A+ A A-
Inne działy

Inne działy

Kategorie potomne

Okładki

Okładki (362)

Na pierwszych stronach naszego tygodnika.  W poprzednich wydaniach Gońca.

Zobacz artykuły...
Poczta Gońca

Poczta Gońca (382)

Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.

Zobacz artykuły...
piątek, 07 październik 2016 15:25

Opowieści z aresztu deportacyjnego: Bezradność

Napisane przez

        78-letni Maciej po raz pierwszy w swoim życiu wsiadł do samolotu i od razu lecącego z Wrocławia do Monachium, stamtąd do Toronto i z kolei do Montrealu. Maciej nie znał ani słowa po angielsku. Troskliwa córka, która zafundowała mu tę podróż i załatwiała wszelkie formalności, poinformowała go, że wylatuje z Polski na stałe do Kanady. Maciej zlikwidował swoje sprawy w Bielawie, gdzie mieszkał od 1945 roku, i leciał z przeświadczeniem, że tam już nie wróci. Mógł wylądować w areszcie imigracyjnym, gdyby doszło do rozmowy przez tłumacza z oficerem imigracyjnym na lotnisku torontońskim. Bo Maciej nie dysponował dokumentami „landed immigrant”. W polskim paszporcie miał wklejoną półroczną wizę kanadyjską. Jak to się stało, że to  „stare drzewo” miało być przeszczepione?

        Maciej urodził się w Łodzi. Ojciec jego był majstrem w największej, niemiecko-żydowskiej fabryce włókienniczej. Wiodło im się bardzo dobrze. Ojciec miał pięć garniturów, „swojego” szewca, rodzina wyjeżdżała na letniska. Wojna nie dokonała jakichś wielkich spustoszeń w rodzinie Macieja. Natomiast przestając z ówczesną rzeczywistością i kolegując się z rówieśnikami półniemieckiego pochodzenia, nauczył się niemieckiego.

piątek, 07 październik 2016 14:56

Auto na stare lata

Napisane przez

        Jaki samochód wybrać na stare lata – co kupować? Oczywiście, w grę wchodzi wiele czynników, w tym pieniądze – jeśli nie jesteśmy emerytem-krezusem, liczymy dokładnie każdego dolara, więc można zacząć od tego, że powinien to być samochód tani w eksploatacji. Wcale niegłupim rozwiązaniem jest pomyślenie o tym zawczasu, kiedy jeszcze zarabiamy i jesteśmy w stanie bez wysiłku kupić sobie coś odpowiedniego – większego niepsującego się SUV-a czy vana – auto wytrzyma co najmniej 20 – 25 lat, więc może nam dosłużyć do czasu, kiedy już nie będziemy mogli prowadzić.

        Pierwszą rzeczą, na jaką powinniśmy zwracać uwagę, to aby samochód był wygodny – łatwo było do niego wsiąść i wysiąść oraz by miał dobrą widoczność. Ja wybierałbym małe, ale bardzo wygodne i funkcjonalne samochody z dużymi drzwiami – możliwe, że raczej 2, a nie 4, dlatego że dwudrzwiowe mają większe drzwi kierowcy.

        Zwróćmy też uwagę na fotele (dobrze, jeśli są regulowane elektrycznie, bo  to o wiele łatwiejsze niż szarpanie się z manualnymi regulacjami) czy wysokość zawieszenia – generalnie łatwiej jest wychodzić z „wyższego samochodu”, niż wyczołgiwać się z korwety. Oczywiście, automatik – tu nie ma gadania, bo jak nas chwyci ból kolana albo rwa kulszowa, to machanie biegami niczym przyjemnym nie będzie.

        Kolejna sprawa, „resorowanie”. Im człowiek starszy, tym bardziej ceni sobie wygody, a jazda, zwłaszcza dłuższa, sztywnym sportowo zawieszonym autem może nas po prostu boleć.

        Kolejna rzecz – nie oszczędzajmy na systemach wspomagających kierowanie. Kiedy człowiek nie jest już tak gibki i sprawny, fakt, że samochód może nas ostrzec przed zmianą pasa ruchu przy wyłączonym migaczu lub zahamować, kiedy nam nie starczy refleksu, nie jest bez znaczenia. To samo dotyczy cruise control zdolnego do utrzymywania odległości od auta jadącego z przodu – gdy się ma 70 lat, jazda w korkach męczy o wiele bardziej.

        Popatrzmy też, jak to jest z bagażnikiem. l czy łatwo się będzie schylać; czy sięgamy do całej jego głębokości, czy łatwo się otwiera.

        A jakie modele?

        Consumers Report poleca następujące:  

        2014 chevrolet impala – wyciszone wnętrze, komfort podróży, proste i czytelne kontrolki, łatwe do chwytania klamki, w miarę niskie spalanie.

        2011–2014 chrysler 300 – supercichy, duża gama elektronicznych gadżetów, o których była mowa, dobra widoczność – opcja z napędem na cztery koła ułatwiająca jazdę zimą.

        2008–2014 honda accord – niezawodny, fantastyczna widoczność – dużo miejsca nawet dla wysokich kierowców, bezpieczny w wypadkach, kamera biegu wstecznego ułatwiająca cofanie.

        2011–2014 honda odyssey – dużo miejsca na wnuki, olbrzymie drzwi, szerokie wygodne fotele, doskonały na długie trasy (Floryda?), duża oferta elektronicznych gadżetów wspomagających.

        2014 kia soul – wysokie fotele i szerokie drzwi ułatwiają wysiadanie, długa lista opcji, rozsądnie wyceniona.  

        2004–2015 lexus RX – luksus,   niezawodny, choć niektóre rzeczy na wyświetlaczu zbyt drobne.                

        2009–2015 subaru forester – supersamochód dla starszej osoby! Doskonała widoczność, dobre wsiadanie i wysiadanie, proste i łatwe w użyciu kontrolki, napęd na cztery koła daje pewność jazdy zimą nawet w kopnym śniegu, modele 2014 i nowsze mają bardziej wyciszoną kabinę i są bardziej oszczędne gdy chodzi o paliwo. Do tego dochodzą, ostrzeżenie przed zderzeniem oraz wyjeżdżaniem z pasa ruchu.

        To tylko kilka propozycji, warto zapytać o inne u naszego ulubionego dilera Marinos Automotive Group – 416-252-2277.

        Co szczerze poleca
Wasz Sobiesław

piątek, 07 październik 2016 14:51

Pamiątki Soplicy (27)

Napisane przez

pamiatki-soplicy        Za moich czasów wielkie były cnoty, a jeżeli winy naddziadów trzeba było odpłacić, dawno bylibyśmy się oczyścili i wrócili do nieodżałowanej szkody, gdyby teraźniejsze pokolenie nowymi zdrożnościami nie przedłużyło gniew boski. Tać to historia świadczy, że wielkie występki poprzedzają zawsze upadek narodów. Nie chcieli Grecy uznawać zwierzchności duchownej chrześcijańskich papieżów i woleli jedność kościelną rozerwać niż ofiarę z dumy uczynić, za to wpadli nie w zwierzchność, ale w kajdany bisurmańskiego papieża.         

        A Rzym, pokąd był cnotliwy, jak jemu los dopisywał, że aż jeden wielki i uczony święty napisał, że Pan Bóg nie mógł tak wielkich cnót nie nadgrodzić zwierzchnością nad światem. Największe, najpotężniejsze narody oddały się w poddaństwo rzymskie. Horacy zachowując wiarę, iż świat jest Rzymu udziałem, pisał:

Horrenda late nomen in ultimas,
Extendat oras.

        A trochę niżej:

Quicumque mundo terminus obstitit,
Hunc tangat armis, visere gestiens
Qua parte debacchentur ignes,
Qua nebulae, pluviique rores.

piątek, 07 październik 2016 14:50

Szczupaki na Dalrymple (41/2016)

Szczupaki na Dalrymple

        Wyniki zawodów Polsko-Kanadyjskiego Związku Wędkarskiego w łowieniu szczupaków z łodzi na jeziorze Dalrymple. Sobota, 1 października 2016 r.  W zawodach startowało 17 wędkarzy. 5 wędkarzy złowiło szczupaki.

Wyniki:

              Liczba ryb Waga (kg) Punkty

1. Stanisław Tupta         
                1        2,20        25 + 3*
2. Janusz Kawalec         
                1         1,6        23
3. Zdzisław Calik         
                1         1,56         21
4. Roman Runo                 
                1         1,12         19
5. Dariusz Hadziewicz         
                1         0,66         18
*Największa ryba

Klasyfikacja PKZW po ostatnich zawodach, 20 pierwszych miejsc:

   1. Roman Runo                 221 pkt
   2. Waldemar Weselak         194
   3. Janusz Kawalec         163
   4. Wojciech Bak         147
   5. Stanisław Zapała         126
   6. Marek Pastuszek         123
   7. Dariusz Hadziewicz           97
   8. Wojciech Chańko         90
   9. Krzysztof Arsiuta         87
 10. Mariusz Robak         66
 11. Mirosław Arsiuta         66
 12. Adam Góralczyk         47
 13. Stanisław Tupta         44
 14. Henryk Wywiał         40
 15. Roman Mikucewicz         38
 16. Oktawian Olejnik         36
 17. Damian Kapral         36
18. Bogusław Gradek         28
 19. Edward Stenka         28
 20. Andrzej Potz                 28

        Następne zawody: 23 października 2016 r. (niedziela). Waterford, Concession 8. Godzina zbiórki – 7.00. Zawody brzegowe na wszystkie ryby. Prosimy o zaopatrzenie się w siatki do przetrzymywania ryb.

        Nad jeziorem Dalrymple znajduje się polski ośrodek – Lake Dalrymple Resort. W Internecie:  www.lakedalrympleresort.ca lub  tel. 1-705-833-2400.

        Ośrodek oferuje do wynajęcia domki letniskowe (cottages) i łodzie wędkarskie. Na miejscu można też kupić przynęty – live bait. Jezioro Dalrymple położone jest 155 km od Toronto.


Nadszedł koniec giganta

        Niedługo nacieszyli się wędkarze z nowego Cabelasa w Ottawie, który został uroczyście otwarty w czwartek, 22 września 2016 r.  W poniedziałek, 3 października, Bass Pro Shops kupił za 5,5 miliarda dol. sklepy Cabelas, swojego największego konkurenta w USA i Kanadzie.

        Pierwsze przecieki na temat  przejęcia Cabelasa przez BPS pojawiły się w listopadzie ubiegłego roku. Teraz stało się to faktem.

        Bass Pro Shops znajduje się w pierwszej 100 największych prywatnych firm w USA. Dochód Cabelasa w ubiegłym roku wyniósł 1,2 miliarda dol. 

Cabelas był spółką, w której 25 proc. akcji należało do rodziny. Pod koniec trzeciego kwartału 2015 r. akcje giełdowe firmy zanotowały wyraźny spadek.

        Właściciel Bass Pro Shops John Morris należy do najbogatszych ludzi w USA.  Forbes szacuje jego majątek na 3,9 miliarda dol., co daje mu 403. miejsce na liście najbogatszych ludzi na świecie.

        Tymczasem trwa wyprzedaż likwidacyjna sklepów Le Baron.  Pod koniec września firma ogłosiła bankructwo.


Łososie

Trwa oblężenie rzek, do których na tarło wchodzą łososie. Na zdjęciu Credit River w Erindale Park.

piątek, 07 październik 2016 00:01

Trwałość elementów domu (41/2016)

Napisane przez

maciekczaplinski        Wielu z nas kupuje domy używane. – Im starszy dom, tym więcej potencjalnie może być do „roboty”. Czy mógłbyś naświetlić, jaka jest żywotność poszczególnych składników domu, by nasi słuchacze mogli być ewentualnie przygotowani na być może czekające ich wydatki?

        Znajomość wieku domu jest niezwykle istotna. Wiedząc, ile lat ma dom, można z góry przewidzieć wiele problemów oraz być przygotowanym na pewne wydatki.

        Jeśli dom ma ponad 70 lat, to wiadomo, że dużym problemem będzie basement i ściany basementowe. W tamtych czasach basementy były nieużyteczne, a ściany były robione z kamieni zbieranych na polu lub wyciąganych z rzek. Po pierwsze, takie basementy były niskie, ale również nie było właściwej izolacji przeciw wilgoci, dlatego są często wilgotne.

        Domy te mają też zwykle przestarzałą instalację elektryczną, ogrzewczą czy wodną. W praktyce też nie mają żadnej izolacji cieplnej. Jeśli poprzedni właściciele nie zainwestowali w usprawnienia – taki dom może być prawdziwą puszką Pandory.

        Domy pomiędzy 50-70 lat mają podobne problemy, z tym że jest już lepiej, jeśli chodzi o fundamenty i basementy. Ciągle jednak są problemy z systemem elektrycznym, słabą izolacją cieplną, często przestarzałym systemem ogrzewczym.

        Domy 40-60 lat – są zwykle bardzo solidne (szczególnie jak są z cegły) i zwykle basementy są wysokie i dobrze zaizolowane – ciągle jednak mają słabą odporność na mrozy – są zimne. Dopiero od kiedy wprowadzono powszechnie w Kanadzie system budowania z drewna, gdzie wkłada się izolację pomiędzy studs – a okłada się dom cegłą lub sidingiem – odporność cieplna znacznie się poprawiła.

        Zasadniczo w ostatnich latach wraz ze wzrostem kosztów energii – przykłada się coraz większą wagę do energooszczędnego budowania.

        Domy do 5 lat zasadniczo powinny być bez problemów technicznych. Jest to w dużej mierze prawda, jeśli chodzi o żywotność poszczególnych składników domów. Niestety, w tym też czasie wychodzi najwięcej usterek wynikających z błędów wykonawczych lub z prostej grawitacji. Budynek zwykle osiada i potrafią w tym czasie pękać na przykład ściany w piwnicach. W domach, w których piwnice były wylewane w okresie wiosny i jesieni – problem ten jest rzadszy niż w tych, które były kopane i wylewane w czasie mrozów.

        Domy od 5 do 10 lat zwykle mają również mało problemów.

        W domach od 10 lat wzwyż mamy coraz częściej potrzebę wymiany i napraw różnych składników.

        W domach ponad 15 lat musimy liczyć się z takimi naprawami, jak dach, piec, okna itd.

        Jeśli planujemy w jakimś domu pozostać na dłużej, ma wiele sensu wymiana oryginalnych elementów na nowe – poważnie trzeba zastanowić się nad ich jakością. Często mała różnica w cenie daje nam znacznie wyższą jakość.

        Należy pamiętać, że często na żywotność poszczególnych elementów domu ma wpływ ich właściwa instalacja oraz właściwa pielęgnacja! Znajomość żywotności niektórych elementów domu jest istotna, bo pozwala nam zaplanować wydatki. Porozmawiajmy o kilku zasadniczych składnikach każdego domu:

        Zacznijmy od pieców. Piec gazowy typowo wytrzymuje 15 do 25 lat, a cena nowego pieca wynosi od 2000 do 4000 tysięcy dol. Piec olejowy odpowiednio wytrzymuje 15 do 30 lat, a cena waha się od 3000 do 4500 dol.

        Następnym ważnym składnikiem są pokrycia dachowe.

        Standardowe dachówki asfaltowe wytrzymują od 12 do 15 lat; lepszej jakości mogą wytrzymać od 15 do 25 lat, a najwyższej jakości nawet od 35 do 40 lat. Są to nominalne wytrzymałości i czasami praktyka odbiega od teorii. Na żywotność dachówek wpływa bardzo wiele czynników, jak wentylacja dachu, kąt nachylenia, kolor, ilość drzew itd. Dachówki drewniane zwykle wytrzymują od 15 do 20 lat, choć nominalnie zakłada się, że wytrzymują dłużej. Dachówki cementowe wytrzymują 40-50 lat, a ceramiczne nawet dłużej. Pokrycie z łupku może wytrzymać nawet 100 lat i równie żywotne jest pokrycie z miedzi. Trudno się jednak spodziewać w Kanadzie, gdzie ludzie przeciętnie żyją w jednym domu nie dłużej niż 5-10 lat, by ktoś inwestował w pokrycie z miedzi, dlatego większość domów ma „tanie” pokrycie z papy.

        Żywotność okien i ich trwałość zależy od konstrukcji. Wiele okien po 20-30 latach nadaje się do wymiany. Okna drewniane, jeśli nie są odpowiednio zabezpieczane, potrafią popsuć się nawet szybciej! Popularne obecnie okna z plastiku (winylu) powinny być bardziej żywotne i ich nominalna wytrzymałość może nawet sięgać 30-50 lat.

        Rynny spustowe – często jeśli są z normalnej blachy – po 20 latach zaczynają mieć dziury. Obecnie coraz częściej mamy rury spustowe robione z aluminium oraz plastiku. Elementy zewnętrzne, na przykład drewniany siding, jeśli nie jest pielęgnowany – po 20 latach może być do wymiany.

        Kuchnie zwykle po 15 latach nadają się do wymiany, to samo dotyczy łazienek.

        Jak określić wiek domu, który oglądamy?

        Osoba z doświadczeniem potrafi ocenić wiek domu z dużym przybliżeniem prawie na pierwszy rzut oka. Często jednak określenie wieku domu wymaga trochę pracy detektywa. W określeniu wieku oglądanego domu może pomóc nam:

        Znajomość konstrukcji i sposobu budowania w różnych okresach;

        Data instalacji pieca gazowego – jeśli jest on od nowości w danym domu;

        Data instalacji Hot Water Tank (jeśli jest oryginalny);

        Data wybita na uszczelkach aluminiowych w oknach i drzwiach;

        Data na liczniku elektrycznym oraz rodzaj przewodów elektrycznych;

        Naklejka z New Home Warranty Program najczęściej umieszczana na tablicy elektrycznej;

        Data na denku od toalety (to zabawne, że niektóre toalety wytrzymują 50-60 lat);

        Data na płytach chodnikowych wokół domów (szczególnie w nowszych osiedlach);

        Data na elementach drewnianych domu (najczęściej „floor joint”);

        Data na survey (niestety nie zawsze jest dostępny);

        Czasami można sprawdzić datę produkcji sprzętów domowych (zakładając, że nie były wymieniane od początku).

        Wiek można określić również poprzez styl budowania, rodzaj cegły oraz cały szereg składników budowlanych. Agent z doświadczeniem będzie orientował się również, kiedy było budowane dane osiedle, a zwykle domy na tym samym osiedlu są w tym samym wieku.

        Liczne grono dostojnych gości, znawcy przesłania św. siostry Faustyny, a także osoby, które odkryły dzięki Łasce Bożej prawdziwe znaczenie Bożego miłosierdzia zgromadziły się w miniony weekend na zorganizowanym przez byłego proboszcza parafii p.w. Eugeniusza de Mazenod w Brampton, o. Adama Filasa, Kongresie Miłosierdzia Bożego w Kanadzie. W niedzielę odbył się w Millenium Garden Centre w Brampton „Bankiet miłosierdzia”, z którego dochód przeznaczony był na wdowy i osierocone dzieci rybaków na Madagaskarze, gdzie pracują Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej.

        O. Adam Filas tłumaczył: – Moi kochani, wielu ludzi pytało mnie, jaki jest cel organizowania „Bankietu miłosierdzia” przy okazji Kongresu Bożego Miłosierdzia. Sądzę, że można to łatwo wyjaśnić.

        Nie można sobie wyobrazić misji Kościoła bez miłosierdzia Bożego, jak również miłosierdzia ludzi ochrzczonych, czyli nas wszystkich, których Chrystus wzywa, abyśmy stali się kanałami Jego miłosierdzia dla świata. Wyobraźmy sobie misjonarzy w krajach Trzeciego świata, którym nikt nie pomaga, nikt się o nich nie troszczy, nie dba, w jakich warunkach oni tam żyją itd.

        Miłość do LOT-u nie była łatwa, drogie bilety, brudne samoloty, opóźnienia…

        Tymczasem jednak od jakiegoś czasu widać, że LOT przestał być traktowany po macoszemu, jako kolejne przedsiębiorstwo państwowe przygotowywane do szabru, i zaczyna rozpościerać skrzydła. Sprzyja temu wiele czynników – dobra sytuacja gospodarcza Polski w porównaniu z resztą Europy, wzrost zamożności Polaków tudzież korzystania z przewozów lotniczych (choć nadal przeciętny Polak lata mniej niż raz do roku, a przeciętny Europejczyk „zachodni” ponad trzy razy), a także problemy Niemców z uruchomieniem berlińskiego huba. Oznacza to, że strategiczną koncepcję LOT-u oprzeć można na próbie stworzenia warszawskiego huba, być może w przyszłości w oparciu o „pozamiastowe” nowe wielkie lotnisko.

        Słowem,  jest moc w Locie i widać to było doskonale podczas konferencji prasowej, jaką w miniony wtorek zwołał względnie nowy dyrektor generalny firmy Rafał Milczarski. Kim jest? Milczarski ukończył wydział ekonomii Uniwersytetu Cambridge. Kierował funduszem inwestycyjnym Innovum, pracował w transporcie kolejowym. Tworzył Kolej Bałtycką S.A., prywatną firmę cargo. W 2005 roku wraz z inwestorem branżowym Freightliner Group z Wielkiej Brytanii założył firmę cargo Freightliner PL. Jest też założycielem i byłym prezesem Freightliner DE, niemieckiej spółki zależnej Freightliner PL. Praca  w Locie jest jego pierwszą posadą w firmie państwowej.

        Jestem dyrektorem zauroczony, bo wygląda na to, że jest to Polak,  który ma ikrę, jest wygadany po angielsku (nie daje się zaginać prostymi chwytami), a do tego kocha naszą Polskę (wielokrotnie podkreślał, jaki to świetny kraj – i jak wielki jest jego potencjał). Zachęcał też do turystyki, wskazując, że w przeciwieństwie do wielu części starej Europy, Polska jest bezpieczna, co udowodniła m.in. organizacja światowych Dni Młodzieży, w których dyrektor uczestniczył. Stwierdził zresztą, że jeżeli Polska nie będzie bezpieczna , to znaczy, że cała Europa będzie  niebezpieczna, co jest uwagą nader słuszną.

        Po co zwołano konferencję, którą prowadził na terenie polskiego Konsulatu Generalnego w Toronto rzecznik prasowy polskiego przewoźnika lotniczego, p. Adrian Kubacki? Otóż LOT powraca do rozumu, od którego odszedł kilka lat temu, i stawia na obsługę nas, ludzi z Europy środka, którzy siłą rzeczy latają co jakiś czas „do domu” – Polaków, Ukraińców, Żydów. Podczas konferencji ogłoszono zwiększenie częstotliwości połączeń z Toronto do Warszawy z czterech do pięciu w listopadzie,  a następnie do siedmiu w okresie przedświątecznym i poświątecznym . LOT docelowo chce codziennie latać z Toronto do Warszawy. Codziennie od listopada będzie latał na lotnisko JFK w Nowym Jorku i O’Hare w Chicago.

        Chwilę wcześniej niż konferencja w Toronto – podczas Parady Pułaskiego w Nowym Jorku, dyrektor Milczarski poinformował o wznowieniu połączenia z Newark do Warszawy (ciotka mojej żony nie mogła odżałować tych lotów, pomstując na polską firmę). Dzień po konferencji w Toronto poinformowano też  o otwarciu nowego bezpośredniego połączenia z Los Angeles do Warszawy – pierwszego bezpośredniego z zachodnim wybrzeżem USA. Lot na pokładzie dreamlinera z Los Angeles do Warszawy będzie trwał 12 godzin. LOT ponadto konsoliduje i otwiera nowe operacje liniowe kosztem egzotycznych czarterów, które z punktu widzenia przewoźnika są mniej opłacalne. Będą więc bezpośrednie loty do Seulu (nasza tamtejsza współpracowniczka p. Paula Agata Trelińska wreszcie będzie szczęśliwa, bo wcześniej do Warszawy latała z wielkimi przygodami przez Moskwę lub Emiraty Arabskie).

        Tak więc dzieje się w Locie. Przewoźnik ma wielki potencjał i jako jedyny w Europie, poza liniami nisko kosztowymi, dynamicznie rozwija się w oparciu o flotę nowych i nowoczesnych samolotów – notabene wszystkich budowanych na terenie Ameryki od embraera, przez boeingi, po nasze kanadyjskie bombardiery. We wszystkich oferuje trzy klasy w dreamlinerze (jest ich sześć, a od przyszłego roku będzie osiem), klasa business ma fotele, które rozkładają się w niewielkich rozmiarów łóżka. Jeśli uda się wykorzystać sytuację i zaoferować wygodne połączenia z Warszawy, to przechwycimy część ruchu hubowego obsługiwanego obecnie przez Frankfurt czy Berlin. No a to oznacza miejsca pracy i zarobek dla właścicieli LOT-u.

        Komentując pogłoski o szukaniu przez polskie władze inwestora strategicznego dla firmy (mówiło się o Chińczykach), dyrektor Milczarski stwierdził, że ambitny plan sanacji  LOT-u  możliwy jest również bez takiego inwestora, choć z pewnością jako dyrektor byłby zainteresowany współpracą z taką inwestującą stroną, zwłaszcza gdyby otwierała nowe rynki.

        Dyrektor zapewnił ponadto, że ceny biletów będą konkurencyjne (zaprzeczając jednocześnie, by LOT zamierzał powrócić do eksperymentów z wydzielaniem z siebie niskokosztowej linii). Powiedział też, że konkurencja ze strony Air Canada Rouge, mimo że stanowi współzawodnictwo na poziomie „taktycznym”, to jednak strategicznie pomaga, ponieważ prowadzi do zwiększenia zainteresowania rynkiem środkowoeuropejskim w Kanadzie.

        Przewozy cały czas rosną, a biorąc pod uwagę wspomnianą niską częstość latania Polaków, potencjał, by unieść ich w niebo, wciąż jest olbrzymi. Jego wykorzystania tak dyrektorowi Milczarskiemu, całemu LOT-owi, jak i sobie szczerze życzymy.

Andrzej Kumor

czwartek, 06 październik 2016 23:48

Polscy Tenorzy i Kanadyjskie Soprany

Napisane przez

        Wiele lat temu przygotowywałem w Living Arts Centre koncert The Polish Tenors, z Bogusławem Kaczyńskim i znakomitymi śpiewakami. Idea tak się spodobała, że zagraliśmy dwa razy, aby później przenieść imprezę na Broadway. Takie koncerty, jak Canadian Tenors, Irish Tenors czy Italian Tenors, są dosyć popularne, postanowiłem więc wrócić do tego pomysłu. Mamy teraz w Polsce naprawdę dobre głosy, wybrałem najlepszych z młodych, współczesnych tenorów.

        Wystąpi Tadeusz Szlenkier, nazywany polskim Pavarottim, którego odkrył i bardzo mocno promował Bogusław Kaczyński. I tu jest ciekawa historia – Pan Bogusław zawsze twierdził, że dobry tenor powinien być synem piekarza. Pavarotti, Caruso, Kiepura, a także Szlenkier, oczywiście obok szeregu innych warunków, ten jeden specyficzny spełniają. Tadeusz jest absolwentem filozofii na Uniwersytecie Warszawskim i po studiach wokalnych, kształcił się także na Yale University w Connecticut. Jest on na pełnym etacie w Opera Nova w Bydgoszczy, występuje z Warszawską Operą Narodową w Teatrze Wielkim w Warszawie. Drugi tenor to pochodzący z Wrocławia Tomasz Jańczak, był pierwszym solistą Teatru Muzycznego w Lublinie, obecnie jest dyrektorem i nowym szefem artystycznym Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze. Jest artystą z pogranicza musicalu i operetki, bardzo wszechstronny, zaśpiewa wszystko, i to jak. Trzeci z solistów to poznaniak, strasznie przystojny, jak twierdzą panie, Wojciech Sokolnicki, bardzo utalentowany tenor dramatyczny. W 2010 zadebiutował w Teatrze Wielkim w Poznaniu tytułową rolą w operze Candide Bernsteina. Śpiewa we Włoszech w Teatro del Giglio (Lucca), w Ravennie, Livorno w Teatro Verdi (Piza) i w Teatro Garibaldi w Palermo.  W czerwcu 2015 roku został zwycięzcą prestiżowego XV Wielkiego Turnieju Tenorów w Szczecinie, rekomendowany przez prof. Ryszarda Karczykowskiego, jako najwybitniejszy polski tenor młodej generacji.

        Park Prowincyjny Algonquin, wizytówka ontaryjskiej przyrody ściągająca co roku tysiące turystów z całego świata, w całym swym pięknie kryje też miejsca ponad tę algonkińską piękność wyrastające, wyjątkowe, niezwykłe, perły w koronie. Taką perłą jest Barron Canyon we wschodniej części parku.

        Stumetrowej głębokości kanion, przez który przepływa Barron River, długo był niedostępny dla turystów. Dopiero w 1963 roku można było dotrzeć tu drogą, przedtem trzeba było canoe załadować do pociągu i wyładować je na stacji w Achray, która teraz jest zbiorowym małym kempingiem z 45 miejscami. Parkowa ulotka wspomina jak o prehistorii o tym, że tory Canadian National Railway łączące wschodnie i zachodnie wybrzeże Kanady, Pacyfik i Atlantyk, przecinały Algonquin do 1995 roku. Tu ze smutkiem trzeba przyznać, że ta prehistoria to nasza młodość, że pamiętamy czasy, kiedy przez park jeździły pociągi, a jednocześnie był on tak dziki, że nie trzeba było robić żadnych rezerwacji. Teraz znaleźć miejsce w Algonquin, odległym od dwumilionowej metropolii Toronto o 250 km, to zmora. Wszystkie na zbiorowych kempingach i blisko wejścia do interioru zajęte pół roku wcześniej, o wyjeździe na długi weekend w lecie z dnia na dzień można tylko pomarzyć i liczyć, że w ostatniej chwili ktoś zrezygnuje. Taka chwila nam się trafiła w październikowe Święto Dziękczynienia w zeszłym roku, nagle zapowiedziano minus dwa stopnie w nocy i deszcz w dzień, ktoś pewnie się takiej pogody wystraszył i zrezygnował, i w dodatku było to miejsce w tej części, gdzie wolno zabierać zwierzęta. Spanie w interiorze było wykluczone ze względu na nasze stare dwa kociska, które choć są doświadczonymi podróżnikami, ze względu na wiek potrzebują coraz więcej komfortu.

czwartek, 06 październik 2016 23:37

Łączenie rodzin 2016

Napisane przez

Izabela Embalo        Jednym z popularniejszych programów imigracyjnych jest program łączenia rodzin. Wielu współmałżonków lub konkubentów chce zamieszkać i żyć razem w Kanadzie, ale zanim takie plany można spełnić, kanadyjski obywatel lub rezydent musi zasponsorować żonę/męża/konkubinę lub konkubenta, co w świetle prawa jest dość złożoną procedurą prawną.

        Pisałam ostatnio o wymaganych niekiedy urzędowych rozmowach kwalifikacyjnych, i zwłaszcza w przypadku podań sponsorskich, jednak chciałabym przypomnieć także samą procedurę ubiegania się o pobyt stały.

        Procedury imigracyjne nieustannie się zmieniają, choć w przypadku sponsorowania małżonków/konkubentów wygląda to dość stabilnie. Możemy jednak zauważyć, że urząd opracowuje i publikuje nowe, obowiązujące nas  formularze w krótkim odstępie czasu. Osoby ubiegające się o pobyt mają obowiązek wysłać najnowsze formularze, by nie zwalniać procedury imigracyjnej. Urząd ma także prawo odesłać podanie bez aktualnych form i dokumentów.

        Ważne jest także, by odpowiednio przygotować podanie imigracyjne. Należy bowiem pamiętać, że urzędnik imigracyjny nie widzi wnioskodawców, widzi jedynie dokumentację, jaką otrzyma od sponsora i osoby sponsorowanej. Po wielu latach praktyki wiem, że osoby ubiegające się o pobyt stały nie rozumieją za bardzo prawnych reguł gry i przede wszystkim zasady, że sprawę należy udowodnić tak, by przekonać urzędnika imigracyjnego o tym, że małżeństwo jest zawarte po to, by zaistniała jednostka rodzinna, która chce wspólnie żyć w Kanadzie. Klienci czasem mówią mi, że posiadają legalny ślub, dlaczego muszą coś dokumentować, przedstawiać dowody swojego związku? Każdy ślub jest legalny i akt ślubu pary prawdziwej i fikcyjnej nie różni się niczym.

        Fakt zawarcia związku małżeńskiego lub zadeklarowania konkubinatu nie są wystarczające. Jeśli urzędnik nie będzie przekonany o prawdziwości rodziny i intencjach sponsora oraz sponsorowanej osoby, może w łatwy sposób wydać decyzję negatywną. Wtedy zaczynają się długie  i kosztowne procesy odwoławcze, jakich warto uniknąć. Staranne i odpowiednie przygotowanie swojego podania imigracyjnego oraz dokumentacji zazwyczaj przynosi odpowiedni efekt, a zatem pozytywną decyzję, i często może odbyć się to bez stresującej rozmowy kwalifikacyjnej. Na osobie ubiegającej się spoczywa prawny obowiązek przekonania urzędnika o prawdziwości swojej relacji, a nie odwrotnie. Urzędnik nic nie musi udowadniać.

        Radzę także, by sprawdzić przed wysłaniem dokumentacji, czy sponsor spełnia wymogi prawne. Nie każdy obywatel czy rezydent może sponsorować członka rodziny na pobyt stały. Nie każda także osoba może być zasponsorowana. Warto zapoznać się z obowiązującymi kryteriami prawnymi. Osoby w związku konkubinatu mogą skorzystać z możliwości sponsorskiej dopiero po 12 miesiącach wspólnego pożycia, małżeństwo może wysłać podanie sponsorskie praktycznie zaraz po ślubie i nie musi dokumentować rocznej relacji małżeńskiej.

Izabela Embalo
licencjonowany doradca
OSOBY ZAINTERESOWANE IMIGRACJą DO KANADY PROSIMY O KONTAKT: TEL. 416 5152022, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..
Z dużym sukcesem pomogliśmy setkom polskich imigrantów osiedlić się na stałe w Kanadzie.
www.emigracjakanada.net

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.