Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Listy z numeru 03/2017
Opowieści z aresztu deportacyjnego: Trójka z dodatkiem
Napisane przez Aleksander ŁośTen układ przypominał ten z „Trzech muszkieterów” Dumasa, tylko ten jeden (w odróżnieniu od D’Artagnana) w tym wypadku był najstarszy z nich, najbardziej doświadczony i najmniej wyrywny. On był ich cichym doradcą, nie ryzykował, czekał ciągle na swoją szansę. Gdy pozostali zamieszkiwali w jednym pokoju, to ten jeden w innym i kiedy doszło do wpadki, to był poza podejrzeniem. Co ich głównie łączyło? Otóż wszyscy byli muzułmanami.
Pierwszy, niski, około 25-letni, pochodził z Pakistanu. On też był najbardziej z nich religijny. Bił głową o podłogę w przepisanych porach dnia, nie jadł w ogóle mięs. Była to jego pierwsza podróż zagraniczna. Nie mówił po angielsku. Liczył z początku na pomoc dalekich krewnych zamieszkałych od kilku lat w Kanadzie. Kiedy jednak na kolejnych dwóch rozprawach uzyskał decyzję odmowną co do wyjścia na wolność, nawet za kaucją, to zdecydował się partycypować we wspólnym przedsięwzięciu. Zdecydowany był nie wracać do swojego miejsca zamieszkania. Wykształcenie zdobył w szkole religijnej na pograniczu Pakistanu i Afganistanu. Świat zachodni przedstawiany był uczniom tego typu szkół jako siedlisko diabła. Mimo słabej postury był zdecydowany walczyć dla swoich zbożnych celów, ale z uwagi na słabość fizyczną, uznał, że może to robić poprzez własny przykład religijności, a być może poprzez uzyskanie stanowiska mułły w którejś ze świątyń muzułmańskich. Wybrał Kanadę, bo uzyskał informację, że w kraju tym jest duże środowisko muzułmańskie i panuje duża tolerancja dla wyznawców tej religii.
Wystawa motoryzacyjna w Detroit w cieniu Trumpa
Napisane przez Sobiesław KwaśnickiCzekając na naszą własną wystawę motoryzacyjną, która już za kilka tygodni otworzy swe podwoje w Convention Centre w Toronto, warto podpatrzyć, co tam warczy na największej motowystawie kontynentu, za miedzą w Detroit, która odbywa się w dniach 8 – 22 stycznia tego roku.
Przede wszystkim zmienił się nastrój w amerykańskim przemyśle motoryzacyjnym, bo od piątku prezydent Trump grozi na prawo i lewo wprowadzeniem taryf importowych, groził już Toyocie, groził Niemcom, na razie jeszcze wprost nie pogroził Kanadyjczykom. Kanadyjski przemysł motoryzacyjny stworzony przez amerykańskie koncerny na mocy sławetnego „autopaktu” z lat 60. (Wielka Trójka zobowiązała się do budowy w Kanadzie przynajmniej tylu aut, ile sprzedaje w tym kraju), przez wiele lat za sprawą niższego kursu dolara stwarzał okazję do ograniczania kosztów produkcji. No w konsekwencji budowano w Kanadzie o wiele więcej samochodów, niż kupowali Kanadyjczycy. To jednak jest dzisiaj jak wspomnienie niegdysiejszego śniegu, bo sytuacja przestała być grą w badmintona przez granicę i na rynku pojawili się poważni gracze z Azji i Niemiec.
Przyznać też trzeba, że amerykańska motoryzacja – obiekt zazdrości całego świata jeszcze w latach 60., po prostu przegrała z lepszym importem i zaczęła gonić w piętkę. Czy Trump poprawi jej sytuację? Zobaczymy, na mój gust trzeba było pozwolić upaść GM, kiedy upadał – zapobiec nieuczciwym praktykom importowym i tym samym wymusić lepszą jakość i innowacje.
Tymczasem grube związkowe koty ramię w ramię z grubymi kotami korporacyjnymi wymusiły na nas wszystkich dolewanie podatkowych pieniędzy do koryta.
W Ameryce wciąż można tworzyć fajne rzeczy, czego przykładem Tesla, ale coraz częściej przedsiębiorca pracuje z zawiązanymi do tyłu rękami. Liczba regulacji dorównuje tej europejskiej, a lobbyści nadal pilnują swego.
Tak więc chronić trzeba rynek przed nieuczciwą konkurencją – tak ze strony zagranicznych gangsterów gospodarczych, jak też mafii rodzimego chowu. Jest to zadanie praktycznie niewykonalne, ale warto się starać.
Wracając zaś do Detroit, to kilka debiutów pokazało Audi – m.in. audi SQ5 3.0 ze zwiększonym momentem zamachowym, odchudzone, powiększone, o bardziej agresywnym wyglądzie, z 3-litrowym turbodoładowanym motorem, który daje 354 KM mocy;
BMW zaprezentowało hybrydowego usportowionego 530e, najwyraźniej starając się odciągnąć od Tesli ludzi z grubym portfelem i apetytem na nowinki techniczne. BMW pracuje nad tym, by do roku 2010 oferować każdy ze swoich modeli w wersji z napędem elektrycznym. Niestety, w 530e jedyną oferowaną skrzynią biegów jest sześciobiegowy automatik. Niestety też, po włączeniu opcji wyłącznie elektrycznej – zasięg samochodu wynosi dwadzieścia kilka kilometrów...
Innym ciekawym debiutem jest kia stinger. Koreańczyk mierzy wysoko, bo chce konkurować z niemieckimi usportowionymi sedanami – zwłaszcza z BMW – 365 KM mocy i napęd na tylne koła zdecydowanie o tym świadczą. Do wyboru będą dwa silniki – szóstka o wymienionej mocy i czwórka o mocy 255 KM. Będzie można też wybrać opcję z napędem na cztery koła. Projekt pochodzi z europejskiego studia KIA we... Frankfurcie.
Z bardziej ułożonych i spokojnych aut w Detroit pokazano całkowicie przeprojektowaną camry 2018, ale ten samochód zasługuje na nieco więcej uwagi, a zatem do następnego odcinka.
Wasz Sobiesław.
Wiatrówka to broń palna
Według orzeczenia Sądu Najwyższego Kanady, wydanego 5 listopada 2014 r., wiatrówka jest uważana za broń palną.
W związku z tym nieostrożne przechowywanie lub transport wiatrówki (karabinku lub pistoletu pneumatycznego) jest przestępstwem kryminalnym. Dotyczy to również wiatrówek, które można kupić bez pozwolenia na broń (PAL Licence), np. w sklepach Canadian Tire, Sail czy Bass Pro.
Za precedens uznano sprawę Christophera Dunna, który wycelował pistolet pneumatyczny w drugą osobę.
Dunn został oskarżony o różne przestępstwa, w tym o posługiwanie się bronią palną (S 86), celowanie z broni palnej (S 87), posiadanie broni do celów przestępczych (S 88), noszenie ukrytej broni (S 90).
Rozważając te oskarżenia, sędzia zwrócił uwagę, że wskazują one na użycie broni palnej i czy wiatrówkę można uznać za broń palną w ramach kodeksu karnego. Chodziło o poprawne zdefiniowanie terminów: weapon i firearm.
Te prawnicze wywody i rozważania z rozprawy można obejrzeć na YouTube: Air Guns @ Supreme Court of Canada: Christopher Dunn v. Her Majesty the Queen.
Wiatrówki dzieli się generalnie na dwie kategorie. Te, które można kupić bez licencji, to pierwsza kategoria. Druga to wiatrówki, na które wymagana jest licencja na posiadanie broni palnej.
Podział wiatrówek zależy od prędkości i energii wylotowej. Na wiatrówki o prędkości wylotowej powyżej 152,4 metra na sekundę (500 stóp na sekundę) oraz energii wylotowej większej niż 5,7 dżula lub 4,2 stopy-funta wymagana jest licencja na broń (PAL – Possession and Acquisition Licence). W tym przypadku wiatrówkę traktuje się jako broń kontrolowaną typu non-restricted według ustawy o broni palnej. Wiatrówki (karabinki, pistolety) poniżej tych parametrów uznawane są za broń niekontrolowaną
Oczywiście, jeśli jest to broń krótka – pistolet pneumatyczny przekraczający wyżej wymienione parametry, wtedy jest to już restricted firearms. Dużej mocy karabinki pneumatyczne również mogą zaliczać się do tej kategorii, czyli restricted, np. w pełni automatyczne, ze skróconą lufą, lub jeśli mają one składaną kolbę, która zmniejsza całkowitą ich długość do mniej niż 660 mm.
Orzeczenie Sądu Najwyższego praktycznie podważyło ustawę o broni palnej w kwestii wiatrówek. Według Sądu Najwyższego, wskazania, jak przechowywać i przewozić wiatrówki, zawarte w ustawie o broni palnej, nie są prawdziwe.
Sąd Najwyższy może nas skazać za wykroczenie kryminalne, jeśli wiatrówka ta, nawet kupiona bez licencji, jest źle przechowywana lub przewożona, czy też nierozważnie się nią posługujemy.
Pistolet pneumatyczny noszony w plecaku lub kieszeni jest teraz uznawany za ukrytą broń palną i jest to przestępstwo kryminalne.
Problem w tym, że kto nie przeszedł szkolenia, tzw. Canadian Firearms Safety Course (CFSC), nie wie, jak przechowywać lub przewozić broń zgodnie z prawem.
Więcej informacji na temat przechowywania i transportu broni znajdziesz w Internecie na stronie RCMP – Storing, Transporting and Displaying Firearms.
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=3724#sigProIde7ca339778
Zawody Polsko-Kanadyjskiego Związku Wędkarskiego
W sobotę, 21 stycznia 2017 r., na jeziorze St. John koło Orilli odbędą się zawody w łowieniu szczupaków i sandaczy spod lodu organizowane przez Polsko-Kanadyjski Związek Wędkarski.
Będą to zawody bez opłaty dla członków klubu oraz tych, którzy uczestniczyli w pikniku z okazji 25-lecia Polsko-Kanadyjskiego Związku Wędkarskiego.
Zbiórka o godz. 9.00 na tradycyjnym parkingu od strony lotniska.
Opowiadał mi pan łowczy, że w puszczy cudnowskiej ma swoje siedlisko zgraja Pawlika, sławnego zbójcy, który jest postrachem szczególnie Żydów, gdyż niejedne miasteczko złupił.
Jakoż przed dwoma tygodniami, zapewne dla wywiadów, Gontar, jego namiestnik, z dwoma hultajami pokazali się na targu cudnowskim z furą półdrabków, niby zwyczajnie pobereżniki. Ale szynkarz jeden, który już raz był w ręku Gontara i niezawodnie by wisiał, bo już miał stryczek na szyi, jeno że na jego szczęście Pawlik trafem nadszedł i kazał go z duszą puścić, obdarłszy do koszuli – poznał go i zaraz pobiegł dać znać dworowi.
– Jakem się o tym dowiedział – dodał pan łowczy – ruszam czym prędzej na targ z Kozakami. Udało mi się złapać dwóch hultajów, ale Gontar jak w wodę wpadł. Całe miasteczko do góry nogami przewróciłem, ani sposobu było go znaleźć. Mając przecie podkomendnych, kazałem ich w dyby zabić: cały dzień wały mi kopią około zamku, a w furdydze nocują.
Stary niedźwiedź mocno śpi w Mississauga Valley Community Centre
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakW ostatni czwartek o 9.30 rano zadzwoniła do mnie koleżanka mieszkająca w Mississaudze i zapytała, czy chciałabym pojechać z dziećmi na polski program w Mississauga Valley Community Centre organizowany przez Federację Polek w Kanadzie Ogniwo 24. O programie czytałam wcześniej w „Gońcu”, więc stwierdziłam, że spróbujemy. Szybko się umyliśmy i o 10.15 czekaliśmy pod blokiem na Renatę, która miała nas zabrać do Mississaugi – jako że nie mamy swojego auta.
Zapisaliśmy się na listę, uiściliśmy opłatę za zajęcia (2 dol. za jedne zajęcia, 15 dol. za całą sesję 10 spotkań). Przez pierwsze 5 minut uczestnicy jeszcze się schodzili. Gdy pani Maryla Bulzacka dała znak, że rozpoczynamy zabawy, większość dzieci od razu przybiegła do niej. Kilkoro maluchów, wśród nich również moja 2-letnia Ania, nie miało tyle śmiałości, ale na szczęście rodzice też są zaproszeni do uczestnictwa w zabawach, które wielu pamięta także ze swojego dzieciństwa.
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=3724#sigProId532a5806b2
Był więc balonik, który przebrał miarę i pękł, był stary niedźwiedź, który chrapał i łapał, marsz z grzechotkami, zabawa z kolorową chustą edukacyjną czy zabawa orientacyjno-porządkowa „na wodzie, na lądzie”, podczas której dzieci musiały przechodzić z dywanu na zielony koc i z powrotem. Potem uczyły się wierszyka o wężu, który bardzo mi się spodobał i chciałam go zapamiętać, ale niestety mi się nie udało. Była zabawa w przechodzenie przez jezdnię w zależności od tego, które światło się świeci, a także w pociąg jadący oczywiście z daleka. Mnóstwo piosenek i ruchu. Ważne, że wszystkie zabawy i piosenki były powtarzane kilka razy, więc nawet dzieci, które przyszły na zajęcia po raz pierwszy, miały okazję się ich nauczyć. Widziałam, że mój Jacek próbował śpiewać i powtarzał ruchy pokazywane przez panią Marylę.
Gdy już wszyscy się trochę zmęczyli, przyszedł czas na lekturę („Tupcio Chrupcio – kapryśna myszka”). Dla mojego Jacka książeczka okazała się niespecjalnie trafiona, ale to jedyna rzecz, do której mogłabym mieć jakieś zastrzeżenia.
Mimo to jeśli jeszcze kiedyś będę miała okazję pojechać na polski program dla dzieci, raczej nie będę się wahała. Dla dzieci, które jeszcze nie chodzą do przedszkola, to wspaniała okazja do zabawy w grupie – a tej niestety nie da się zorganizować w domu. Do tego zabawy są prowadzone po polsku. Cieszę się, widząc, jak moje dzieci uczą się czegoś nowego i wchodzą w interakcje z rówieśnikami.
Wieczorem moja Ania zapytana o to, gdzie dzisiaj była, odpowiedziała, że w przedszkolu i że chciałaby pójść jeszcze raz. Szkoda tylko, że taki program nie jest organizowany w Toronto.
Katarzyna Nowosielska-Augustyniak
Wiele kwestii prawnych związanych z imigracją do Kanady dotyczy dzieci osób starających się o pobyt stały. Od zeszłego roku prawo zmieniło się korzystnie, ponieważ kanadyjski Sąd Najwyższy wzmocnił precedensami sądowymi przepisy dotyczące dzieci w podaniach o pobyt stały, a zatem osoby wychowujące dzieci w Kanadzie mają większe szanse na zalegalizowanie stałej rezydencji w Kanadzie właśnie w oparciu o przepis, który wymaga, by urzędnicy imigracyjni kierowali się interesem dzieci w Kanadzie, niekoniecznie tu urodzonych.
Dzieci przybywające do Kanady turystycznie muszą posiadać autoryzację na wlot (eAUTHORIZATION), jaka już obowiązuje od listopada. Posiadanie wizy elektronicznej-zezwolenia na wlot rodzica lub rodziców nie jest wystarczające.
W prawie imigracyjnym Kanady dzieci objęte są specjalnym przywilejem i jeśli wychowują się lub urodzą się w Kanadzie – dzieci te, a także ich rodzice mają realną szansę na otrzymanie pobytu stałego. Innymi słowy – posiadanie lub wychowywanie dzieci w Kanadzie jest podstawą ubiegania się i otrzymania stałej rezydencji, nawet jeśli rodzice przebywają w Kanadzie już bez ważnej wizy. Dzieci i ich prawa objęte są specjalną troską. W Kanadzie przyrost naturalny jest nadal niski i rząd kanadyjski dba o interes swoich obywateli, a właśnie takimi są dzieci urodzone w Kanadzie, bez względu na status imigracyjny rodziców. Dobro dziecka musi być także uwzględniane w podaniach imigracyjnych ze względu na takie właśnie szczególne traktowanie dzieci w prawie międzynarodowym, np. w Konwencji praw dziecka. Podania imigracyjne z uwzględnieniem dobra dziecka są obecnie rozpatrywane relatywnie szybko (co może się oczywiście zmienić). Moja ostatnia sprawa rozpoczęła się w marcu, złożyliśmy wówczas podanie o pobyt stały dla młodego małżeństwa, które w Kanadzie wychowuje córeczkę, a pobyt stały został przyznany w styczniu. Inne wstępne pozytywne decyzje ostatnich spraw otrzymywałam w około 6 – 7 miesięcy.
Oczywiście, samo posiadanie dziecka nie jest wystarczające, podanie musi być odpowiednio udokumentowane i opisane. Urząd imigracyjny bierze pod uwagę wiele dodatkowych czynników, jakie mogą korzystnie wpłynąć na ostateczną decyzję.
Jeśli rozważają Państwo opcję ubiegania się o pobyt stały ze względu na posiadanie lub wychowywanie w Kanadzie dziecka lub dzieci, warto skontaktować się z doświadczonym specjalistą prawa imigracyjnego. Przypominam, że dziecko/dzieci nie muszą być urodzone w Kanadzie, i nie jest ważne, czy rodzice dziecka/dzieci mają ważny imigracyjny status.
Izabela Embalo
licencjonowany doradca imigracyjny
Osoby zainteresowane imigracją-pobytem stałym, zatrudnieniem, studiowaniem czy sponsorowaniem do Kanady, prosimy o kontakt z naszym biurem, tel. 416-5152022, e-mail:Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript., emigracjakanada.net.
Nasze biuro znajduje się w dogodnej lokalizacji w centrum Mississaugi (Dundas/Hurontario).
Przegląd tygodnia, piątek 20 stycznia 2017
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakWęglowe elektrownie nie były złe
Toronto Ekonomiści Ross McKitrick i Elmira Aliakbari z Fraser Institute wracają do sprawy zamknięcia przez rząd pięciu elektrowni opalanych węglem i poważnie zastanawiają się, czy decyzja była uzasadniona finansowo. Kathleen Wynne i jej poprzednik Dalton McGuinty zawsze powtarzali, że zamknięcie elektrowni kosztowało miliardy dolarów i przyczyniło się do wzrostu cen energii, ale za to mamy czystsze powietrze i oszczędzamy co najmniej 3 miliardy dol. rocznie na służbie zdrowia.
McKitrick twierdzi jednak, że zamknięcie elektrowni nie skutkowało znaczącym zmniejszeniem emisji zanieczyszczeń. Bardziej przeszkadzają nam elektrownie w Stanach i to spaliny przywiewane zza południowej granicy szkodzą jakości ontaryjskiego powietrza. McKitrick i Aliakbari uważają, że rząd doskonale o tym wiedział, bo zlecił wykonanie szczegółowej analizy wpływu amerykańskich spalin na czystość powietrza u nas. Skoro więc zamykając elektrownie, nie pozbyliśmy się głównego emitenta, pod znakiem zapytania stoją oszczędności w służbie zdrowia, którymi chwaliła się Wynne. Z innego studium zamówionego przez liberałów w 2005 roku wynika, że nie da się ocenić, w jakim stopniu spadek zanieczyszczenia powietrza wpłynął na śmiertelność obywateli. Skażenie powietrza samo w sobie rzadko jest bezpośrednią przyczyną śmierci, może być za to czynnikiem przyczyniającym się do rozwoju wielu chorób.
Analitycy z Fraser Institute dodają, że po zamknięciu ontaryjskich elektrowni zawartość tlenków azotu w powietrzu (co powoduje smog) praktycznie się nie zmieniła. Za to w okresie od 2002 do 2014 roku emisja NOx w Stanach spadła z poziomu 556 megaton do 263.
Pani premier robi wielkie oczy
Toronto Libby Keenan (64 l.), która skarżyła się na Facebooku na wysokie koszty energii, miała możliwość spotkania się z premier Kathleen Wynne. Czy spotkanie przyniesie jakieś wymierne skutki? Keenan pewnie przekona się o tym, otwierając następny rachunek i potem kolejne.
Spotkanie było częściowo otwarte dla mediów. W tym czasie pani premier powiedziała, że część ulg będzie wprowadzona jeszcze przed ogłoszeniem nowego budżetu. Rząd wprowadził w styczniu 8-procentowy rabat, ale Keenan stwierdziła, że to tylko kropla w morzu.
Kobieta napisała w mediach społecznościowych list otwarty do pani premier, w którym dokładnie wypisała, ile ją kosztuje utrzymanie stadniny koni Sunhall Equestrian Centre w Amherstburgu. Ostatni rachunek za prąd wyniósł 600 dol. – cztery razy więcej niż w poprzednich latach. Keenan napisała, że więcej płaci za prąd niż za kredyt na dom. Czara goryczy przelała się, gdy jeszcze przeczytała wiadomość, że CEO Hydro One Mayo Schmidt zarabia rocznie 4 miliony dolarów. Przywołała na koniec słowa piosenki „Give me a place to stand and a place to grow and we will build Ontario”, które dla niej stają się farsą.
Jej wpis szybko skomentowało 3000 osób, a 22 000 – „polubiło”. Keenan nie miała czasu, by obserwować dyskusję. Dopiero pół godziny po północy we wtorek skończyła sprzątać stajnię. Ludzie dzielili się z nią swoimi historiami. Niektórzy pisali o seniorach, którzy kupują jedzenie dla kotów, bo nie stać ich na normalną żywność, inni o sprzedawaniu domów.
W końcu w zeszły piątek do Keenan zadzwoniła sama premier Wynne. Panie rozmawiały przez 40 minut. Wynne zaproponowała nawet spotkanie, gdy akurat będzie w pobliżu, np. w ciągu najbliższego miesiąca. Keenan zapytała, czy dałoby się zorganizować coś wcześniej, i tak umówiły się w Queen’s Park. Pojechała pożyczonym samochodem.
The Potomac Foundation and the Casimir Pulaski Foundation will host their first joint Baltic Security Scenario Simulation in Warsaw, Poland on January 23-26, 2017.
The purpose of this wargaming initiative is to assist the Polish national security decision-makers in the development of a regional and NATO accepted understanding of the nature of the Russian military threat to the Baltic States and Poland. The wargame seeks to explore the dynamics between national defense and coalition warfare considerations; defense of the capital and defense of borders; defeating forces and defeating adversary’s plans.
Wargame participants will include defense experts and government representatives from Poland, the United States, Baltic and Nordic countries.
The simulation will be conducted using the Potomac Foundation’s proprietary HEGEMON platform and methodology. HEGEMON features Google Earth interface, and includes a complete regional order of battle, as well as a detailed attrition calculation application for direct fire, indirect fire, air attack, and air defense. The forces are controlled by players who issue movement and combat orders for each turn to the units under their command. All unit orders provided for each move to the umpire, who adjudicates movement and combat outcomes. All orders are submitted and executed simultaneously.