwać pracą. To było niewolnictwo. Pracowałam wtedy bez dnia wolnego i bez czasu wolnego. Teraz już troszkę się zmieniło. Opiekunka wie,  ze należy jej się czas wolny,  chociaż te 2 godziny dziennie

        Wtedy tego nie miałam i wymagań mieć nie mogłam. Cieszyłam  się, że mnie nie odesłano. bo dowiedziałam się,  że Niemcy mieli na to tydzień. jak im się opiekunka nie spodoba. Oni mówią - jeśli nie ma chemii. 

        W roku 2010 pojechałam z panią starszą niemiecką, na cmentarz. Liczyłam na to, że kupimy kwiaty przed cmentarzem,  a tam nic. Cisza,  nikogo nie było. Dwie kobiety  wybrały się z pieskami na spacer, właśnie na cmentarz. Czekałyśmy przy jakimś kamieniu  który miał zastąpić grób.  Jej mąż został  po śmierci spalony, więc cały grób,  to był nieduży  kamień, jego imię na nim, trochę trawki i kaganek na świeczkę, którą tam można było włożyć. 

        Tak tez zrobiłam i czekałyśmy na rodzinę Dobrze że znalazłam ten grób, bo miał  powierzchnię kwadratu o bokach  pół metra na pół metra. Przybyła rodzina niemiecka, bez żądnego kwiatka, żadnego znicza. To był Duesseldorf.

        Oddaliłam się od nich i się popłakałam. Usiłowałam ukryć moje łzy,  bo rodzina niemiecka nie rozumiała, o co chodzi. Chcieli wiedzieć,  dlaczego płaczę. Trudno było im to wytłumaczyć, bo nawet, jeśli w Polsce jest inaczej niż  w  Niemczech,  to przecież to nie jest powód do płaczu – wg nich. Wg mnie też., sama nie wiedziałam, dlaczego płaczę. 

        Tęskniłam za Polska, za moją rodziną,  za dziećmi. Za tym,  aby razem z moimi bliskimi   podziwiać przystrojone groby. Tak dobrze, gdy ludzie tego samego dnia, to samo robią. To łączy ludzi.

        Więc doceniam to,  że dzisiaj mogłam być w Polsce i wśród swoich. 

        Ważne jest to święto, chociaż młodzi już by woleli obchodzić je na wesoło. Wczoraj zamiast cukierków kupiłam mandarynki i jak przyszła gromada dzieciaków, to im je dałam. Dałam,  bo jeszcze 10 lat temu nasz syn pukał do drzwi, grożąc figielkiem, jeśli nie dadzą cukierka, a figielek  to jajko pod wycieraczką. Mąż dodał teraz, że jajka są drogie, więc by tak nie zrobili teraz.

        Dzisiaj nie wiemy, czy ci,  którzy umarli. mają lepiej od nas, czy gorzej. 

        Mój mąż ostatnio powiedział że piekło,  to jest ziemia.

        Wierzę,  że wszyscy pójdziemy do nieba. Dołączymy do innych, którzy na nas w tym dniu patrzą i widzą, jak mało wiemy. Widzą, jak układamy znicze na ich grobach. Wiedzą. że pamiętamy. 

        Ludzie starają się,  aby ten nasz pobyt na ziemi uczynić znośnym  -  aby było ciepło,  aby nie było głodno. To nam się udaje, ale  o tym, co będzie  po śmierci. nie wiemy nic.  

wandarat

Polska  dn. 1.11.2018

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Artykuły powiązane