Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Listy z nr. 32/2016
Opowieści z aresztu deportacyjnego: Niezmarnowany pobyt
Napisane przez Aleksander PruszyńskiStefan, około 55-letni mieszkaniec Rzeszowszczyzny, trafił do aresztu imigracyjnego przez przypadek. Na skutek denuncjacji, ale nie na niego. Oficerowie imigracyjni przyjechali „zdjąć” Murzynów pracujących nielegalnie i trafili również na Stefana. Jak sam mówił, gdyby podał się za Kanadyjczyka, to nie bardzo zainteresowani innymi robotnikami, już zadowoleni z aresztowania trzech obywateli St. Lucii, oficerowie imigracyjni nie marnowaliby czasu na sprawdzanie go. Ale kiedy powiedział, że jest Polakiem, to zaczęło się wypytywanie. Po uzyskaniu podstawowych danych od mówiącego trochę po angielsku Stefana, oficerowie imigracyjni sprawdzili te dane na swoim komputerze w samochodzie i wraz ze zdobyczą, po którą przyjechali, mieli coś nadprogramowego.
Stefan umieszczony został najpierw w maleńkiej celi aresztu przy więzieniu w Windsor. Pryczę zajął aresztowany z nim Murzyn, a jemu rzucono na podłogę obok cienki materac. Na drugi dzień, kiedy został zaprowadzony do pielęgniarki, to powiedział, że ma astmę i dusi się w tej małej, dusznej i brudnej celi. Został więc przeniesiony do celi więziennej, gdzie miał już pryczę. Po kolejnych dwóch dniach został przewieziony do torontońskiego aresztu imigracyjnego, gdzie warunki jego pobytu znacznie się poprawiły. Chwalił jedzenie, czystość, porządek, przywieziono mu normalne ubranie, bo przez trzy dni paradował w wyświechtanym, obsmarowanym różnymi farbami ubraniu roboczym.
Były rozmaite przepisy dla tej prawdziwie szkoły bohaterskiej, a między innymi, że dwóch albeńczyków, mając z sobą zajście, nie powinni byli się ciągnąć po jurysdykcjach krajowych, ale rzecz skończyć między sobą szablą albo zdać się na jakiego kolegi, co by ich rozsądził. Z tego powodu zabawna scena nastąpiła w Nieświeżu.
Razu jednego w Samuelowie, u JW. Mikołaja Morawskiego, generała, zjechało się kilku Radziwiłłowskich przyjaciół, między nimi pan Leon Borowski i pan Bonifacy Sołohub. Pan Bonifacy nicpotem strzelał, bo miał krótki wzrok, ale z oszczepem na niedźwiedzia tęgo chodził, bo był silny i nieustraszony. A miał strzelbę dwururną, angielską, jakiej u samego księcia lepszej nie było. Pan Leon, co nadzwyczajne miał oko, chciał jej koniecznie dostać i różne proponował facjendy, by ją nabyć. Ofiarował swoje cztery konie siwosrokate, którymi przyjechał do Samuelowa, a do których pan Bonifacy dość się palił; ale ten był twardy i zawsze mówił:
– Prędzej z skórą moją się rozstanę niż z moją dubeltówką.
– Na co ci się ona zda, kiedy strzelać nie umiesz?
– Czy umiem, czy nie umiem, to nie twój interes, a fuzji ci nie dam.
– Słuchaj! Tu dobra knieja i niewielka pod Samuelowem. Obrzućmy ją siecią. Jeżeli ubijesz zwierza, ja ci oddam moje cztery konie, a jeżeli nie, to mnie oddasz strzelbę.
– Zgoda! – odpowiedział pan Bonifacy. – Ale zróbmy opis na piśmie i wręczmy go panu generałowi. Bo jak ubiję zwierza, to ty żarcikami gotów mnie zbyć: my się nie od wczorajszego dnia znamy.
– Pisz, jak ci się podoba, ja podpiszę, bo wiem, że chyba zwierz na nosie ci siędzie, to go ubijesz.
Hyundai Sonata 2016 - Auto na co dzień
Napisane przez Sobiesław KwaśnickiDawno temu już pisałem, że jeśli ktoś chce dużo samochodu za rozsądne pieniądze, to tylko Hyundai. Ten koreański koncern po niezbyt udanych pierwszych modelach – sprzedawanych na północnoamerykańskim rynku, usiłuje pokonać konkurencję jakością i bogactwem oferty.
Hyundai sonata 2016 nie jest tu wyjątkiem. Ten przestronny, w miarę silny i elegancki samochód jest do kupienia już od niespełna 25 tys. dol. po różnych upustach.
I w tej najniższej mutacji GL oferuje podgrzewane przednie fotele, 6-biegową, automatyczną skrzynię biegów z możliwością manualnego przełączania biegów, siedem poduszek powietrznych, klimatyzację, elektroniczną stabilizację toru jazdy, kontrolę przyczepności, elektroniczną dystrybucję siły hamowania; do tego dochodzą 5-calowy wyświetlacz funkcji połączony z kamerą biegu wstecznego, Bluetooth, przyciski sterowania system nagłośnienia oraz cruise i Bluetooth na kierownicy czy szyby przyciemniane w zależności od słońca.
W dzisiejszych czasach coraz trudniej jest zainwestować w prawdziwe „real estate”, czyli dom wolno stojący. Ceny są coraz wyższe i coraz trudniej kupić prawdziwy dom w obrębie Metro Toronto i GTA. Wielu z nas podejmuje decyzję zakupu domu daleko od Metro, gdzie ceny są nadal (dla ludzi z GTA) bardzo przystępne. Na przykład w ostatnim okresie pokazywałem sporo domów wolno stojących w Woodstock w cenach 350.000-400.000 dol. Takie same domy w Mississaudze kosztowałyby dwa razy tyle, a w Toronto pewnie trzy razy tyle. Nic dziwnego, że wielu ludzi, którzy myślą o emeryturze, sprzedaje „drogie” domy w GTA, a kupuje „tańsze” domy w takich miejscach, jak Brantford, Woodstock czy St. Catharines. Osobiście pomogłem wielu takim klientom w ostatnich miesiącach bo jest to bardzo logiczne posunięcie.
Nie wszyscy jednak chcą się jeszcze przenosić na „emeryturę” czy sprzedawać domy, w których wygodnie od lat mieszkają. Z drugiej strony, wielu z nas ma odłożone pieniądze w banku lub ma duże „equity” w spłaconym lub w prawie spłaconym domu. Przyrost cen nieruchomości w ostatnich latach spowodował również, że wszyscy „home owners” stali się bogatsi.
Powstaje pytanie, co robić z tymi pieniędzmi i jak je mądrze i bezpiecznie zainwestować? Banki oferują bardzo mały procent. Niektóre inwestycje mają charakter spekulacyjny i wcale nie są takie bezpieczne. Wystarczy poczytać o nich w Internecie. Co więc zrobić? Odpowiedź jest banalnie prosta! Inwestycja w „real estate”. W tak zwany „rental investment”. Oczywiście, moim pierwszym wyborem są zawsze domy wolno stojące albo połówki stojące na własnej ziemi. Powód jest oczywisty! Szybciej nabierają wartości oraz jest to bardziej niezależna inwestycja. Z drugiej strony istnieje ogromna rzesza „inwestorów”, którzy nie chcą mieć do czynienia z utrzymaniem domu, naprawami, odśnieżaniem czy koszeniem trawy! Jedną z odpowiedzi będzie zakup condominium apartamentu i wynajęcie lokatorom.
Wielu „inwestorów” kupuje mieszkania z drugiej ręki, ale jest też ogromna rzesza, która preferuje kupno w nowo powstającym budynku.
Jak Państwo wiedzą, wraz z domator Team oferowałem często bardzo ciekawe oferowane ekskluzywnie mieszkania dla Polonii w wybranych budynkach. Dziś chciałbym zaoferować ponownie coś bardzo atrakcyjnego i wartego zainteresowania.
Tym razem chciałbym zachęcić do zainwestowania w Centrum Mississaugi. Powstaje tam bardzo atrakcyjny 54-piętrowy budynek, który oddany będzie do użytku już w maju 2017 roku.
Bardzo atrakcyjne ceny:
Jednosypialniowe mieszkanie o powierzchni 590 sf (plus 43 sf balkon) oferowane jest od 281.000 dol.
Jedna sypialnia i den z balkonem (670 sf) od 303.900.
Dwie sypialnie z balkonem (1043 sf) od 396.000 dol.
Dwie sypialnie plus den z balkonem (898 sf) od 379.000 dol.
Każda cena zawiera parking oraz locker. Dobrej jakości wykończenia z kwarcowymi blatami w kuchni i łazience. Wysokie 9-stopowe sufity.
Budynek zawiera: Excercise room, basen, whirlpool, saunę, 2 pokoje gościnne, party room, pokój kinowy, BBQ area oraz duży roof top.
Maintenance: Przewidywane jest na 43 centy za stopę i zawiera: ogrzewanie i chłodzenie, wodę, ubezpieczenie oraz utrzymanie budynku.
Podatki: Około 1% ceny zakupu.
Wpłaty: W chwili wybrania unitu i podpisania umowy pierwsza wpłata wynosi 5000 dol. 5% ceny płatne jest po 30 dniach, a następne 5% po 90 dniach. W chwili przejęcia mieszkania dodatkowa wpłata 10% – czyli łącznie 20% rozłożone w czasie.
Dlaczego jest to dobra inwestycja?
Po pierwsze, znakomita lokalizacja. Bardzo blisko na piechotę do SQ1, YMCA, Centralnej Biblioteki, Sheridan College, dworca autobusowego. To miejsce będzie się bardzo dobrze wynajmowało i przewidywany rent za najmniejsze mieszkanie jest na poziomie 1500 dol., za większe mieszkania około 2200 dol. Ponieważ jest to bardzo dobra lokalizacja, chętnych będzie dużo, a ceny za wynajem bazują na cenach rynkowych z tego rejonu.
A teraz chciałbym wyjaśnić, dlatego jest to taka dobra i bezpieczna inwestycja.
Zacznijmy od bezpieczeństwa. Naszym zabezpieczeniem jest akt własności mieszkania, które możemy sprzedać w każdej chwili – nawet zaraz po przejęciu mieszkania od buildera. Natomiast prawdziwą zachętą jest tak zwany „return on investment”, czyli roczny zwrot na zainwestowanych pieniądzach. I tu poproszę o trochę uwagi.
Posłużę się przykładem.
Jeśli kupimy mieszkanie jednosypialniowe za 281.900 dol., nasz wymagany „down payment” wynosi 56.380 dol. I TA SUMA JEST NASZą INWESTYCJą. Czyli licząc nasz profit, musimy patrzeć, ile zwrotu przynosi nam ta zainwestowana suma. Jeśli założymy miesięczny rent na poziomie 1450 dol., to rocznie daje nam to 17.000 dol. Po odjęciu podatku od nieruchomości (2819 dol.), ubezpieczenia (150 dol.) oraz maintenance (3588 dol.), nasz dochód wyniesie 11.143 dol. rocznie.
Wymagana spłata hipoteki, bazując na obecnych oprocentowaniach, wyniesie 12.120 dol. rocznie, czyli nasz roczny deficyt będzie tylko 977 dol.
Czy tracimy? NIE, proszę pamiętać, że płacąc hipotekę, spłacamy „principal”. W tym przypadku nadpłata wyniesie 7566 dol. Jeśli odejmiemy nasz deficyt 977 dol., to nasz NET PROFIT wyniesie 6589 dol. rocznie co oznacza, że inwestycja (nasz „down payment”) 56.380 dol. daje nam zwrotu 6589 dol., czyli 11,6% w skali roku!!!
Ale (jak w reklamie telewizyjnej) to nie wszystko! Należy jeszcze uwzględnić przyrost wartości nieruchomości. Jeśli nawet założymy skromne 3% w skali roku, to będzie to około 8457 dol. rocznie, czyli biorąc pod uwagę „cash flow” ze spłaty hipoteki i przyrost wartości, daje to razem około 15.046 dol. rocznie, czyli na zwrot na zainwestowanych pieniądzach (56.380 dol.) aż 26%.
Czy są lepsze i bardziej bezpieczne inwestycje? Myślę, że nie ma żadnych!
Zainteresowani tym projektem mogą odwiedzać moją stronę internetową www.czaplinski.ca lub www.domator.com.
Można dzwonić do mnie bezpośrednio pod numer 905-278-0007 lub odwiedzać nas w Starsky 2.
Zapraszam i proszę nie zwlekać, ten bardzo atrakcyjny budynek i mieszkania sprzedają się bardzo szybko!
Towarzystwo Warszawskie w hołdzie bohaterom Powstania Warszawskiego
Napisane przez Wanda BoguszTowarzystwo Warszawskie, działające w Toronto od 18 lat, tak jak każdego roku, 1 sierpnia o godzinie 11.00 – w Polsce 17.00 –Godzina „W”, zgromadziło się pod pomnikiem Katyńskim w celu uczczenia 72. rocznicy Powstania Warszawskiego.
Do grupy dołączyło wiele osób, które przybyły w odpowiedzi na apel Zarządu Towarzystwa, wystosowany do Polaków w prasie polonijnej. Wśród zgromadzonych byli też wielce szanowni goście honorowi. Trzech uczestników Powstania Warszawskiego i czterech naocznych świadków tego tragicznego okresu.
Na wstępie prezes Towarzystwa Warszawskiego Marian Kowalski przywitał zebranych, objaśniając cel spotkania. Wyraził też zadowolenie, że z roku na rok coraz więcej rodaków przyłącza się do uroczystości oddania hołdu bohaterom Powstania Warszawskiego.
Park Narodowy Kouchibouguac: Trudno wymówić – jeszcze trudniej zapomnieć
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakMniej więcej w ten sposób można by przetłumaczyć hasło reklamujące Park Narodowy Kouchibouguac („Difficult to pronounce… Impossible to forget”). Specjaliści od parkowego marketingu jednak nie do końca się postarali. Chciałoby się kupić koszulkę z takim hasłem, tymczasem w parkowym sklepie próżno takiej szukać.
Tegoroczne wakacje spędzaliśmy we wschodnim Quebecu i w Nowym Brunszwiku. Aktywności bardzo zróżnicowane: był czas na chodzenie po górach, spływ krystalicznie czystą rzeką oraz odpoczynek na plaży. Na plażowanie wybraliśmy właśnie Kouchibouguac – park leżący nad Atlantykiem we wschodniej części Nowego Brunszwiku, znany z najcieplejszej wody w oceanie na północ od Wirginii.
Nazwa Kouchibouguac pochodzi z języka Indian Mi’kmaq i oznacza „rzekę o dalekich przypływach” – odnosi się do rzek, które uchodzą do oceanu i do których z tego oceanu w głąb lądu wpływa słona woda. Park został założony w 1969 roku, obejmuje 238 kilometrów bagien, mokradeł, lasów, trzęsawisk, wydm i terenów wokół dwóch ujść rzek – Kouchibouguac i Kouchibouguacis. Ujścia są odgrodzone od otwartego oceanu ułożonymi poprzecznie piaszczystymi wyspami barierowymi. W ten sposób powstały dwie laguny z przyjemnie piaszczystym dnem i ciepłą, zachęcającą do kąpieli wodą. W południowej części parku latem rezyduje spora kolonia fok. Można też obserwować rybitwy (druga co do wielkości kolonia w Ameryce Północnej) oraz zagrożone sieweczki blade, będące symbolem parku.
Esnagami 2016, cz.4
Esnagami Wilderness Lodge ma swoje własne zwyczaje, jeśli chodzi o ochronę ryb. Duże pstrągi, sandacze i szczupaki są wypuszczane z powrotem do wody przez wędkarzy podczas pobytu w ośrodku – Catch & Release Trophy Club. Takie postępowanie ma na uwadze ochronę dojrzałych ryb, które są zdolne do odbycia tarła, i pomaga w utrzymaniu dobrej i silnej populacji ryb w jeziorze Esnagami. Podczas każdego następnego sezonu odwiedzający jezioro mogą liczyć złowienie rekordowej ryby.
Aby znaleźć się w Esnagami Lodge Catch & Release Trophy Club, trzeba złowić pstrąga przynajmniej długości 18 cali (45,7 cm), sandacza 24 cale (61 cm) i szczupaka 30 cali (76 cm). Należy dodać, że są to znacznie wyższe wymiary ochronne w porównaniu do ontaryjskiego regulaminu sportowego połowu ryb, obowiązującego w tym rejonie.
Za każdą złowioną i wypuszczoną rybę powyżej wyżej wymienionych rozmiarów wędkarz otrzymuje pamiątkową koszulkę. Dodatkowo, na zakończenie sezonu losowane są cztery nazwiska spośród wędkarzy, którzy zgłosili ryby. Kto zostanie wylosowany, w nagrodę otrzymuje darmowy pobyt w następnym roku. Chyba nie można sobie wymarzyć lepszej nagrody.
Oprócz łowienia ryb na Esnagami można podziwiać przyrodę ontaryjskiej puszczy. Niezwykłe krajobrazy północnego Ontario, zachody słońca, zorze polarne i dzikie zwierzęta. Aparat fotograficzny trzeba mieć zawsze pod ręką.
Jak do tej pory nie mieliśmy ani razu większych problemów z komarami i czarnymi muszkami we lesie nad jeziorem, gdzie położne są kabiny. Czarne muchy bardziej dają się w znaki w Nakinie przed motelem.
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=4298#sigProId5a977e80ab
Przegląd tygodnia, piątek 5 sierpnia 2016
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakPanowie życia, panowie śmierci
Toronto Lekarze ze szpitala Mount Sinai odmówili kobiecie, która była w ciąży z bliźniakami, dokonania aborcji jednego dziecka. Pacjentka z Ottawy po zapłodnieniu in vitro usłyszała od swojego lekarza, że ciąża bliźniacza w jej wieku ośmiokrotnie zwiększa ryzyko poronienia. W takiej sytuacji straciłaby dwoje dzieci. Została skierowana do Mount Sinai na „selektywną redukcję”.
Szpital odmówił wykonania usługi, tłumacząc, że dokonuje „redukcji” tylko w przypadkach co najmniej trojaczków, chyba że jedno z bliźniąt ma jakąś wadę. Kobiecie powiedziano, że takie usługi wykonuje się w USA (bez podania żadnych konkretów). Potem szpital dodał, że sumienia lekarzy nie pozwalają im zabić jednego z dwojga zdrowych dzieci. 45-letnia kobieta mówi, że poczuła się osądzona, odpowiedź szpitala była, jej zdaniem, pozbawiona szacunku i nieprzemyślana. Zwróciła się z prośbą o pomoc do Amira Attarana, profesora z University of Ottawa zajmującego się sprawami związanymi ze zdrowiem i opieką medyczną. Złożyła skargę do ontaryjskiego Trybunału Praw Człowieka. Uważała, że padła ofiarą dyskryminacji ze względu na płeć i status rodzinny.
Wtedy Mount Sinai skierował ją do torontońskiego Sunnybrook Health Sciences Centre. Tamtejszy lekarz dokonał „redukcji ciąży” bez sprzeciwu.
Członek Trybunału Prac Człowieka Brian Cook wydał decyzję w sprawie pod koniec lipca. Stwierdził, że działania szpitala były oparte na ocenie lekarskiej i w świetle prowincyjnego kodeksu praw człowieka nie miały nic wspólnego z dyskryminacją. Cook zauważył, że szpital mógłby w tym wypadku uwzględnić prośbę o pełną aborcję.
Kobiecie decyzja się nie spodobała i skierowała sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Okazuje się jednak, że szpital w międzyczasie zmienił swoje wytyczne. Dopisano, że „selektywna redukcja” jest praktyką skomplikowaną z etycznego punktu widzenia i budzi wiele kontrowersji, ale należy przede wszystkim uznawać autonomiczną decyzję pacjentki. Jeśli lekarz z przyczyn moralnych nie chce zabić jednego ze zdrowych dzieci, powinien skierować kobietę do innego.
Pacjentka z Ottawy poprosiła o zamieszczenie nowych wytycznych na stronie internetowej szpitala lub ogłoszenie ich w innej formie. Jej prawnik mówi, że prawnicy szpitala wytłumaczyli, że Mount Sinai nie chce być znany jako szpital, w którym dokonuje się aborcji. Kobieta z kolei odrzuciła ofertę ugody i przyjęcia 55 000 dol. zadośćuczynienia.
Rodzice zabierają dzieci ze szkół
Toronto 12-letnia Manahil Arshad Khalil, jej 10-letnia siostra i 7-letni brat uczą się w domu. Codziennie Manahil uczy się przez 6 godzin i ma 45 minut przerwy. Jej nauczycielka mieszka w Pakistanie, rozmawiają przez Skype’a.
Do zeszłego roku rodzeństwo chodziło do szkoły publicznej Thorncliffe Park, teraz są wśród 2000 uczniów na stałe wypisanych ze szkoły publicznej. Rodzice zrezygnowali z posyłania ich do szkoły po wprowadzeniu nowego programu edukacji seksualnej.
Ojciec rodzeństwa Arshad Khan uważa, że nowy program jest niedostosowany do wieku. W Pakistanie skończył studia pedagogiczne, więc edukacja dzieci jest dla niego szczególnie ważna. Po zabraniu dzieci ze szkoły publicznej mógł posłać je do prywatnej szkoły islamskiej, ale mówi, że tam jest niski poziom. W tej sytuacji woli zatrudniać dwoje nauczycieli przez Skype’a.
W prywatnych szkołach religijnych w Ontario trafiają się bardzo dobrzy nauczyciele, ale małe szkoły islamskie często zatrudniają osoby niewykwalifikowane. Kilka powstało na początku tego roku, ponieważ pojawiło się zapotrzebowanie. Noor-ud-Din Ghauri, dyrektor Ummati Elementary School w Oshawie, mówi, że zatrudnianie nauczyciela z kwalifikacjami to ekstrawagancja. Koszt nauki w jego szkole wynosi od 50 do 150 dol. miesięcznie.
W Ontario nauczanie domowe i szkoły prywatne na poziomie podstawowym są praktycznie nienadzorowane. Nie muszą realizować zatwierdzonego programu. Liczy się tylko, żeby miały dyrektora, sprawdzały obecność i jakieś standardy sprawdzania wiedzy. Rodzice, którzy chcą uczyć dziecko w domu, muszą jedynie powiadomić prowincję. Upłynie kilka lat, zanim Ontario odczuje skutki zabierania dzieci ze szkół publicznych.
Toronto District School Board już wcześniej tracił uczniów. Jednak to, co wydarzyło się w tym roku, nie pasuje do wcześniejszego trendu. Kuratorium co roku na podstawie danych demograficznych i imigracyjnych z dokładnością do 1 proc. (czyli 1700 osób) prognozuje, ilu uczniów będzie chodzić do szkół w nadchodzącym roku szkolnym. Według prognoz, w obecnym roku szkolnym liczba uczniów miała wzrosnąć o 300, tymczasem spadła o 2083 (była o 2373 niższa niż przewidywana), czyli o 1,4 proc. Na terenie TDSB najwięcej uczniów straciły szkoły, które znalazły się w centrum protestów. Thorncliffe Park straciła dwie pełne klasy 1.
W regionie Peel jesienią 2015 roku liczba uczniów zmniejszyła się o 728 (prognozowano wzrost o 900). Udało się jednak zwerbować jeszcze 1000.
Manahil Arshad Khalil mówi, że chciałaby wrócić do szkoły publicznej w 9. klasie. Przyznaje, że więcej zapamiętuje podczas domowych lekcji, ale brakuje jej zabaw z koleżankami, przerw i sportu. Lubiła też lekcje francuskiego, których teraz nie ma. Ale rozumie, dlaczego rodzice przestali posyłać ją do szkoły. Jej mama Makka Haram rozmawia z dziećmi o dojrzewaniu, gdy mają 10 lat. Rozmowy o współżyciu następują później.