Misternie wyrzeźbionym, obrotowym fałszem „moralnym” ciska się niemal każdego dnia z ekranów i szpalt po oczach maluczkich. Najpodlejszym z zajęć jest dłubanie w genach, przypisywanie zstępnym cech dziedzicznych i innych odpowiedzialności przodków. Według tej technologii zupełnie nie jest ważne, że Michael Corleone był synem Vito Corleone, ani nawet to, że Zygmunt August był synem Zygmunta Starego. Od dwudziestu lat w Polsce wiele znamienitych postaci nie ma drzewa genealogicznego, nie mają rodziców, za to chętnie chwalą się dziećmi. Ileż razy wielkie sławy odbierały wielkie nagrody, choćby takie Wiktory? Sprawdziłem jeden przypadek.